sobota, 3 maja 2014

#19 - Powrót do domu

Cześć :) 
Mimo, że rozdział miał się pojawić przy 20 komentarzach (do tej pory jest 18) postanowiłam go dodać, bo długo już czekaliście. Tłumaczę to dla Was, więc chciałabym znać Waszą opinię, komentujcie proszę *oczy kota ze Shreka*
Miłego czytania x

  Emily odsunęła się po minucie. Dłonią pokrytą rękawiczką przetarła wzdłuż dolnej powieki jej oczu, ścierając parę pozostałych łez. Spojrzała w dół na beton – Przepraszam.
- Nie musisz przepraszać – powiedziałem jej – Co oni Tobie powiedzieli? – zapytałam kojącym tonem.
- Więc zaczęło się to w internecie. Obrażali mnie na każdym koncie, które miałam. Powiedzieli mi jak bardzo mnie nienawidzą. Później, gdy wyszłam i zobaczyłam fanów, po prostu mnie obrazili. Najgorsza część była wtedy, kiedy pogróżki śmierci weszły do gry…Nie umawiam się nawet z Tobą! Dlaczego nie przestaną?
- Tak bardzo przepraszam za to…Nie powinienem nic mówić podczas wywiadu. Powinienem powiedzieć, że nie znam żadnej Emily – przeprosiłem. Dlaczego powiedziałem cokolwiek o niej? Byłoby o wiele łatwiej, gdybym tego nie zrobił.
Emily szybko pokręciła głową – Nie, to nie Twoja wina! – wykrzyknęła.
- Więc dlaczego tutaj przyszłaś, skoro to nie moja wina? – zapytałem.
Emily westchnęła – Nie, źle mnie zrozumiałeś, Niall. Normalnie poszłabym do Vanessy, żeby o tym pogadać, ale ona już się do mnie nie odzywa…
- Czy ona też spotyka się z nienawiścią? – zapytałem. Emily wzruszyła ramionami – Nie wiem, ale nie mogę rozgryźć dlaczego mnie unika. Nawet się nie pokłóciłyśmy ani nie zrobiłyśmy niczego innego, by się nawzajem wkurzyć.
- To dziwne…dowiedziałaś się, co wydarzyło się między Vanessą i Harrym? – zapytałem.
Emily pokręciła głową – Nie, w końcu mi nie powiedziała…czuję, jakby odsuwała się ode mnie i nie mogę rozgryźć dlaczego.
Poczułem zimny powiew we włosach – Hej, wejdźmy do środka, robi się zimno – powiedziałem. Emily przytaknęła, więc otworzyłem drzwi i zachęciłem Emily do wejścia jako pierwszą. Wszedłem za nią i zamknąłem za nami drzwi.
Zdjąłem płaszcz i czapkę i rzuciłem obok drzwi. Emily poszła za moim przykładem i zrobiła to samo. Uregulowałem ciepło na termostacie i wszedłem w głąb mojego mieszkania. Słyszałem, jak Emily cicho podąża za mną. Ostatecznie zaprowadziłem nas do kuchni. Poszedłem do szafek i oparłem się o nie. Emily zrobiła to samo, ale po drugiej stronie kontuaru.
Wyciągnąłem swój telefon – Mógłbym spróbować i użyć mocy internetu, by powstrzymać część nienawiści? – zasugerowałem.
- Nie musisz tego robić – Emily cicho powiedziała. Sprawiała wrażenie zażenowanej przez to, że mi powiedziała. Cieszę się, że to zrobiła, ludzie nie powinni sami radzić sobie z tego typu nienawiścią.  Wiem jak skrajni stają się fani.
- Chcę tego – odpowiedziałem, pisząc tweeta. Wysłałem go i schowałem telefon z powrotem do kieszeni. – Naprawdę mi przykro z powodu tego wszystkiego, Emily - przeprosiłem  - Jeśli kiedykolwiek będziesz potrzebowała kogoś do rozmowy czy coś, przyjdź do mnie.
Emily uśmiechnęła się słabo – Dziękuję Niall. Ty tak samo – powiedziała.
Teraz kiedy o tym myślę, Emily może znać mnie lepiej niż Jo. Nie mogłem powiedzieć Jo moich sekretów, ponieważ, hmm, ona jest moim sekretem. Nie wiem czemu byłem w stanie powiedzieć to Emily. Myślę, że to dlatego, że czułem się bliski załamania. Tak wiele trzymałem w sobie, że musiałem choć trochę z siebie wyrzucić.
- Chcesz kawy? – zaproponowałem, próbując być gościnny. 
Emily przytaknęła – Pewnie, byłoby miło.
Uruchomiłem ekspres do kawy, kiedy zerkała na swój telefon – Dziękuję za pomoc – powiedziała Emily. Obróciłem się i zobaczyłem jej brązowe oczy, które spotkały moje. Poczułem motylki  w brzuchu, kiedy jej spojrzenie zatrzymało się na mnie. Uśmiechnąłem się – Żaden problem – odpowiedziałem. Emily obdarzyła mnie małym uśmiechem w odpowiedzi. Szybko wróciłem do robienia kawy.
Zastanawiałem się, co Emily o mnie myśli…co jeśli się we mnie zakochała? Co ja wygaduję? Odrzuciłem ją, a teraz o niej myślę? To prawdopodobnie dlatego, że czuję się źle. Byłem tym, który wspomniał o niej podczas wywiadu, a ona przyszła do mnie tutaj, by wypłakać się w moich ramionach.
Skończyłem kawy i nalałem ich do 2 kubków. Odwróciłem się – Chcesz coś w kawie? – zapytałem. 
Emily pokręciła głową – Czarna jest w porządku.
Przytaknąłem i podałem jej kubek gorącej kawy. Emily dmuchnęła na wierzch kawy i wzięła mały łyk. Chwyciłem swój kubek i podszedłem do niej. Wziąłem łyk gorącej kawy, próbując powstrzymać chęć wyplucia parzącej kawy z powrotem do kubka.
Emily zaśmiała się – Oparzyłem się w język, prawda? – zażartowała.
Zaśmiałem się – Możliwe.
W pokoju nastała cisza. Byłem przyzwyczajony do normalnych rozmów z Emily…dlaczego było tak dziwnie teraz? Zerknąłem na Emily i zobaczyłem, że patrzy się na mnie. Oboje natychmiastowo spojrzeliśmy w różne strony. Przystawiłem kubek do ust i ostrożnie wziąłem łyk kawy, która zaczęła się ochładzać.
- Jesteś jedną z najbardziej opiekuńczych osób, Niall – powiedziała Emily. Spojrzałem się w górę i moje spojrzenie napotkało jej. Byłem zaskoczonym jej nagłym stwierdzeniem. Nie spodziewałem się, że to powie.
- Dziękuję, jestem naprawdę wdzięczny, że mogę Tobie ufać – powiedziałem. Zastanawiałem się czy wciąż pamięta to, co powiedziałem jej na randce, na którą poszliśmy razem. Moje największe sekrety wyszły na jaw przy dziewczynie, którą ledwie znałem. I nikomu nie powiedziała.
- Nie zrujnowałabym czyjegoś życia dla pieniędzy – Emily powiedziała. Uśmiechnąłem się – Dzięki.
Emily zerknęła na zegar za mną – Powinnam się już zbierać. Mam dużo zadań domowych do zrobienia. Dodatkowo powinnam spróbować pogadać z Vanessą dzisiaj. Unikała mnie ostatnio, ale jeśli tam zostanę, będę w stanie na nią wpaść. Przepraszam, że muszę wyjść tak szybko. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko.
- W porządku – odpowiedziałem. Odprowadziłem Emily w kierunku drzwi. Włożyła na siebie zimową kurtkę i pożegnaliśmy się. Emily wyszła i zamknąłem za nią drzwi.

*

- Kiedy ostatni raz byłaś w domu rodziców? – zapytałem Jo. Jej nogi wisiały po jednej stronie łóżka, kiedy siedziałem na podłodze i pakowałem ubrania do walizki.
- Um, lubią przychodzić do mojego domu, żeby zobaczyć mnie i Ashera.  Myślę, że było to 2 lata temu…Nie byłam w Bradford jakiś czas – odparła Emily, jej czoło się zmarszczyło, kiedy próbowała przywołać swoją pamięć.
- Próbowałaś kiedyś naprawić sprawy między Tobą a nimi? – zapytałem. Jo milczała chwilę i pokręciła głową – Nie. Nie wiem, po prostu czuję się zbyt zdenerwowana, żeby to zrobić. Wolałabym nie robić tego przez telefon…może następnym razem, kiedy ich zobaczę.
- To byłby dobry pomysł – odpowiedziałem. 
Jo spojrzała w dół na moją walizkę, którą dalej zapełniałem – Niall, a jak układają się sprawy między Tobą a Twoją rodziną?
Zesztywniałem na chwilę, ale szybko się otrząsnąłem. Kontynuowałem wkładanie rzeczy do walizki – W porządku, nie ma żadnych problemów. Rozmawiałem z mamą wczoraj przez telefon – skłamałem.
- Jesteś pewny? – zapytała znowu Jo. 
Przytaknąłem – Wszystko w porządku, Jo.
Czasami chciałbym wszystko wyrzucić z siebie, ale wiem, że nie mogę. Szanuję naszą przyjaźń i nie mogę stracić jedynej rzeczy, którą mamy. Nie mogę bez niej żyć.
Jo przyszła wcześniej, żeby spędzić trochę czasu ze mną. Będę u taty w domu przez 2 tygodnie i chcieliśmy spędzić trochę czasu razem, zanim wyjadę. Jo złamała rękę, więc nie musiała iść ćwiczyć do filmu.
- Więc co Ty i Asher planujecie robić na święta? – zapytałem.
Wiedziałem, że będę żałować, że o to zapytałem, ale nic mnie nie kosztowało, żeby spróbować nawiązać rozmowę. Jeśli to sprawi, że będzie szczęśliwa, powinno uszczęśliwić i mnie…jeśli tylko mój umysł potrafiłby to zrozumieć.
- Będziemy spędzać czas w domu. Myślę, że Asher zaprosił paru przyjaciół do nas. Miał gościć swoich rodziców, ale oni później zdecydowali, żebyśmy spędzili Boże Narodzenie razem, a z jego rodziną będziemy świętować w kolejnym tygodniu.
- Jak długo Ty i Asher mieszkacie razem? – naprawdę musiałem kontrolować to, co mówię. Dlaczego to powiedziałem? Nie powinienem się mieszać w ich prywatne życie.
- Ponad rok – powiedziała Jo. Wow, mieszkał z Jo, kiedy miała ledwie 18 lat. To bardzo zaskakujące. Zgaduję, że musiała szybko dorosnąć. Była dziecięcą gwiazdą, więc w jakiś sposób zrujnowało to jej dzieciństwo.
Nagle telefon Jo zadzwonił. Spojrzała na ekran i odebrała – Hej Asher – powiedziała z uśmiechem pokrywającym jej twarz. Wkrótce wciągnęła się w rozmowę z Asherem. Poczułem się pominięty jak zawsze. Zwyczajnie dokończyłem pakowanie, a później gapiłem się na ścianę. Nie wiedziałem co więcej robić.
Po 10 minutach Jo w końcu się do mnie odezwała – Um, Asher i ja idziemy dzisiaj na randkę, więc muszę iść Niall. Dzięki, że mnie ugościłeś.
- Żaden problem – odpowiedziałem, próbując wyprzeć smutek z mojego głosu. Wstałem i odprowadziłem Jo do drzwi – Pa Jo. Do zobaczenia za 2 tygodnie.
Jo uśmiechnęła się – Zobaczymy się za 2 tygodnie – odpowiedziała i objęła mnie ramionami, zacieśniając nasz uścisk. Nie mogłem nic poradzić na to, że moje serce zaczęło łomotać po tym zwyczajnym geście. Objąłem ją ramionami, nie chcąc już nigdy jej wypuścić.
Jo pierwsza się odsunęła i pomachała mi na pożegnanie zanim wyszła.

*

- NIALL! – słyszałem fanów krzyczących moje imię, kiedy czekałem na samolot, aż będzie gotowy do wylotu. Dlaczego tu musiało trwać tak długo? Rozdałem parę autografów, kiedy czekałem. Dobrze było wiedzieć, że mogę sprawiać niektórym osobom radość. Tymczasem bałem się spotkać z własną rodziną.
W końcu, wywołali mnie na pokład samolotu. Pożegnałem się z fanami, wypełniając lotnisko radosnymi okrzykami. Uśmiechnąłem się do nich jeszcze raz i wsiadłem do samolotu.
Nie mogłem uwierzyć, że to już czas. Właśnie wracam do rodzinnego miasta, gdzie miał miejsce pogrzeb Grega.

PRZYPOMINAM: 

NA GÓRZE ZNAJDUJE SIĘ ZAKŁADKA INFORMOWANI - WYSTARCZY NAPISAĆ W KOMENTARZU POD NOTKĄ SWOJĄ NAZWĘ Z TT :) 
+ MOŻNA DODAWAĆ DO OBSERWOWANYCH (PO PRAWEJ)
JEŚLI PRZECZYTAŁAŚ/EŚ PROSZĘ ZOSTAW PO SOBIE ŚLAD, DZIĘKUJĘ ♡

piątek, 4 kwietnia 2014

#18 - Nienawiść

Cześć :) Zdaję sobie sprawę, że minął prawie miesiąc od ostatniego rozdziału. Miałam sporo roboty w szkole, do tego doszło przygotowanie do konkursu z angielskiego o USA, ale opłaciło się! Zajęłam 1 miejsce i wygrałam m.in. tableta :D Korzystając z tego, że wróciłam dziś wcześniej ze szkoły zabrałam się za tłumaczenie i mam dla Was nowy rozdział. Przepraszam Was bardzo, wiem, że zawiodłam :c
Miłego czytania x




*

Jej ton mnie zaskoczył. Nie przywykłem do tego, żeby Jo była zła. Nigdy nie była zła, kiedy z nią rozmawiałem. Zmierzyłem się z radością i smutkiem, ale nigdy gniewem.
- Um, nie rozmawiałaś ze mną, coś nie tak? – zapytałem nerwowo.
- Nie wiesz, prawda? – jęknęła. Najwyraźniej nie miałem wszystkich elementów układanki.
- Nie? – to było bardziej jak pytanie, niż stwierdzenie. Naprawdę nie chciałem, żeby Jo była na mnie zła, więc chciałem jedynie zgodzić się z tym co powie.
- Niall, byłeś jedyną pijaną osobą na moich urodzinach! – wykrzyknęła. Moje oczy się rozszerzyły. Czekaj, skąd tego dowiedziała? Louis powiedział, że nawet nie rozmawiałem z Jo cały wieczór.
- Jak się tego dowiedziałaś?
- Podszedłeś do mnie! – wydarła się Jo. – Poszedłeś i rozmawiałeś ze mną! Dałeś mi prezent, a potem powiedziałeś mi, że jestem seksowna. Jakiego rodzaju to był komplement? Nie wiem, co siedzi w Twojej głowie, kiedy jesteś pijany, ale najwyraźniej nie masz żadnych manier w stosunku do mnie. Miałeś zamiar coś powiedzieć, ale Louis zabrał Cię na zewnątrz…Po paru minutach, wyszłam tam i usłyszałam Twój krzyk na Louisa i Harry’ego! Zrobiłeś wielką scenę przed moim domem, to było tak żenujące. Dlaczego wypiłeś tyle na imprezie? Wiesz, że jestem przeciwna piciu, ponieważ po tym dzieją się takie rzeczy!
Czekaj, rozmawiałem z nią? I Louis tam był? Dlaczego Louis miałby mi nie powiedzieć? Powiedział mi, że nie miałem kontaktu z Jo! Nie mogłem znaleźć powodu, dla którego miałby to przede mną ukrywać…
Zabrakło mi słów. Co mogę powiedzieć Jo? Oczywiście nie uwierzyłaby mi, gdybym powiedział jej, że wypiłem to wszystko przypadkowo…ale nie wiedziałem co innego powiedzieć…Czy słyszała wyznanie moich uczuć do niej? Powiedziała, że wyszła parę minut później, więc myślę, że nie.
- Jo, naprawdę mi przykro. To był wypadek. Nie chciałem tyle wypić. Byłem znudzony i skończyłem na piciu…Naprawdę przepraszam.
- Wiesz, nie znałam Cię od tej strony, Niall. Nie byłeś tym samym Niallem, którego znam.- wymamrotała Jo.
- Naprawdę mi przykro. Nie będę pił w pobliżu Ciebie nigdy więcej, obiecuję. Proszę, nie mogłem wyjść bez rozmowy z Tobą. Jesteś jedną z najbliższych mi osób i nie mógłbym żyć bez Ciebie!
Nie mogłem uwierzyć, że to powiedziałem. Chociaż to prawda…Czułem się, jakbym mógł powiedzieć jej czasem więcej niż chłopcom. Nadal nie mogłem powiedzieć jej o depresji czy usiłowaniu samobójstwa, ale o tym nie mogę powiedzieć nikomu. To za duże ryzyko.
Zapadła cisza. Po minucie usłyszałem westchnienie Jo – Przepraszam…nie powinnam się tak wkurzać. Nigdy się nie denerwuję – Jo zaśmiała się cicho. – Ale wybaczam Ci, Niall.
Wypuściłem z siebie westchnienie ulgi – Dziękuję Jo.
Jo zdecydowała zmienić temat rozmowy – Więc co robisz na święta?
- Prawdopodobnie jadę do Irlandii, żeby zobaczyć moją rodzinę… - kiedy o tym myślałem, nie brzmiało to jak zabawa. – Wolałbym zostać tutaj, ale oni przyjeżdżają tutaj często, więc dla mnie wygodniej będzie pojechać tam. A Ty?
- Zostaję w domu z Asher’em. Jego tato przyjeżdża – powiedziała Jo.
- A co z Twoją rodziną? – zapytałem. Nie słyszałem zbyt dużo o rodzinie Jo. Nigdy o nich nie mówiła. Zastanawiałem się, czy coś się dzieje między nimi?
- Zostają w domu. Rodzice i ja nie mamy ze sobą zbyt dobrego kontaktu…
- Dlaczego? – zapytałem. Czy to było właściwe pytanie czy tylko ją zirytuje? Wiedziałem, że Jo nie za bardzo lubi rozmawiać o swoich problemach…Czy powinienem na nią naciskać?
- Moi rodzice są typem rodziców, którzy przymuszają Cię do robienia rzeczy, których nie chcesz robić. Nie odezwą się do Ciebie, jeśli nie dajesz z siebie wszystkiego. Jeśli zawalisz raz, nie wybaczą Ci przez jakiś czas.
- Oh – wymamrotałem. Zastanawiałem się czy rodzice są przyczyna jej depresji? Jeśli tak jest, czemu nie powiedziała mi wcześniej?
- Przepraszam, w pewnym sensie zrujnowałam wesoły nastrój  - Jo cicho się zaśmiała.
- Wiesz, że możesz powiedzieć mi wszystko. Nie martw się o to czy będę radosny czy nie. Nie robi mi to różnicy, jeśli będę smutny raz na jakiś czas.
- Dziękuję Niall.

*

- Kto nadal jest singlem? – zapytała nas dziennikarka. Harry, Liam i ja podnieśliśmy ręce.
Oto są, dziewczyny. Nadal macie szanse z jednym z trzech chłopaków z One Direction – zażartowała. Wiedziałem, że był to żart, ale przeszkadzało mi to. Nie byliśmy jednostkami, tylko członkami znanego boysbandu.
- Zayn, kiedy dojdzie do Twojego ślubu? – zapytała go.
- W następnym roku, prawdopodobnie wiosną  - odpowiedział Zayn. Wiedziałem, że nie chcę zdradzić zbyt wielu szczegółów. Naprawdę martwi się, że część fanów mogłaby zniszczyć ślub czy coś.
- Jak wiecie, ostatnio widzieliśmy Harry’ego i Nialla z paroma różnymi dziewczynami  - powiedziała dziennikarka. Cholera, jakie tym razem tworzą plotki? Nie chciałem, żeby ktoś został znienawidzony przez to, że byłem z nimi widziany.
- Mamy wcześniej zdjęcia Harry’ego i dziewczyny, której jak się dowiedzieliśmy na imię Vanessa. Czy Wasza dwójka się spotyka? – zapytała. Widziałem jak Harry zesztywniał. Nadal nie dowiedziałem się co zaszło między nim a Vanessą. A to było jakiś miesiąc temu.
- Nie, nie spotykamy się – Harry spokojnie odpowiedział. 
Naprawdę chciałem wiedzieć, co wydarzyło się między nim a Vanessą. Pomyślałem, że dziennikarka będzie kontynuować zadręczanie Harry’ego, ale zamiast tego przeszła do mnie. – Więc słyszeliśmy plotki, że byłeś widziany z dziewczyną o imieniu Emily, czy to prawda, Niall?
Naprawdę, muszą w to wplątywać Emily? Niech to szlag trafi, to sprowadzi na nią nienawiść…naprawdę na to nie zasługuje. Jest jedną z najmilszych dziewczyn i martwię się, że fani będą ją osądzać i ją zniszczą.
- Nie, jesteśmy tylko przyjaciółmi – szybko odpowiedziałem. Nie chciałem, żeby komukolwiek przyszło do głowy, że Emily i ja jesteśmy kimś więcej dla siebie. Nie chciałem, żeby była znienawidzona za to, że mnie zna. Dlatego nie mogę być blisko z żadną z dziewczyn…
- Widzieliśmy również 5 z Was w domu Jo Levon na jej imprezie urodzinowej. Przyjaźnicie się z nią? – zapytała. Nie, nie chciałem, żeby wspomniano tutaj o Jo.
- Tak, jest jednym z naszych przyjaciół – odpowiedział Louis. – Właściwie była sąsiadką Zayna, kiedy mieszkał w Bradford.
- Naprawdę? Mały świat.
Tak, to prawda. Nawet lepszym przykładem jest to, że moja księżniczka skończyła na byciu Jo Levon, najbardziej znaną, młodą aktorką na świecie.

*

Kolejny tydzień minął, zostały mi tylko 2 dni, zanim wyjadę na święta do Irlandii. To całkiem smutne, że nie chcę tam jechać. Co stało się z moim życiem? Nie chcę widzieć mojej rodziny nigdy więcej.
Jo i ja kontynuowaliśmy nasze zwyczajne rozmowy przez telefon. Nie byliśmy w stanie odwiedzać siebie. Paparazzi interesowało się naszą sprawą od tamtego wywiadu. Nie chcieliśmy, żeby zobaczyli nas samych, co byłoby złe dla nas obojga.
Jo była ostatnio bardzo podekscytowana. Opowiedziała mi te wszystkie miłe rzeczy, które zrobił dla niej Asher i teraz kupiła dla niego idealny prezent. Chciałbym być tym, który będzie z Jo. Chciałbym zostać z nią w domu na święta, żeby żadne z nas nie musiało sprostać problemom, które czekają na nas w domu.
Zaparkowałem auto przed moim mieszkaniem i wysiadłem. Wróciłem właśnie z M&G z fanami. Wysiadłem z auta i zapiąłem mój płaszcz. Parę płatków śniegu przyczepiło się do moich włosów. Spojrzałem w górę na szare, brytyjskie niebo i patrzyłem jak sypią małe płatki śniegu. Naciągnąłem beanie na uszy i wyciągnąłem klucze z kieszeni. Poszedłem w kierunku drzwi z głową w dół, próbując ochronić się przed płatkami śniegu wpadającymi mi do oczu. Spadały w dół bardzo szybko.  
Spojrzałem w górę i zobaczyłem kogoś przed drzwiami. Stała tam Emily. Była ubrana w gruby, zimowy płaszcz i wełnianą beanie. Jej szalik owinięty był wokół szyi. Miała na sobie rękawiczki dopasowane do płaszcza. Jej zimowe buty były całkiem mokre i jej jasnoczerwone włosy były pokryte miniaturowymi płatkami śniegu.
- Emily? – zapytałem zdezorientowany. Jej brązowe oczy spotkały moje. Później zdałem sobie sprawę, że to nie płatki śniegu roztopiły się na jej policzkach, oblanych rumieńcem, lecz łzy. Jej oczy były wypełnione łzami.
- Emily, co się stało? – zapytałem ostrożnie.
Emily przegryzła wargę, niepewna czy powinna mi powiedzieć, ale wreszcie się na to zdecydowała 
– Fani – wyszeptała.
–Nie zniosę tego dłużej! Chcą, żebym umarła! Nie wiem jak sobie z tym poradzić! – szlochała.

Nagle Emily schowała twarz w moim płaszczu. Objąłem ją ramionami i przytuliłem.

PRZYPOMINAM: 
  • CZYTASZ = KOMENTUJESZ 
KOLEJNY ROZDZIAŁ POJAWI SIĘ PRZY MIN. 20 KOMENTARZACH :)

NA GÓRZE ZNAJDUJE SIĘ ZAKŁADKA INFORMOWANI - WYSTARCZY NAPISAĆ W KOMENTARZU POD NOTKĄ SWOJĄ NAZWĘ Z TT :) 

+ MOŻNA DODAWAĆ DO OBSERWOWANYCH (PO PRAWEJ)

Dziękuję za wszystkie komentarze 

niedziela, 9 marca 2014

#17 - Pijany

Cześć kochani :) Przybywam z nowym rozdziałem, mam nadzieję, że się Wam spodoba. Miłego czytania x

*

- Louis co do diabła? – zapytałem go wkurzony, kiedy wyszliśmy z domu Jo.
Louis obrócił się – Daj mi swoje klucze, Niall – rozkazał mi. 
Pokręciłem głową – Nie, chcę pogadać z Jo!
- Niall, jesteś pijany! Nie możesz rozmawiać z Jo, zrujnowałbyś przyjaźń między Wami.
- Chcę czegoś więcej! – wykrzyknąłem. Oczy Louisa się rozszerzyły, ale sięgnął do kieszeni mojej  kurtki, chwytając moje klucze, zanim zdążyłem zareagować
 – To nie jest dobre miejsce na rozmowę o tym – wymamrotał Louis, rozglądając się dookoła na otaczających to miejsce paparazzi.
- Chcę z nią pogadać – spierałem się. Louis nie powiedział niczego. Zwyczajnie chwycił telefon i zadzwonił do kogoś – Harry, potrzebuję Cię, żebyś wyszedł na zewnątrz i wziął klucze Nialla…Tak, przepraszam, będziesz musiał go odwieść, jest pijany…Sam nie wiem, po prostu wyjdź.
Louis rozłączył się i schował telefon do kieszeni.
- Wiesz ze mną wszystko w porządku. Nie muszę wychodzić. Po prostu chcę tu pobyć trochę dłużej – powiedziałem Louisowi. 
Westchnął i pokręcił głową – Przykro mi Niall, ale powinieneś iść do domu. Nie chcę, żebyś obudził się jutro i był załamany z powodu jednej nocy.
- Nieważne – wymamrotałem ze złości. Skrzyżowałem ręce i czekałem, aż Harry wyjdzie. Nie wiedziałem czemu pozwalam na to, by Louis mną kierował. Nie jestem dzieckiem, mogę robić co chcę.
Poszedłem w kierunku domu. Louis natychmiastowo pobiegł z mną – Co do diabła, Niall? – zapytał wkurzony. Chwycił moje ramię, próbując pchnąć mnie z powrotem w kierunku jego auta. Wyszarpnąłem się z jego uchwytu i odwróciłem się do niego twarzą – Dlaczego dalej to robisz?
- Jesteś pijany. Nie pozwolę Ci, żebyś tam wszedł – powiedział Louis. Szarpnął mnie znów za ramię. Byłem wkurzony 
– Przestań! – krzyknąłem na niego. 
Louis jęknął – Niall, nie potrzebuję tego teraz.
- Więc przestań traktować mnie, jakbym miał 2 lata! – spierałem się. Louis nerwowo rozejrzał się po trawniku. Część paparazzi zaczęła zauważać, że coś dzieje się między nami – Niall proszę, zamknij się, paparazzi zdadzą sobie sprawę, że coś jest nie tak.
- Pozwól im, mam to gdzieś – wymamrotałem. Louis nerwowo zerkał dookoła, zastanawiając się czy powinien mnie pchać w kierunku swojego auta – Harry, gdzie do cholery jesteś? – wyszeptał.
Louis machnął na mnie i pociągnął mnie w kierunku auta. Wiedziałem, że paparazzi robią zdjęcia, ale nie obchodziło mnie to. Harry wyszedł – Um, cześć chłopaki.
- Tu są klucze – Louis rzucił Harry’emu klucze. Harry złapał je i schował do kieszeni. Podszedł do mnie i Lou – Potrzebujesz pomocy Lou?
- Byłoby miło – odpowiedział Louis, próbując zaciągnąć na siedzenie pasażera. Harry zdecydował pomóc Louisowi. Z pomocą ich dwojga udało się im się wsadzić mnie do samochodu. Próbowałem wyjść, ale zamknęli drzwi za mną. Jęknąłem, w końcu się poddając. Skrzyżowałem ramiona i oparłem się plecami o siedzenie. Louis usiadł na miejscu kierowcy i odpalił silnik.
Byliśmy cicho, kiedy jechaliśmy drogą w dół. Louis wydawał się zirytowany przeze mnie, ale nie obchodziło mnie to. Myślę, że zasługuję, by tak się zachowywać. Ich życie jest proste. Louis ma idealną dziewczynę, która kocha go z wzajemnością. Całe jego rodzeństwo żyje. Nie ma myśli, które czasami go przerażają.
- To niesprawiedliwe, że jestem tak traktowany – wymamrotałem, przerywając ciszę. Louis spojrzał na mnie – O czym mówisz?
- Twoje życie jest idealne… i nie pozwalasz mi nawet na trochę zabawy – mruknąłem.
- Twoje życie też jest idealne, Ni.
To było najgorsze 6 słów, które kiedykolwiek wydostały się z jego ust. Nie mówił tego poważnie, prawda? Nie wiedział jakie mam myśli od jego śmierci. Westchnąłem i pokręciłem głową.
Louis popatrzył na mnie zmieszany, ale przestał gadać. Byłem mu za to wdzięczny. Nie chciałem, żeby zmuszał mnie do wyjaśnień. Nie chciałem opowiadać mu całej historii. Nawet jeśli byłem pijany, nadal nie mogłem tego wydać.
Resztę jazdy siedzieliśmy cicho, Louis w końcu wjechał na ulicę, gdzie miałem mieszkanie. Wysiadłem i zobaczyłem, że Louis idzie za mną – Dlaczego idziesz?
- Zostaję w Twoim mieszkaniu na noc – powiedział, nie odpowiadając na moje pytanie.
 Jęknąłem – Jestem trzeźwy teraz, Louis – skłamałem. 
Louis przewrócił oczami – Nieważne, nadal zostaję w Twoim mieszkaniu. Nie obchodzi mnie, co powiesz.
Postanowiłem nie kłócić się, wiedziałem, że to do niczego mnie nie doprowadzi. Wyciągnąłem klucze do domu z kieszeni, szarpiąc się z nim, by wsadzić go do zamka. Moje ruchy były nieskoordynowane, ale w końcu włożyłem klucz do zamka. Przekręciłem klamkę i pchnąłem drzwi. Potknąłem się do środka i poszedłem w kierunku pokoju, ignorując Louisa.
Wszedłem do niego i ściągnąłem ubrania, włożyłem parę spodni od piżamy. Poprawiłem trochę nakrycia na łóżku i wspiąłem się na nie. Z jakieś powodu byłem nieźle wkurzony. Chciałem zasnąć i uciec choć na chwilę od rzeczywistości. Alkohol mnie powalił i prawie natychmiast zasnąłem.

*

Obudziłem się kolejnego ranka z bólem głowy. Jęknąłem i przewróciłem się na łóżku, moja twarz przyciśnięta była do poduszki. Jęknąłem w nią i chwyciłem kołdrę, przykrywając z powrotem swoje ciało. Ból głowy nie ustał, więc postanowiłem wziąć jakąś tabletkę. Wstałem z łóżka i pomaszerowałem do kuchni.
Wszedłem i zostałem przywitany przez Louisa – Co Ty tu robisz? – wymamrotałem oszołomiony.
- Odwiozłem Cię do domu zeszłego wieczoru i zostałem na noc – odpowiedział Louis.
Zacząłem przypominać sobie wydarzenia zeszłej nocy. Pamiętałem wypicie dużej ilości wina, później rozmawiałem z Jo i wkurzyłem się na Louisa i Harry’ego…Nie pamiętałem szczegółów, ale pamiętałem główne części.
- Co wydarzyło się ostatniej nocy? – wymamrotałem, podchodząc do lodówki. Chwyciłem karton mleka z górnej półki.
- Niewiele, zabrałem Cię stamtąd zanim zdążyłeś coś zrobić.
- Um, powiedziałem coś dziwnego do Jo? – zapytałem nerwowo.
 Louis pokręcił głową – Nie, w ogóle z nią nie rozmawiałeś.
- Oh…-mruknąłem. Mogłem przysiąc, że pamiętam rozmowę z  Jo, chwyciłem pudełko płatek, miskę i łyżkę i poszedłem do kontuaru. Usiadłem na jednym z krzeseł, a Louis usiadł obok mnie.
- Jesteś pewny, że nie powiedziałem niczego Jo? – wsypałem płatki do miski.
Louis pokręcił głową – Nie, nie powiedziałeś.
Wzruszyłem ramionami i zacząłem jeść śniadanie. Louis i ja nic nie mówiliśmy. Louis był zadziwiająco cicho. Zastanawiałem się, co się z nim dzieje. To sprawiało, że byłem nerwowy. Postanowiłem to zlekceważyć. Jeśli Louis będzie chciał o tym pogadać, będzie mógł do mnie przyjść i porozmawiać. Muszę zadzwonić do Jo i zapytać jak potoczyła się reszta imprezy. Nie udało mi się złożyć jej życzeń, więc powinienem za to przeprosić.
Nie chciałem kazać Louisowi wyjść, ale naprawdę chciałem pogadać z Jo. Może powinienem po prostu wrócić do swojego pokoju i zostawić Louisa samego. Z nadzieję, że nie będzie na mnie wkurzony czy coś.
- Pójdę wziąć prysznic – powiedziałem mu. Louis przytaknął i został w kuchni. Poszedłem w kierunku mojego pokoju, chwyciłem telefon z szafki nocnej. Nacisnąłem na kontakt Jo i zadzwoniłem. Przyłożyłem telefon do ucha i czekałem, aż Jo odbierze.
Zamiast tego natychmiastowo odesłano mnie do poczty głosowej…czekaj to znaczy, że ignoruje moje połączenie. Może to był błąd albo coś. Zadzwonię do niej jeszcze raz.
Zadzwoniłem do niej znowu z takim samym rezultatem. Celowo nie odbiera ode mnie. Jest na mnie zła? Dlaczego miałaby być na mnie zła?
Szybko schowałem telefon do kieszeni i wróciłem do kuchni. Louis wciąż siedział przy kontuarze, ale tym razem z telefonem w ręku. Spojrzał do góry, kiedy usłyszał jak wchodzę – Hej – wymamrotał, koncentrując się znów na swoim telefonie.
- Jesteś pewny, że nie powiedziałem niczego dziwnego do Jo? – znów go zapytałem. Louis zmarszczył brwi i spojrzał na mnie – Nie, dlaczego pytasz?
- Nie odbiera ode mnie – odpowiedziałem. 
Louis wzruszył ramionami – Nie wiem dlaczego, więc przestań pytać. Jest prawdopodobnie na ćwiczeniach aktorskich czy coś takiego. Nie bierz tego zbyt poważnie.
- Przepraszam.
- Niall…jesteś zakochany w Jo? – zapytał Louis. 
Moje oczy się rozszerzyły – O czym Ty mówisz? Dlaczego to w ogóle powiedziałeś? – szybko odparłem. Czy jestem zbyt oczywisty?
- Powiedziałem mi ostatniej nocy, że chcesz czegoś więcej niż przyjaźni z Jo.
Zrobiłem to…? Dlatego nie powinienem być pijany. Zawsze pozwalam, by jakieś rzeczy przypadkiem ujrzały światło dzienne. Chciałbym panować nad tym, ile piję. Teraz Louis zna jeden z moich prywatnych sekretów.
- W porządku, jestem w niej zakochany – westchnąłem. – Ale proszę nie mów nikomu. Nie byłoby dobrze, gdyby prasa dowiedziała się, że jestem zakochany w dziewczynie, która chodzi z Asherem Lee.
- Nie powiem nikomu – obiecał Louis. – Ale wiesz, to trochę oczywiste, że jesteś w niej zakochany. Patrzysz na nią inaczej niż na inne dziewczyny. Jesteś dla niej też miły. Jesteś przy niej ostrożny, bojąc się, że ją stracisz przez to, co powiesz.
- Myślisz, że Jo wie? – prawie szeptałem. Myśl, że Jo mogłaby znać moje uczucia przerażała mnie. Nie może wiedzieć, to nie wyszłoby dobrze. Prawdopodobnie nigdy, by się do mnie więcej nie odezwała.
Louis pokręcił głową – Nie, nie wydaje się, żeby to dostrzegała. Nie wiem czemu tego nie widzi.
Westchnąłem – To po prostu nie sprawiedliwe – mruknąłem.
- Niestety życie jest niesprawiedliwe.

*

Parę dni minęło. Dlaczego mówię parę? Oczywiście znam liczbę dni. Minęło 4 dni od kiedy ja i Jo rozmawialiśmy. Moja depresja pogłębia się z dnia na dzień.
Martwię się, że zna moje uczucia. Co jeśli w jakiś sposób usłyszała Lou i mnie rozmawiających, kiedy byłem pijany? Czy kiedykolwiek się do mnie odezwie? Ta myśl mnie przerażała. Nie wiedziałem nawet co o tym myśleć. Gapiłem się na ekran telefonu. Czy miałem pewność siebie, by to zrobić?
Czy będzie na mnie zła, jeśli zrobię to znowu? Pewnie teraz jest zła…nie zaszkodzi spróbować.
Dzwoniłem do Jo 15 razy od tamtej nocy. Nigdy nie odbierała. Byłem przerażony. Próbowałem zapytać Louisa o radę, ale nie wyglądało na to, żeby udało mu się coś wymyślić. Tak czy siak nie myślałem nawet, że Louis chce o tym gadać. To było zrozumiałe, bo jaką radę dałbyś chłopakowi, który zakochał się w zakazanej dziewczynie?
Sądzę, że to czas na połączenie numer 16. Nacisnąłem na kontakt Jo i zadzwoniłem. Nerwowo słuchałem sygnału. Wydawało się, jakby czas zwalniał, kiedy czekałem. Nie wiem dlaczego się fatygowałem…wiem, że nie odbierze.
Nagle sygnał ustał. Podejrzewałem, że przekieruje mnie do poczty głosowej, ale tak się nie stało.

- O co chodzi, Niall? – rzuciła Jo.

PRZYPOMINAM: 
  • CZYTASZ = KOMENTUJESZ 
KOLEJNY ROZDZIAŁ POJAWI SIĘ PRZY MIN. 20 KOMENTARZACH :)
  • NA GÓRZE ZNAJDUJE SIĘ ZAKŁADKA INFORMOWANI - WYSTARCZY NAPISAĆ W KOMENTARZU POD NOTKĄ SWOJĄ NAZWĘ Z TT :) 

+ MOŻNA DODAWAĆ DO OBSERWOWANYCH (PO PRAWEJ)

Chciałam Wam podziękować za ponad 22 tysiące wyświetleń w ciągu równych 5 miesięcy, w życiu się tego nie spodziewałam! Dziękuję za wszystkie komentarze, które są motywacją do pracy. Przesyłam Wam wirtualne buziaki od najsłodszego Dylana (kto ogląda Teen Wolf ten zna tego słodziaka).
Kocham Was ♡

niedziela, 23 lutego 2014

#16 - Impreza

Cześć. Postarałam się, żeby rozdział pojawił się szybciej, dopóki mam ferie.
Miłego czytania x

*

- Oh cześć Asher – przywitałem go, próbując brzmieć najzwyczajniej jak to tylko możliwe.
Pomachał mi ręką w odpowiedzi – Cześć – powiedział. Zawsze czułem się niezręcznie przy Asherze. Czułem, że potrafi czytać mi w myślach i wie, że jestem zakochany w Jo. Nie chcę wiedzieć, co zrobiłby, gdyby się dowiedział.
- Możemy porozmawiać gdzieś, gdzie nie ma setek ludzi otaczających nas? – powiedział, próbując rozluźnić atmosferę między nami, śmiejąc się. To nie pomogło.
- Pewnie – odparłem i podążałem za Asherem, kiedy wyprowadzał nas z tłumu. Wkrótce staliśmy w opustoszałym korytarzu. Oparłem się o ścianę za sobą – Więc o co chodzi?
- Spędzałeś więcej czasu z Jo, prawda? – zapytał. Moja głowa krzyczała. On wie! Cholera, on wie! Powinieneś próbować ukryć to lepiej! On wie, że jesteś zakochany w Jo! Wie o wszystkim!
- Um, tak – odpowiedziałem, byłem zdenerwowany, ale w jakiś sposób poradziłem sobie, by mój głos nie drżał. – Jako przyjaciele, oczywiście – dodałem. Czy wydawało się to zbyt oczywiste?
- Czy mówiła Ci coś? – zapytał dziwacznie. Zmarszczyłem brwi – Co masz na myśli?
- Jo nic mi nie mówi. Próbuję coś z niej wyciągnąć, ale nie jest sobą. Nie mogę nic więcej się dowiedzieć…Chcę jej pomóc, ale ona tylko dystansuje się ode mnie. Więc mówiła Ci coś?
- Nie mówiła – skłamałem. Zastanawiałem się jak dużo Jo powiedziała Asherowi. Czy wiedział o jej depresji? Mówiła, że nikt inny nie wie…Czy Asher się w to wlicza? Nie mogę nikomu powiedzieć. Chciałem być tym jedynym, któremu powiedziała Jo.
Asher westchnął i przytaknął – Ok, wiesz coraz częściej jej nie ma…czekaj chwilę – Asher się wyciszył, obserwowałem jak jego twarz zmienia się z normalnej we wkurzoną. Spiorunował mnie wzrokiem – Czy Jo zdradza mnie z Tobą? – burknął.
O Boże, powinienem był to przewidzieć. Jo i ja spędzaliśmy dużo czasu razem. Nie wiedziałem nawet czy mówi Asherowi, że się spotykamy…
Natychmiastowo pokręciłem głową – Nie, oczywiście, że nie! – spierałem się. – Jesteśmy tylko przyjaciółmi. Przysięgam.
Mina Ashera złagodniała – Przepraszam – powiedział. – Zdenerwowałem się przez moment. – wypuścił z siebie nerwowy śmiech. Brzmiało to jak oddech, który trzymał w siebie, zmagając się by był to śmiech. – Mam tendencję do martwienia się o to, że ktoś zabierze mi Jo…Kocham ją zbyt mocno, by ją stracić.
Cieszyłem się, że Jo ma kogoś takiego jak Asher. Wydawał się taki miły dla niej i wszystko czego chcę to tego, żeby była szczęśliwa. – W porządku, czułbym to samo.
- Powinienem wrócić z powrotem do Jo. Pogadamy później Niall. Przepraszam za to całe zamieszanie. – powiedział znowu.
- W porządku – odparłem, a Asher sobie poszedł, zostawiając mnie stojącego w opuszczonym korytarzu. Wypuściłem z siebie oddech, nie zdawałem sobie sprawy, że trzymam go w sobie. Obawiałem się, że Asher będzie na mnie krzyczał lub mnie pobije. Chodzi o to, że…miałbym prawdopodobnie takie same myśli, gdyby on był mną a ja nim.
W końcu wyszedłem z korytarza i wróciłem do głównego pokoju. Skanowałem pokój w poszukiwaniu Louisa. Miałem spotkać się z  nim przy drzwiach, ale Asher odwrócił moją uwagę.
Przeszedłem przez tłum ludzi, parę osób zwróciło na mnie uwagę, próbując dowiedzieć się kim jestem. Chciałem tylko znaleźć Louisa, nie byłbym samotny na imprezie. Nie byłem w nastroju do rozmowy z obcymi, którzy wiedzieli o mojej sławie.
Podszedłem bliżej do wyjścia z pokoju, nie mogłem znaleźć Louisa. Cholera, teraz nie wiem co robić. Nie mogę rozmawiać z Jo…Powinienem po prostu pójść? Nie, to byłoby niegrzeczne…Poza tym nadal nie dałem Jo prezentu…Zostanę chwilę dłużej.
Poszedłem w kierunku krzesła i usiadłem. Wyciągnąłem telefon i sprawdziłem czy mam jakieś wiadomości. Nie miałem. Pomyślałem, że lepiej będzie, jeśli napiszę do Louisa i zapytam gdzie jest:

Gdzie jesteś?

Wszedłem na twittera i zacząłem czytać niektóre tweety. Znudziłem się i schowałem telefon z powrotem do kieszeni. W tym momencie, jeden z kelnerów podszedł do mnie – Chciałby pan drinka? – zapytał.
Spostrzegłem, że oferuje wino. Nie zaszkodzi spróbować – Pewnie – odpowiedziałem i podał mi kieliszek. Podziękowałem mu i odszedł. W pewnym sensie byłem zaskoczony. Jo mówiła o jej nienawiści do alkoholu, zastanawiałem się czemu jest serwowany na imprezie. To potwierdzało, że ta impreza nie była tak naprawdę jej.
Wypiłem swój kieliszek wina i wyciągnąłem znów telefon. Po raz kolejny żadnych wiadomości. Cholera, to irytujące. Schowałem telefon do kieszeni i wstałem. Przeszedłem się po pokoju, parę osób wymamrotało przywitanie do mnie, ale to wszystko. Przeszedłem przez pokój i wkrótce znalazłem się w pomieszczeniu, co wyglądało jak kuchnia Jo. Usiadłem na kontuarze, parę osób było po mojej lewej stronie.
Później kolejny kelner przyszedł i zaproponował parze siedzącej obok mnie drinki. Oboje się zgodzili i patrzyłem jak się pocałowali zanim wzięli łyk wina. Zazdrość wypełniła mnie, kiedy pomyślałem o tym, że nie mam dziewczyny.
- Życzy sobie pan czegoś? – zapytał kelner. Przytaknąłem – Tak – odpowiedziałem i podano mi nowego drinka. Wino było najlepszą rzeczą tej nocy…
Wyciągnąłem znów telefon, niecierpliwie czekając, aż któryś z chłopców do mnie napisze, ale znowu nic. Westchnąłem i wróciłem na twittera. Nie wiedziałem co więcej robić. Miałem nadzieję, że z telefonem wyglądałem jakbym był zajęty.
Skończyłem drinka i zakończyłem skanowaniem pokoju. Gdzie do cholery poszedł Louis? Powiedział, że jest przy drzwiach…a co z innymi? Czy w ogóle przychodzą?
Westchnąłem i wziąłem kolejnego drinka. Usiadłem na kanapie, która była na szczęście pusta. Brałem łyki drinku podczas gdy obserwowałem pokój. Co jeśli nigdy nie przyjdą? Będę wkurzony, jeśli nie, traciłem czas, czekając na nich, a oni się nawet nie pokazali.
Zaproponowano mi kolejnego drinka, wziąłem go. Dlaczego wszyscy oferują mi dziś drinki? Zacząłem pić i w ciągu paru minut opróżniłem kieliszek.
Czekaj, ile drinków wypiłem? Ile ich było, 4 albo 5? Cholera…trochę za dużo. Mam nadzieję, że się nie upiję. Nie chcę być pijany na jej imprezie. Mogłem powiedzieć, że alkohol zaczynał krążyć w moich żyłach. Mogłem poczuć, jak mnie wypełnia, mając podobne uczucie w mojej głowie. Nie myślałem teraz prawidłowo. Zaczynałem myśleć o Jo.
Chciałbym, żeby Jo siedziała obok mnie. Mógłbym dać jej prezent…zastanawiałem się, czy jej się spodoba. Czy będzie wystarczający dla niej? Nic nie jest wystarczające, zasługuje na cały świat. Ale jestem tylko przyjacielem, to byłoby podejrzane, gdybym wręczył jej jakiś ogromny prezent.
Nagle zobaczyłem, że ktoś do mnie podchodzi. Cholera, mój wzrok staje się zamazany. Pojawił się w zasięgu wzroku i spostrzegłem, że to Louis – Cześć Ni, nie mogłem Cię znaleźć, przepraszam. Skończyłem na rozmowie z paroma osobami, co odwróciło moją uwagę od szukania Ciebie.
- W porządku – wymamrotałem. Teraz spostrzeże, że jestem pijany. Spieprzyłem to. Wkrótce moje myśli zaczną mi umykać i będę bardziej wyluzowany. Nie chcę być bardziej wyluzowany. Chcę zachowywać się normalnie przy Jo.
- Niall, jesteś pijany? – zapytał podejrzliwie. 
Pokręciłem głową – Oczywiście, że nie – moje słowa zaczynały się mieszać, ponieważ mamrotałem.
- Niall, powinieneś wrócić do domu, mogę Cię odwieźć, jeśli chcesz. Powiem Harry’emu, żeby zabrał Twój samochód, w każdym razie poszedł z Zaynem – powiedział Louis. 
Pokręciłem głową – Nie, zostanę trochę dłużej, chcę dać coś Jo.
- Um, nie wiem czy to dobry pomysł…- mruknął Louis. Co miał na myśli, mówiąc, że to nie jest dobry pomysł? Mam zamiar dać Jo prezent, to wszystko.
- Dlaczego? – zmarszczyłem brwi.
- Możesz zrobić coś głupiego, czego później będziesz żałować – powiedział mi.
Pokręciłem głową – Nie, nigdy nie zachowuję się głupio przy Jo – powiedziałem. Zaczynałem znowu o niej myśleć. Myślałem o tym, jak jest piękna. Zastanawiałem się jak jest ubrana tej nocy. Miałem nadzieję, że nie wyglądała zbyt fantazyjnie, lubiłem, kiedy wyglądała normalnie…to sprawiało, że czułem jakbym rozmawiał z Jo, a nie z JO LEVON.
- Daj mi klucze, żebym mógł dać je Harry’emu. Powinieneś już pójść do domu. Nie chcę, żebyś zrobił coś głupiego, paparazzi otaczają to miejsce.
- Cholera Louisa, nie mogę się tu chwilę zrelaksować? Nie chcę jeszcze wychodzić. – wymamrotałem. Louis chwycił moje ramię, próbując ściągnąć mnie z krzesła - Dawaj Niall – błagał – Powinniśmy wyjść za nim coś spieprzysz.
- Wow, widzę, że zakładasz, że spieprzę sprawę. Nie jest tak zawsze, Louis? – byłem wkurzony na niego, był zirytowany przeze mnie, nie mógł spróbować i udawać, że mnie lubi?
- Co? – zapytał Louis, wyraźnie zagubiony. Westchnąłem i pokręciłem głową – Nic – odparłem. Rozejrzałem się dookoła po zatłoczonym pokoju. – Gdzie jest Jo? – zapytałem.
Louis wzruszył ramionami – Nie wiem i nie obchodzi mnie to. Mogę Cię odwieźć do domu?
Pokręciłem głową – Pozwól mi tylko dać prezent Jo, a potem wyjdę – powiedziałem mu.
Louis westchnął, w końcu się poddając – Ok, w takim razie znajdźmy Jo.
Wstałem i prawie potknąłem się o własne nogi, ale Louis szybko chwycił moje ramię, więc się nie przewróciłem. Wymamrotałem podziękowanie w odpowiedzi. Louis zerknął na mnie nerwowo – Ni, nie wiem czy to jest dobry pomysł. Martwię się, że zrobisz coś co popsuję relację między Tobą a Jo. Wiem, że Wy dwoje jesteście dobrymi przyjaciółmi i jeśli się coś stanie, będziesz zdruzgotany.
- Louis, będzie ok – próbowałem go uspokoić. To, że byłem pijany spowodowało, że nie był pewny, ale tak czy inaczej poprowadził mnie przez pokój.
- Oto jest – Louis mruknął. Wskazał kogoś w pokoju. Nie mogłem powiedzieć, czy była to Jo, ale musiałem wierzyć mu na słowo.
Podszedłem w kierunku tej osoby, Louis podążał za mną blisko. Kiedy przybliżyłem się, spostrzegłem, że to Jo – Hej Jo – powiedziałem. Miałem nadzieję, że nie brzmiało to niewyraźnie. Nie chciałem, żeby wiedziała.
Jo miała na sobie obcisłą sukienkę w kwiaty. Była dopasowana w talii i biuście. Sukienka zakrywała jej uda. Jej włosy w połowie były splecione w warkocz, a reszta stanowiła idealne loki. Miała na sobie 3 bransoletki i pierścionek z różą na nim. Jej pełne usta pokryte były jasnoczerwoną szminką. Na oczach miała tusz i eyeliner.
Jo patrzyła na mnie zdezorientowana przez sekundę, ale uśmiechnęła się – Hej Niall. Cieszę się, że mogłeś się pojawić – powiedziała grzecznie. Słowa wydostały się z jej ust perfekcyjnie. Miałem ochotę przycisnąć moje usta do jej jasnoczerwonych. Chciałem objąć jej ciało ramionami, przyciskając do mojego ciała i trzymając ją blisko. Chciałem, żeby była moja.
- Mam dla Ciebie prezent – powiedziałem. Niezdarnie wyciągnąłem małe pudełko z kieszeni. Podałem jej prezent. Jo się uśmiechnęła – Nie musiałeś tego robić, Niall.
- Chciałem – powiedziałem i głupi uśmieszek pokrył moją twarz.
- W porządku, jeśli otworzę to teraz? – zapytała. Szybko przytaknąłem, po czym rozerwała papier i wyciągnęła małe pudełko. Otworzyła je, eksponując naszyjnik, który jej kupiłem. Twarz Jo się rozjaśniła, a jej spojrzenie spotkało moje – Jest piękny, Niall! Dziękuję!
Uśmiechnąłem się – Nie ma za co – oboje byliśmy cicho, spojrzałem na nią ponownie. Jej sukienka wyglądała na niej idealnie. Podobało mi się to, jak była obcisła, uwydatniając jej anielskie ciało.
- Wyglądasz seksownie – wymsknęło mi się. Louis miał coś powiedzieć, ale Jo go ubiegła – Um, dzięki? – wyglądała na zagubioną – Ty też – zaśmiała się dziwacznie.
- Ciężko próbowałem wyglądać ładnie dla Ciebie – powiedziałem jej. Jo zmarszczyła brwi – Dlaczego miałbyś to zrobić?
- Ponieważ, jestem w – nie dokończyłem swojego zdania, ponieważ Louis szybko powiedział głośniej ode mnie – Niall, musimy już iść. Cześć Jo! – szybko powiedział do Jo i chwycił mnie za ramię – Louis, chcę porozmawiać z Jo! – jęknąłem.
- Niall, przestań pieprzyć, wychodzimy – zaczął wlec mnie w kierunku wyjścia.



PRZYPOMINAM: 
  • CZYTASZ = KOMENTUJESZ 
KOLEJNY ROZDZIAŁ POJAWI SIĘ PRZY MIN. 25 KOMENTARZACH :)
  • NA GÓRZE ZNAJDUJE SIĘ ZAKŁADKA INFORMOWANI - WYSTARCZY NAPISAĆ W KOMENTARZU POD NOTKĄ SWOJĄ NAZWĘ Z TT :)

 + MOŻNA DODAWAĆ DO OBSERWOWANYCH (PO PRAWEJ)

Tak czysto informacyjnie - Długość czy treść rozdziału nie zależy ode mnie. Ja to tylko tłumaczę, nie jestem autorką tego fanfiction.
Kocham Was xx

sobota, 15 lutego 2014

#15 - Uwięziony

Cześć wszystkim :)
Przybywam z nowym rozdziałem, mam nadzieję, że się Wam spodoba. Miłego czytania x


Mama, Tato, Denise i Theo wyszli. Jo znowu przyszła do mojego mieszkania, kiedy byli tutaj. Byłem zaskoczony po pierwszym razie. Moja rodzina przestała mówić o Gregu w pobliżu mnie. Martwiłem się, że wiedzą, że coś jest ze mną nie tak…nikt nie może wiedzieć.
Byłem w paru talk show, na wywiadach w radiu i koncertach. Zaczynałem być coraz bardziej zajęty, chodząc i spotykając się z fanami z chłopakami raz na jakiś czas. Robiliśmy więcej spotkań z podpisywaniem płyt. To było miłe – mieć częstszy kontakt z fanami. Do czasu pewnego…incydentu, odsuwałem się od fanów. Nie, odsuwałem się od wszystkich.
Usłyszałem krzyk fanów, kiedy wyszliśmy z naszego hotelu. Odwiedzaliśmy parę miast w UK, by móc wystąpić tam. W następnym roku mieliśmy zacząć kolejną światową trasę koncertową. Teraz próbowaliśmy jedynie utrzymać kontakt z naszymi fanami. Ochrona otoczyła nas, kiedy schodziliśmy po schodach. Fani zaczęli tłoczyć się wokół nas. Chcieliśmy rozejrzeć się po mieście, ale nie zapowiadało się na to. 
Liam zaprowadził nas do sklepu, ale potem dziewczyny nas otoczyły, drzwi zamknęły się za nami. Wyglądało na to, że teraz się stąd nie wydostaniemy. Usiadłem na jednym z siedzeń. Rozejrzałem się dookoła i zobaczyłem, że jesteśmy w sklepie obuwniczym. Pracownik spojrzał na nas w szoku, ale nic nie powiedział. Kontynuował układanie towaru na półkach.
Zayn westchnął i rozejrzał się po sklepie. – To nie był dobry pomysł, prawda? – zapytał nas.
Harry wzruszył ramionami – Było miło wyjść chociaż na parę minut – zażartował, próbując rozluźnić atmosferę.
Nagle ciszę przerwało dzwonek mojego telefonu. Wyciągnąłem go z kieszeni i rzuciłem okiem, na to kto dzwoni. To była Jo. Spojrzałem na chłopaków i zobaczyłem, że wszystkie oczy były skierowane na mnie. Chciałem porozmawiać z Jo, więc zwyczajnie wstałem i poszedłem do innej części sklepu. Odebrałem telefon – Cześć Jo – powiedziałem do telefonu, próbując ukryć ekscytację.
- Hej Niall, zastanawiałam się czy chciałbyś wpaść na imprezę w ten weekend? – powiedziała Jo.
Zmarszczyłem brwi, nawet jeśli nie mogła tego zobaczyć – Impreza bez okazji?
- Oh, to moje urodziny – powiedziała Jo. Opadła mi szczęka. Dlaczego nie wiedziałem wcześniej o jej urodzinach?
- Czekaj, Twoje urodziny są w tym tygodniu? Nie miałem pojęcia – wypaliłem, mając nadzieję, że Jo wypełni dziwaczną ciszę.
 – Wydaje mi się, że to nigdy nie wyszło, kiedy rozmawialiśmy…-powiedziała Jo –Nie przywiązuję dużej wagi do urodzin, ale paparazzi chcą, bym zrobiła przyjęcie, więc będę je miała.
- Nie powinnaś robić czegoś, na co nie masz ochoty – spierałem się.
Jo westchnęła – Myślę, że nie będzie tak źle. Będzie zabawniej jeśli będziesz mógł przyjść Niall. Więc przyjdziesz proszę? – błagała Jo. Zaśmiałem się z jej marudzenia. – Pewnie przyjdę. Kiedy będzie?
- W tą sobotę, o czwartej w domu u mnie i Ashera, przyjdź wieczorem o której Ci pasuje – powiedziała. Czekaj, Jo dzieli dom z Asherem? Trochę wcześnie, przecież ma tylko 18 lat, niedługo skończy 19. Zastanawiałem się jak długo ze sobą mieszkają.
- Możesz przyprowadzić chłopaków, jeśli chcesz – dodała.
Zerknąłem na nich, zastanawiając się czy chce, żeby też przyszli. Tak, myślę, że będzie w porządku. W końcu ma chłopaka. Nie muszę być sam z nią ani nic takiego – Jasne, zapytam ich. Przyjdę później.
- Więc co robisz? – zapytała Jo, zmieniając temat.
- Jestem uwięziony w sklepie z chłopakami – powiedziałem, próbując by brzmiało to normalnie.
- Um, mogę wiedzieć dlaczego? – zapytała Jo.
Zaśmiałem się – Sądzę, że powinienem Ci powiedzieć. Wyszliśmy z naszego hotelu, żeby się przejść, ale skończyliśmy w pułapce, zamknięci w sklepie. Policja i ochrona pracują nad tym, żeby wyprowadzić ich z drogi, żebyśmy mogli wyjść.
- Wow, to musi być irytujące, miałam problemy z fanami, ale nigdy tak źle, żeby utknąć w sklepie – powiedziała Jo – Asherowi przytrafiło się to parę razy.
I jest. Więcej rozmów na temat Ashera. Wkrótce Jo mówiła o swoim idealnym chłopaku. Mówiła o doświadczeniach Ashera związanymi z fanami. Wydawał się idealny, w sposób w jaki mówiła o nim Jo. Był przemiły dla niej, chciałbym nim być…
- Myślę, że słyszałam, że Asher wrócił, więc prawdopodobnie powinnam pójść i pogadać z nim. Pogadamy później, Niall. Pa. – powiedziała Jo i zakończyła połączenie zanim się pożegnałem. Spojrzałem na ekran podejrzliwie, zanim schowałem go z powrotem do kieszeni, później podszedłem do chłopaków.
- O co chodziło? – zapytał Liam.
- Oh, to była Jo. Chciała wiedzieć, czy chcecie przyjść na imprezę w jej domu w tą sobotę, to jej urodziny – powiedziałem im.
- Pewnie, brzmi fajnie, mogę przyjść – odpowiedział Liam. Pozostali chłopcy wymamrotali, że się zgadzają. Wyglądało na to, że wszyscy przyjdą. Zayn spojrzał na mnie podejrzliwie – Niall, czy to tylko ja tak myślę, że spędzasz mnóstwo czasu z Jo?
Zmarszczyłem brwi – O czym mówisz?
- Niall, zakochałeś się w Jo? – zapytał Zayn. Natychmiastowo poczułem się nerwowy. Czy to było oczywiste? Nie mogę pozwolić im się dowiedzieć, próbowaliby w jakiś sposób włączyć się w to. Nie chcę, żeby przez nich Jo mnie znienawidziła, kiedy próbowaliby swatać ją ze mną, kiedy spotyka się z Asherem. Chciałem tylko, żeby Jo była szczęśliwa, nawet jeśli nie mogłem się z nią umawiać.
- Nie, oczywiście, że nie! – spierałem się – Jesteśmy przyjaciółmi, to wszystko.
Zayn wzruszył ramionami – Okej – wymamrotał w odpowiedzi. Nagle drzwi się otworzyły i jeden z ochroniarzy wszedł do środka – Byliśmy w stanie oczyścić trochę ulicę, więc możecie wszyscy wrócić z powrotem do hotelu – powiedział nam. Wstaliśmy i poszliśmy w kierunku drzwi i do hotelu.

*

Stałem przed lustrem, patrząc na mój wygląd. Z jakiegoś powodu chciałem wyglądać dobrze…Dlaczego ona musi tak na mnie wpływać? Wszystko co robię spowodowane jest przez Jo…chcę być idealny dla niej.
Skończyłem układać sobie włosy i wyszedłem z mieszkania w kierunku samochodu. Wsiadłem do niego i pojechałem do domu Jo i Ashera. Muszę być ostrożny, kiedy tam będę. Jestem pewny, że część paparazzi będzie próbowała zdobyć jakieś zdjęcia. Kiedy zobaczą, że One Direction tam jest, będą chcieli robić zdjęcia.


Włączyłem radio w aucie, pozwalając, by muzyka odwróciła moją uwagę od moich myśli. Wszystko o czym mogłem myśleć dotyczyło Jo. Schowałem rękę do kieszeni, upewniając się, że nadal mam drobne pudełeczko. Wciąż myślałem o Jo i Asherze, wyglądało na to,  że muzyka nie pomaga mi za bardzo. Chciałem być tylko tym kolesiem, który byłby dla niej, ale ona już ma takiego. Chciałem być tym, który mógłby objąć ją ramionami i trzymać ją blisko. Dlaczego musiała znaleźć idealnego chłopaka?
Chciałbym móc o niej zapomnieć. Chciałem ruszyć naprzód i znaleźć nową dziewczynę, ale za każdym razem, kiedy widzę inną dziewczynę, myślę o rzeczach, które kocham w Jo. Chciałbym, żeby była moją dziewczyną. Nigdy nie pozwoliłbym jej odejść.

Dotarłem na imprezę, spostrzegłem jak dużo osób tam jest. Wysiadłem z auta i natychmiastowo zostałem zbombardowany fleszami kamer. Założyłem parę okularów przeciwsłonecznych i poszedłem w kierunku domu Jo i Ashera.
Zostałem powitany przez ochronę – Imię? – zapytał. Sądzę, że to bardziej poważne niż mi się wydawało. Byłem w stanie wyjść gdzieś z chłopakami w moje urodziny, myślę, że mam szczęście. Nie chciałbym tego stresu w urodziny. Myślę, że wiem jak czuję się Jo.
- Niall Horan – odparłem. Przejrzał listę i zachęcił mnie do wejścia do środka. Wszedłem i natychmiast pożałowałem, że nie poszedłem z chłopakami. Byłem zdezorientowany przez panujący tam hałas. Było tyle osób, że nie mogłem znaleźć znajomych twarzy. Rozejrzałem się dookoła w poszukiwaniu jednego z chłopców albo Jo.
Przeszedłem przez pokój, przepychając się przez tłum. Usłyszałem parę osób szepczących, kiedy przechodziłem. Oczywiście mnie rozpoznali, byłem dla nich tym NIALLEM HORANEM.
Skończyłem, stojąc przy stole z jedzeniem. Nie wiedziałem gdzie indziej pójść. Zaczynałem żałować pójścia tam. Chciałem znaleźć znajomą mi twarz. Wiedziałem, że część tych ludzi miała zamiar przyjść do mnie, ale chciałem tylko porozmawiać z Jo. Co ja sobie do cholery myślałem? Jo będzie zajęta rozmową z tymi wszystkimi gośćmi. Nie powinienem nawet próbować rozmawiać z nią podczas tego. Nie chcę, by paparazzi stali się podejrzliwi albo by ktoś zrobił nam zdjęcie razem.

Westchnąłem i spojrzałem na stolik z jedzeniem. Mogę trochę skorzystać skoro już tu jestem. Mogę trochę zjeść i mieć nadzieję, że chłopcy przyjdą. Mogę spędzić z nimi trochę czasu zanim wrócę do domu. Nie powinienem nawet próbować zawracać Jo głowy.
Zacząłem jeść i postanowiłem napisać do chłopaków, żeby dowiedzieć się czy przychodzą. Wyciągnąłem telefon i wysłałem smsa każdemu z nich. Stałem w tym samym miejscu, czekając na ich odpowiedź. W ciągu minuty dostałem odpowiedź od Louisa – Tak, jestem na miejscu.
Więc jest tu teraz, mogę wrócić do drzwi i spędzić z Louisem większość czasu tutaj. Poszedłem w kierunku drzwi, w tym czasie wpadłem na kogoś – Przepraszam – wymamrotałem w odpowiedzi. Spojrzałem w górę i spostrzegłem na kogo wpadłem. To był Asher.

PRZYPOMINAM:
  • CZYTASZ = KOMENTUJESZ

KOLEJNY ROZDZIAŁ POJAWI SIĘ PRZY MIN. 20 KOMENTARZACH :)
  • NA GÓRZE ZNAJDUJE SIĘ ZAKŁADKA INFORMOWANI - WYSTARCZY NAPISAĆ W KOMENTARZU POD NOTKĄ SWOJĄ NAZWĘ Z TT :) 
+ MOŻNA DODAWAĆ DO OBSERWOWANYCH (PO PRAWEJ)

CO MYŚLICIE O ROZDZIALE? MYŚLICIE, ŻE ASHER BĘDZIE ZŁY NA NIALLA, ŻE TEN NA NIEGO WPADŁ? PISZCIE W KOMENTARZACH :)

sobota, 1 lutego 2014

#14 - Rodzina

Cześć kochani x
Wybaczcie mi, że minęły znowu 2 tygodnie od poprzedniego rozdziału. Ferie mam dopiero za 2 tygodnie, wtedy mam nadzieję, zaczną się one pojawiać co tydzień.
Taki uroczy Niall na przeprosiny:


Miłego czytania <3

- Jo? – zapytałem wyraźnie zmieszany. Jej ciężar ciała opierał się na dwóch kulach. Spojrzałem w dół i zobaczyłem, że jej kostka była owinięta. Jo była zwyczajnie ubrana. Przywykłem do wymyślnego stroju albo luźnego. Miała na sobie spodnie w kwiaty, sweter, a na to dżinsową kurtkę. Jej włosy upięte były w koczek w nieładzie. Miała na sobie sznurowane buty, a właściwie jeden but, odkąd jej kostka była owinięta. Miała na sobie trochę tuszu do rzęs i eyelinera, ale to byłoby na tyle makijażu.
- Hej Niall – odpowiedziała Jo. Jej ton brzmiał, jakby wszystko było z nią w porządku, nawet jeśli była oparta o kule.
- Co Ci się stało? – wskazałem na jej kule i owiniętą kostkę. Jo spojrzała w dół, żeby zobaczyć o czym mówię. Czy ona poważnie musiała spojrzeć w dół, by wiedzieć co jest nie tak?
- A to! – wykrzyknęła. – W pewnym sensie pracowałam nad nowym filmem. Pracowaliśmy nad sceną bójki i trochę ucierpiałam – przyznała.
Moje oczy się rozszerzyły. – Ktoś złamał Ci kostkę, kiedy biłaś się na scenie?
Jo pokręciła głową – Nie, nikt mnie nie skrzywdził. Szłam w kierunku maty, na której mieliśmy ćwiczyć, ale potknęłam się o krawędź. To spowodowało, że upadłam na kostkę w dziwny sposób i ją skręciłam.
Przegryzłem wargę, próbując powstrzymać się od śmiechu, ale to nie pomogło. Wypuściłem z siebie histeryczny śmiech, opierając się o framugę drzwi dla wsparcia. Jo patrzyła na mnie zirytowana, ale po jakiejś minucie, cień uśmiechu uformował się na jej twarzy.
W końcu przestałem się śmiać i wypuściłem z siebie oddech – Wyobraziłem sobie Ciebie robiącą to – odpowiedziałem, nadal opierając się o framugę. 
Jo uśmiechnęła się lekko – Też sobie Ciebie wyobrażam w takiej sytuacji. 
Zaśmiałem się – Wiem co masz na myśli.
- Więc nie musisz dzisiaj pracować nad filmem z powodu Twojej kostki? – zapytałem, wskazując jej zranioną kostkę.
Jo przytaknęła – Tak, mam parę dni wolnych, więc pomyślałam, że mogę poznać Twoją rodzinę.
- Wiesz, że nie musiałaś.
- Chcę – Jo kłóciła się – Tak ciężko jest Tobie to pojąć?
Wzruszyłem ramionami i zaśmiałem się – Tak myślę.
- Jeśli są tacy mili i zabawni jak Ty to powinno być fajnie – powiedziała Jo, dodając na końcu uśmiech.
Poczułem jak moje serce się rozpaliło, kiedy mnie skomplementowała. Jej uśmiech spowodował mrowienie mojej skóry. Miała na mnie taki wpływ.
- Skoro chcesz – odsunąłem się i zachęciłem ją do wejścia do środka. Podążałem za nią blisko.
Kiedy zamknąłem frontowe drzwi, zaprowadziłem ją do salonu. Wszystkie spojrzenia skierowały się na mnie i Jo.
- Oh, Mamo, Tato, Denise, to jest Jo – przedstawiłem Jo wszystkim. Zobaczyłem jak ich wzrok Shit, myślą, że się spotykamy. – Moja przyjaciółka – szybko dodałem. Jo uśmiechnęła się, rozświetlając pokój, przynajmniej w moich oczach.
 – Cześć – przywitała wszystkich radośnie.
- Cześć Jo, miło mi Cię poznać – moja mama uprzejmie ją powitała – Więc Ty i Niall się spotykacie?
Poczułem się zażenowany. Dlaczego wszyscy muszą o to pytać? Zerknąłem na Jo, żeby zobaczyć jak ma zamiar to rozegrać. Jo nerwowo się zaśmiała, próbując zatuszować ten dziwny moment – Nie, Niall i ja jesteśmy tylko przyjaciółmi. Mam chłopaka.
Czy nie może przestać przywoływać jej chłopaka? Tylko jego wspomnienie powoduje, że zazdrość pompuje się w moich żyłach, wypełniając całe moje ciało. Zazdrość jest tak mocnym uczuciem, że ciężko ją kontrolować. Jakoś udawało mi się to ukrywać.
- Czekajcie, jesteś Jo Levon? – zapytała Denise.
Jo uśmiechnęła się i przytaknęła – Tak, to ja – odpowiedziała dumnie. Denise rozdziawiła buzię – Nie mogę w to uwierzyć, że Cię spotykam! Kocham wszystkie filmy,  których grasz.
Jo uśmiechnęła się nieśmiało – Dziękuję – odpowiedziała. Zaprowadziłem Jo do kanapy, zachęcając ją, żeby usiadła. Zaryzykowałem i usiadłem obok niej. Mama odwróciła się, żeby porozmawiać z Jo – Co się stało z Twoją kostką, moja droga? – zapytała mama. Myślę, że zachowuje się zbyt otwarto, pytając każdego o wszystko.
- Oh, więc potknęłam się, kiedy pracowałam nad scenę bijatyki – przyznała Jo, lekko zażenowana. Mama cicho się zaśmiała – To musi być jeden z najbardziej interesujących sposobów, żeby odnieść obrażenia.
Jo zaśmiała się – Tak przypuszczam.
Znów poczułem się dziwnie. Nikt nie wiedział co powiedzieć, atmosfera zrobiła się napięta. Wiedziałem, że wszyscy się na mnie gapią oprócz Jo. Myśleli o tym, jak bardzo mnie nienawidzą. W myślach przeklinali mnie za zabicie Grega. Ja robiłem to samo. Kontynuowałem myślenie o tych wszystkich przekleństwach, kierowanych do samego siebie. Jestem tak okropną osobą. Nikt nigdy nie będzie w stanie zrozumieć jak mocna jest moja nienawiść do samego siebie. Sam ledwie to rozumiem.
Miałem nadzieję, że Jo mi w tym pomoże, kiedy ją zaprosiłem. Co sobie myślałem? To wszystko pogarsza! Martwię się, że wszystko wyjdzie na jaw i Jo będzie znała wszystkie moje sekrety.  Moje sekrety mają być ukryte, tylko odepchnęłyby Jo ode mnie. Co by się stało, gdybym im powiedział?
Co byłoby najgorszą rzeczą, która mogłaby się stać? Wszystkie te uczucie w końcu zdjęłyby ciężar z moich barków. Ludzie obdarzyliby mnie współczuciem…Czy chcę współczucia? Sam już nie wiem. Chcę tylko uwolnić z siebie te wszystkie gromadzące się uczucia.
Chciałem otworzyć usta, żeby wyrzucić z siebie wszystko, kiedy Jo mi przeszkodziła – Więc często widujecie się z Niallem? – zapytała dziwnie Jo, powstrzymując mnie od powiedzenia czegokolwiek.
To co powiedziała Jo, dało mi drugą szansę. Mogę przemyśleć moją decyzję. Czy naprawdę chcę im wszystko powiedzieć? Może zyskam współczucie, ale dlaczego jego chcę? Nie zasługuję na to, spowodowałem śmierć Grega. Zapisaliby mnie na terapię, wkrótce cały świat dowiedziałby się o mojej depresji. To by się nie powiodło.
- Ostatnio nie byliśmy w stanie widywać się z nim tak często – odpowiedział tato. Jo zerknęła na mnie przez sekundę, a potem swą uwagę skupiła na tacie – Dlaczego nie?
- Nie wiem – tato wymamrotał. – Musimy spotykać się częściej, prawda Niall? – zapytał.
Nałożyłem na twarz fałszywy uśmiech – Tak, byłoby fajnie. Kłamstwa.
Poczułem wzrok Jo na sobie. Co sobie myślała? Czy powiedziałem coś dziwnego? Nie chciałem, żeby źle o mnie myślała. Tak bardzo chciałem spotkać jej spojrzenie. Chciałem wiedzieć jakie emocje ukrywają się za jej pięknymi, piwnymi oczyma, ale nie miałem na tyle śmiałości. Jo odwróciła się i skupiła się na mojej rodzinie.
- Więc jak się macie? – mogłem powiedzieć, że Jo desperacko próbowała nawiązać rozmowę. Nie miała pojęcia jak załamana jest moja rodzina. Ledwie rozmawiamy ze sobą nawzajem. Dlatego nie zobaczą mnie nigdy więcej.
- W porządku, ale ostatnio jest samotnie dookoła – mama przyznała. Proszę, nie mów znów o Gregu, mamo. Porzuć to i zmień temat. Nie sprawiaj, że Jo czuje się niezręcznie wśród nas. Spraw, żeby poczuła się normalnie i nie mów o Gregu.
- Jest samotnie też w moim domu – przyznała Denise – Odwiedzałam moją rodzinę, Boba i Marlę też. Byłam zajęta opieką nad Theo i szukaniem pracy. Jest ciężko bez Grega.
I jest on. Teraz Greg jest zamieszany w tę rozmowę.

Spojrzałam przed siebie na Denise i Theo, którzy siedzieli w pierwszym rzędzie. Denise zaczęła głośno płakać, chwytając przy tym swojego syna. Mama zabrało Theo z jej ramion, a potem Denise rzuciła się na podłogę, zawodząc „Greg…Greg, wracaj!”

Przerażająca retrospekcja Denise powtarzała się w mojej głowie. Nie Kto byłby w stanie pogodzić się ze stratą nowo poślubionego męża? Pewnie płacze każdej nocy. Chwyta Theo i stoi obok jego łóżeczka, bujając go w ramionach do przodu i do tyłu, podczas gdy łzy płyną jej po twarzy. Próbuje powstrzymać, ale więcej wspomnień z Gregiem pojawia się w jej głowie. Potem w sekrecie życzy sobie, żebym był to ja. Nie o to jej chodziło, ale ta myśl wstępuje do jej głowy. Wcale nie pogodziła się z tym. Próbuje pozostać silna, ale to niemożliwe.
Moje ciało zrobiło się sztywne. Mogłem usłyszeć jak Denise mówi o Gregu w tle, ale próbowałem blokować jej głos. Moje pięści były zaciśnięte, kiedy próbowałem zatrzymać wszystko w sobie. Moje zęby były przyciśnięte do drugim, co spowodowało, że wargi miałem w jednej linii.
Wypuściłem z siebie drżący oddech, a potem odwróciłem się i zobaczyłem, że wszyscy na mnie patrzą. Popatrzyłem na nich zmieszany – Co? – wyrzuciłem z siebie. Byłem zdziwiony, że byłem w stanie powiedzieć to bez drżenia mojego głosu.
- Niall, radzisz sobie ze śmiercią Grega? – zapytała mama.

Nie, oczywiście, że nie. Mam koszmary większość nocy. Nie mogę przestać o nim myśleć. Nikt z Was nie widział jego strachu tuż przed tym, jak uderzyło w nas auto. Nikt z Was nie był z nim w samochodzie w dniu wypadku. Nikt z Was nie żałował dnia, w którym się obudził.

- Niall? – mama powtórzyła moje imię. Nie mogę tego zrobić – Wybaczycie mi na moment? – wymamrotałem, zrywając się na równe nogi. Poszedłem w kierunku kuchni, która była tuż obok. Usłyszałem mamę mówiącą do Jo – Nie powinnam nic mówić…Niall ma problem, by rozmawiać o Gregu.
-…Myślę, że powinnam z nim pogadać – powiedziała Jo do mojej mamy. Nie, nie chciałem załamać się przed Jo. To mój najgorszy koszmar. Nie mogę się przed nią skompromitować. Chcę być dla niej normalny. Chcę być tym, który pociesza ją, bardziej niż ona mnie.
- Hej Niall – usłyszałem cichy głos Jo za sobą. Gapiłem się na liczby na elektronicznym zegarku. Nie chciałem się obracać. Gapiłem się na liczby, czekając, aż się zmienią, udowadniając, że czas nie stanął w miejscu, kiedy Jo stała za mną.
- Niall? – Jo zapytała ponownie, usłyszałem krótki odgłos jej buta uderzającego o podłogę, kiedy zrobiła krok do przodu. Nie odwracaj się, Niall. Możesz się rozpłakać.
- Nie powinieneś się wstydzić bycia przerażonym – wyszeptała Jo. Natychmiastowo odwróciłem się po jej słowach.
- Nie boję się Jo – powiedziałem, mój głos był bliski wahania, na szczęście nie był drżący. Wbiłem swoje paznokcie w dłonie, kontynuując moją technikę trzymania wszystkiego w sobie.
- Nie powiedziałam, że się boisz – wytknęła Jo. Nie wiedziałem co powiedzieć, więc pozostałem cicho. Jo nerwowo przegryzła policzek od środka, próbując wymyśleć, co ma mi powiedzieć
– Wiesz, że to nie jest bezpiecznie trzymać wszystkie swoje sekrety w środku.
- Mógłbym powiedzieć to samo o Tobie – wypaliłem.
Cisza znów wypełniła kuchnię. Zerknąłem na salon, który był na wprost kuchni. Mama, tato, Denise siedzieli w kompletnej ciszy. Mój wzrok wrócił do Jo, która desperacko myślała nad tym, co powinna mi odpowiedzieć – Twoja mama powiedziała, że nie możesz rozmawiać o Gregu…Ale Ty powiedziałeś mi wszystko o śmierci brata.

*

- Niall, słyszałam, że Twój brat umarł – powiedziała Jo, patrząc na mnie swoimi brązowo-zielonymi oczyma. Wspomnienie mojego brata spowodowało, że byłem cicho. Nie, nie on. Nie chciałem, żeby Greg był poruszany w ten idealny dzień. Zwyczajnie przytaknąłem – Tak, umarł.
- Oh, przykro mi – wymamrotała Jo, gapiąc się na żwir. Spostrzegłem, że patrzę się na nią, zamiast na ziemię. Jo gapiła się na żwir, mówiąc – Nie chcę być niegrzeczna, ale co się stało?
Zamknąłem oczy i odwróciłem od niej głowę. Kiedy je otworzyłem, zdecydowałem, że powiem Jo.
 – Zginął w wypadku samochodowym. – odpowiedziałem. Jo spojrzała znów na mnie i kiwnęła głową, żebym kontynuował – Więc byłem w aucie…Inny samochód minął światła, więc przyspieszył, w tym momencie Greg jechał naprzód. Auto uderzyło w stronę Grega i j-ja widziałem strach w jego oczach, tuż przed uderzeniem. Samochód natychmiastowo zabił Grega, ale nie mnie. Dowiedziałem się tego w szpitalu…

*

Powiedziałem jej…Jak byłem w stanie to zrobić? Popatrzyłem na Jo zdezorientowany. To nie było dlatego, że byłem zmieszany przez nią, byłem zmieszany przez siebie. Dlaczego byłem w stanie jej powiedzieć?

Jesteś idiotą? Oczywiście powiedziałeś jej, bo jesteś w niej zakochany! Czujesz, że możesz jej ufać, nie, nie chcesz niczego przed nią ukrywać! Nadal ukrywasz przed nią największe sekrety.

- N-nie wiem – zająknąłem się. Jo przytaknęła, spostrzegając, że nie będę w stanie tego sam zrozumieć. To, czego nie wiedziała to to, że wiedziałem.
- Wiesz, że nie musisz mówić mi niczego, czego nie chcesz, ale jeśli będziesz chciał pogadać…możesz ze mną. Zawsze Cię wysłucham  – powiedziała mi Jo. Spojrzałem w jej piwne oczy. Była poważna. Naprawdę ją to obchodziło.
Kiwnąłem głową – Dziękuję, tak samo Ty Jo – powiedziałem jej. Zwyczajnie przytaknęła – Teraz możesz wrócić?

Przytaknąłem znów i wróciliśmy do mojej rodziny.

PRZYPOMINAM: 
NA GÓRZE ZNAJDUJE SIĘ ZAKŁADKA INFORMOWANI - WYSTARCZY NAPISAĆ W KOMENTARZU POD NOTKĄ SWOJĄ NAZWĘ Z TT :) 
+ MOŻNA DODAWAĆ DO OBSERWOWANYCH (PO PRAWEJ) 
++ KOLEJNY RAZ PROSZĘ, JEŚLI CZYTACIE TO KOMENTUJCIE. TŁUMACZĘ TO DLA WAS, WIĘC CHCĘ ZNAĆ WASZĄ OPINIĘ, JEŚLI NIE LUBICIE PISAĆ DŁUGICH KOMENTARZY, WYSTARCZY MI TYLKO: "PRZECZYTAŁAM" ;)

JAK PODOBAŁ SIĘ WAM ROZDZIAŁ? 
CIESZYCIE, ŻE NIALL OTWORZYŁ SIĘ PRZED JO? :)
PISZCIE W KOMENTARZACH.

sobota, 18 stycznia 2014

#13 - Retrospekcje

Cześć kochani :)
Wybaczcie mi ten długi okres oczekiwania, wiem, że zawaliłam. Ostatnio jakoś nie miałam głowy/czasu/motywacji do tego za co bardzo przepraszam. Postaram się poprawić :)
Mam nadzieję, że ten rozdział Wam się spodoba, miłego czytania xx

Pamiętam, kiedy otrzymałem telefon. Zobaczyłem numer mojej mamy na ekranie i niepokój wypełnił moje ciało. Byłem przerażony. Martwiłem się, że dzwoni, by powiedzieć mi, że ktoś umarł, a ja nie byłbym w stanie znieść tego smutku.
Moje drżące palce w końcu odpowiedziały na połączenie. Nerwowo podniosłem telefon do uszu – Um, cześć mamo – odpowiedziałem.
- Niall, właśnie się zastanawiałam czy masz zamiar odezwać się do rodziny – zażartowała mama.
Zaśmiałem się z ulgą – Oh, przepraszam. Byłem ostatnio bardzo zajęty – skłamałem. Prawdą było, że bałem się z nimi rozmawiać. Martwiłem się czy są na mnie źli. - Jesteście zajęci w przyszłym tygodniu? Mogłabyś z tatą przyjść do mojego mieszkania? – zapytałem, wstąpiło we mnie trochę pewności siebie. W końcu są moją rodziną. Nie powinienem ich unikać. Poza tym naprawdę za nimi tęsknię.
- Mogę przyjść. Czy nie przeszkadzałoby Ci, gdyby Denise i Theo też przyszli? – zapytała mama.
Natychmiastowo zamarłem. Denise i Theo? Nie oczekiwałem, że przyjdą. Byłem mentalnie przygotowany na mamę i tatę, nie Denise i Theo. Byli tymi, którzy utknęli w moich koszmarach. Bałem się zobaczyć ich znów.
- Jasne – cicho odpowiedziałem. Nie wiedziałem co więcej powiedzieć. To nie było tak, że mogłem powiedzieć mamie, że Denise i Theo nie mogą do mnie przyjść, ponieważ pojawiają się w moich koszmarach. Muszę robić dobrą minę do złej gry. – Możecie wszyscy przyjść do mojego mieszkania i zostać tak długo, jak chcecie.
- Dziękuję bardzo Niall. Zatem do zobaczenia później. Kocham Cię, pa – powiedziała.
- Też Cię kocham mamo, pa – odpowiedziałem i zakończyłem połączenie. Schowałem telefon z powrotem do kieszeni i usiadłem na skraju łóżka, gapiąc się na moje stopy.
Mam nadzieję, że moje koszmary nie sprawdzą się w życiu.

*

- Więc Twoja rodzina przychodzi? – zapytała Jo. Uwolniłem górną wargę, która była między moimi zębami. Tonąłem w niepokoju. Tak bardzo chciałem powiedzieć Jo o moich wewnętrznych uczuciach, ale nie mogłem. Gdybym to zrobił, wszystko inne wyszłoby na jaw.
- Tak.
- Powinno być miło – powiedziała Jo. Gdyby tylko wiedziała.
Potem szaleńczy pomysł wpadł mi do głowy. Nie mogłem w to uwierzyć, że o tym pomyślałem, ale tak się stało  - Chciałabyś przyjść i poznać ich? – natychmiastowo pożałowałem swoich słów.
Prawdopodobnie nie chce poznać mojej rodziny. Ledwo mnie zna, to sprawiłoby niezręczną dla niej sytuację – Nie musisz. Wiem, że ledwie się znamy, ale –
Na szczęście mi przerwała. Nie miałem pojęcia, co chciałem osiągnąć.
- Chciałabym, ale muszę ćwiczyć mój scenariusz z resztą obsady do mojego następnego filmu. Zostają dzień dłużej? Może mogłabym zobaczyć ich w inny dzień.
Jest taka uprzejma. – Tak, będą tu cały tydzień, więc możesz przyjść kiedy chcesz. Nie czuj się tak jakbyś musiała przyjść, jeśli nie chcesz. Zrozumiem – powiedziałem szybko. Jo cicho się zaśmiała – Nie, chcę przyjść. Spróbuję przyjść w niedzielę. Dziękuję za zaproszenie.
- Nie ma problemu.
- Muszę już iść, porozmawiamy później. Pa, Niall. – uwielbiałem kiedy mówiła moje imię.
- Cześć Jo – powiedziałem. Na linii było cicho, więc schowałem telefon do kieszeni.

*

Nerwowo rozejrzałem się po pokoju, upewniając się, że wszystko jest na swoim miejscu. Odłożyłem parę talerzy na miejsce. Zazwyczaj nie jestem tym, który dużo sprząta, ale czułem, że dla nich musi być idealnie. W końcu zrujnowałem ich życia.
Kiedy skończyłem sprzątać, zacząłem dreptać. Nie mogłem być spokojny. W końcu przekonałem się, żeby usiąść. Usiadłem na kanapie i gapiłem się na drzwi. Niepokój zżerał mnie od środka. Moje stopy zaczęły tupać, próbując pozbyć się zdenerwowania ze mnie.
Wbiłem paznokcie w dłonie, obcierając skórę. Moje zęby chwyciły moją górną wargę, uwolniły ją i znowu między zęby wielokrotnie. W końcu zaprzestałem mojego dziwnego nawyku i uwolniłem ją. Zerknąłem na zegarek i zobaczyłem, że jest 14. Mogli tu być w każdej chwili. Boże, jestem tak zdenerwowany. Przypominałem sobie, że są moją rodziną, nie koszmarami. Niestety, ta taktyka na niewiele się zdała. Zamknąłem oczy na sekundę i zobaczyłem Grega. To był widok z jego pogrzebu.

To nie był Greg. Spojrzałem na dół i zobaczyłem, że pół ramienia zostało odcięte. Pewnie amputowano mu rękę, ponieważ była zmasakrowana. Ujrzałem, że próbowali  ukryć tak dużo jak to możliwe. Nie chciałem patrzeć pod ubrania. Pod ubraniem musiała być cała krew. Co jeśli jego brzuch był rozcięty? Co jeśli jego wnętrzności próbowały wydostać się na zewnątrz, trzymane jedynie przez parę szwów? Co jeśli pod ubraniem była krew, dużo krwi płynącej po ciele? Co jeśli obróciłbym jego głowę i zobaczył wgniecenie z tyłu głowy, gdzie został uderzony?

Nagle moje myśli przerwał dzwonek do drzwi. Natychmiast podskoczyłem, to było jak wrodzony instynkt. Moje nogi chwiały się, a dłonie były spocone, kiedy szedłem w kierunku drzwi. Wypuściłem z siebie ostatni oddech zanim dotknąłem klamki. Przekręciłem klamkę i otworzyłem drzwi.
- Niall! – usłyszałem jak mama radośnie wykrzykuje. Zmusiłem się do uśmiechu na twarzy – Hej – powitałem  moją rodzinę, kiedy wchodzili do mieszkania. Tato był za mamą. Przywitał się ze mną i wszedł do mieszkania. Potem Denise i Theo. Theo był bezpieczny w ramionach Denise.

Nigdy nie będzie dorastał z ojcem. Denise jest wdową. To przez Ciebie. Pamiętasz kiedy załamała się w kościele, desperacko pragnąc, by jej mąż wrócił? Chodzi o to, że nie wróci. I to tylko wyłącznie Twoja wina.

Mrugnąłem, próbując odpędzić myśl. Moja bratowa obdarzyła mnie małym uśmiechem 
– Hej Niall – powitała mnie, kiedy byłem cicho. Natychmiast odepchnąłem myśli – Oh przepraszam, cześć Denise, cześć Theo – dodałem.
Denise podążała za rodzicami w głąb mojego mieszkania. To wydawało się zbyt znajome. Przyszli w takim gronie ostatnim razem. Ostatnim razem ktoś nie wrócił do mojego mieszkania. Tym razem…czy mogę być to ja?
- Twoje mieszkanie wygląda ładnie, Niall – moja mama skomentowała, jej oczy rozglądały się po pokoju – Nie mogę uwierzyć, że sam posprzątałeś dom – zażartowała. 
Cicho się zaśmiałem – Więc miałem trochę wolnego czasu.
Wszystko było takie dziwne. Nie wydawało się jakbyśmy prowadzili normalną rozmowę. Każde słowo było sztuczne. Wiedziałem, co chcą powiedzieć. Desperacko chcieli powiedzieć jak bardzo mnie nienawidzą. Dziwną rzeczą było to, że bardzo chciałem, żeby powiedzieli mi to w twarz.
- Więc co ostatnio porabiałeś? – zapytał tato.

Oh bałem się każdego momentu, w którym żyję, oprócz chwil, kiedy byłem z Jo Levon  lub myślałem o niej, dziewczynie, w której jestem szalenie zakochany. Każda sekunda z nią spędzona, sprawia, że czuję się jakby serce miało eksplodować z powodu przytłaczającego szczęścia. Nigdy nie czułem się tak zakochany, to niesamowite uczucie. Ale ona jest zajęta. Spotyka się z Asherem Lee. Prawdopodobnie o nim słyszeliście, a kto nie? Jest jedną z największych nastoletnich gwiazd na równi z One Direction. Jest idealny, jestem zazdrosny cały czas. Jo naprawdę go kocha. Nie powinienem się w niej zakochać, ale nie mogłem nic na to poradzić, jest idealna. Zanim spotkałem Jo, czułem żal po śmierci Grega. Nie, żal brzmi zbyt lekko. Żałowałem, że pozwoliłem jemu umrzeć. Próbowałem się zabić, ale potem zobaczyłem Jo na moście, z którego chciałem skoczyć. Nie była międzynarodową, znaną gwiazdą, tylko załamaną dziewczyną. Nie wiedziałem wtedy, że jest sławna. Martwiłem się, że nigdy więcej jej nie zobaczę, ale zobaczyłem ją znów. Zobaczyłem ją na imprezie z okazji wydania albumu. Byłem niezmiernie szczęśliwy, nawet wtedy, gdy dowiedziałem się, że spotyka się z Asherem Lee. Parę dni temu została u mnie w mieszkaniu. Przyszła do mojego domu szlochająca. Miała na sobie tylko wieczorową suknię. Jej ciało był sine od zimna i małe płatki śniegu pokrywały jej ubranie i włosy. Była znów załamana, ale nie chciała mi powiedzieć dlaczego. To sprawiedliwe, bo też nigdy jej nie powiedziałem, co mnie się stało. Tak działa nasza przyjaźń: oboje wiemy, że mamy sekrety, ale nie mówimy nic. Jo powiedziała mi o tym, że każdy skrywa jakiś sekret i nie mogę przestać o tym myśleć. Każdy to robi, zastanawiam się czy mnie nienawidzicie. Dlaczego się nad tym zastanawiam, tak jest. Jestem okropny. Nienawidzę siebie. Więc to jest to czym zajmowałem się ostatnio, a Wy?

- Niewiele, chłopcy i ja nie byliśmy tak bardzo zajęci, więc miałem trochę wolnego czasu – odpowiedziałem. To kłamstwo. Nie mogę nawet powiedzieć nic więcej mojej rodzinie. – A Wy?
- Też odpoczywałam. Nie ma za dużo do robienia, kiedy nie ma nikogo w domu – cicho się zaśmiała. Wbiłem paznokcie w dłonie. Nie ma nikogo dookoła. Ma tylko jednego syna, który rzadko ją odwiedza.
- Ja tak samo – włączył się tato.
- Zajmowałam się Theo i powrotem do pracy. Jest ciężej bez Grega – odpowiedziała Denise. Nie, proszę tylko nie Greg. Proszę nie mów o Gregu.
- Musi być ciężej bez niego, moja droga – dodała mama.
Mój oddech był drżący, poczułem jak moje ręce zaczynają drgać. Obrazy Grega pojawiły się w mojej głowie. Mogłem zobaczyć strach w jego oczach. Zobaczyłem strach w jego oczach, zanim uderzyło w nas auto. Nie, to wszystko znów się dzieje. Czuję się jakbym nie mógł tego dłużej unikać. To wszystko uderza mnie naraz. Mają zamiar znów rozmawiać o Gregu i jeszcze raz zapamiętam jego śmierć.
- Tak, jest ciężko bez niego, ale myślę, że zaczynam iść naprzód. Ja…ja tylko nie mogę przestać  o nim myśleć  – powiedziała Denise. Nie, proszę, dlaczego nie przestaną? Dlaczego nie mogą przyznać, że mnie nienawidzą. To ułatwiłoby wszystko, jeśli tylko wyjawilibyśmy swoje uczucia. Czekaj, kogo oszukuję? Jak mógłbym powiedzieć własnej rodzinie, że próbowałem się zabić?
 - Tęsknię za nim bardzo – powiedziała cicho mama. To rani mnie najbardziej. Nadal za nim tęsknią, nie mogą sobie z tym poradzić. Wszyscy chcieliby, żeby tu był i to jest moja wina, że tu go nie ma.

Czułem się jakby wszystko działo się w zwolnionym tempie, nadal pamiętam każdy szczegół. Szczegóły nie opuszczą nigdy mojej głowy. Pamiętam jak krzyczałem na Grega, wskazując samochód, ale nie miał czasu. Samochód uderzył nas w ułamku sekundy.

Zamknąłem oczy, próbując przepędzić koszmary pojawiające się ponownie w mojej głowie. Dlaczego muszą teraz wracać? Chciałbym, żeby wróciły kiedy będę sam. Nie chcę, żeby coś przez przypadek się wydało.
- Niall, radzisz sobie, wiesz ze stratą i tym wszystkim? – zapytała mnie mama.
Ona wie. Psiakrew, ona wie. Wie co chciałem sobie zrobić. Zna moje myśli. Wie, że zabiłem Grega. Wie to wszystko. Wszystko wyjdzie na jaw naraz. Proszę, pozwól im krzyczeć na mnie, nie pozwól by moja uczucia się ujawniły.
Przebłyski wszystkie zaczęły pojawiać się w mojej głowie.

W tym samym czasie kiedy Greg wyjechał, auto z innego pasa przejeżdżało skrzyżowanie. Greg jechał prosto, ale na pasie po którym jechało inne auto było czerwone światło. Samochód ten jechał z pełną prędkością i nagle uderzył w nas. Czułem jakby wszystko działo się w zwolnionym tempie. Wciąż pamiętam każdy szczegół. One nigdy nie opuszczą mojej głowy. Pamiętam jak krzyczałem do Grega, wskazując auto, ale on nie miał czasu. Samochód uderzył nas w ułamku sekund. Uderzenie było okropne. Auto wjechało w nasze od strony Grega. Widziałem przerażenie w jego oczach, natychmiast stracił przytomność, drzwi się zatrzasnęły i także zemdlałem. To wszystko co pamiętam z wypadku. 

– N-Niall…? – mama szepnęła, jej głos się załamał i był słaby. G-Greg…nie żyje.

Spojrzałam przed siebie na Denise i Theo, którzy siedzieli w pierwszym rzędzie. Denise zaczęła głośno płakać, chwytając przy tym swojego syna. Mama zabrało Theo z jej ramion, a potem Denise rzuciła się na podłogę, zawodząc „Greg…Greg, wracaj!”
Presja w mojej głowie rosła, wciąż widziałam w oczach Grega i jego ciało. On nie żyje. Mój brat nie żyje. Widziałeś jak umierał. Pozwoliłeś mu umrzeć.

- Taa, zaczerpnąć świeżego powietrza, raczej zostaniecie zaatakowani przez tłum fanów. – burknąłem.
Liam zmarszczył brwi – Wiesz, że możesz popracować nad swoim nastawieniem?
On po prostu nie rozumiał. Nikt z jego rodzeństwa nie umarł, nie, myślę, że w końcu by się pozbierał. Nie widział jak jego rodzeństwo umiera przed nim. Nie zrozumie, co to dla mnie znaczy. Nie ma koszmarów każdej nocy.

Ta rzecz dotyczy depresji, najpierw wyrzekasz się jej. Potem, kiedy uświadamiasz sobie, że ją masz, akceptujesz to. To przejmuje nad Tobą kontrolę. Zaczynasz karać siebie za wszystko. Nienawiść do samego siebie rośnie, aż nagle uderza.

- W każdym razie, pytałem jak radzisz sobie ze stratą brata? – zapytał dziennikarz. Dlaczego muszą pytać się o Grega? Dlaczego nie pozwolą mi tu po prostu być?
Podniosłem się – Przepraszam – wymamrotałem do publiczności i wyszedłem z wywiadu. Gapiłem się na ziemię, mój wzrok zamazywał się przez formujące się łzy. Znalazłem drogę do łazienki, zamykając się w jednej z kabin.

Mój umysł mnie przeraża. Greg nie jest jedyny. Myśli są straszne. Byłem najszczęśliwszą osobą na świecie, zmieniło się to bardzo szybko…mam teraz samobójcze myśli, które mnie przerażają.

Miałem wyciągnąć łyżkę, kiedy coś zobaczyłem. Lekka poświata księżyca zza okna oświetlała nóż w szufladzie. Podniosłem nóż, ostrze trzymałem w drugiej dłoni. Zamknąłem szufladę i obszedłem ladę. Oparłem się o krawędź granitu. Spojrzałem na ostrze. Wyglądało idealnie.

Zacząłem piąte piwo i w połowie, stało się coś okropnego. Nie czułem się szczęśliwy, a nieznośnie smutny. To było jakby najgorsza fala depresji mnie uderzyła. Czułem jak Greg krzyczy na mnie, żebym się zabił. Przestałem pić i gapiłem się w szkło.
To zbyt duży cios. To za dużo. To za dużo. Nie mogę tego znosić dłużej. Zabiłem Grega. Widziałem jak umierał i nic z tym nie zrobiłem. Pozwoliłem mu prowadzić, miał żonę i dziecko. Denise jest wdową, a Theo będzie dorastać bez ojca. Moi rodzice nigdy nie będą tacy sami. To wszystko moja wina. Muszę umrzeć. Musiałem wydostać się z tego z baru. Czułem napływające łzy. Nie płacz. Nie płacz. Nie płacz. Jeśli to zrobię, wszystko mnie uderzy. Muszę stąd wyjść – Hey Zayn, wychodzę zaczerpnąć świeżego powietrza, zaraz wrócę – kłamstwa.

Nagle zobaczyłem most. Był wysoki i długi. To jest to, mój bilet to piekła.
Kiedy miałem to zrobić, usłyszałem pociągnięcie nosem, odgłos szlochania. Odwróciłem się i parę metrów dalej ujrzałem dziewczynę.

Potem zadzwonił dzwonek do drzwi. Natychmiastowo ocknąłem się ze swoich okropnych wspomnień. Wszystko uderzyło mnie naraz. Chciałem krzyczeć i płakać w jednym momencie, ale nie robiłem tego. Mechanicznie zerwałem się na równe nogi i poszedłem w kierunku drzwi.

Proszę, niech to wszystko się zatrzyma. Niech to wszystko zniknie. Nie obchodzi mnie jak, chcę, żeby odeszło na trochę. Mogą wrócić później, ale nie teraz. Jestem z rodziną, nie mogę się przed nimi załamać. Położyłem dłoń na klamce i przekręciłem. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem Jo stojącą za nimi, jej kostka była owinięta, szła o kulach.

PRZYPOMINAM: 
NA GÓRZE ZNAJDUJĄ SIĘ 2 ZAKŁADKI: 
- TWITTER - MIEJSCE, GDZIE MOŻECIE KIEROWAĆ WSZYSTKIE PYTANIA DO MNIE 
- INFORMOWANI - WYSTARCZY NAPISAĆ W KOMENTARZU POD NOTKĄ SWOJĄ NAZWĘ Z TT :) 
+ MOŻNA DODAWAĆ DO OBSERWOWANYCH (PO PRAWEJ) 
DZIĘKUJĘ ZA KOMENTARZE POD POPRZEDNIM ROZDZIAŁEM :)
BARDZO CENIĘ SOBIE WASZE SŁOWA! <3

CO MYŚLICIE O TYCH RETROSPEKCJACH, KTÓRE POJAWIŁY SIĘ W ROZDZIALE?
JAK MYŚLICIE CO PRZYDARZYŁO SIĘ JO? 
PISZCIE W KOMENTARZU :)