sobota, 18 stycznia 2014

#13 - Retrospekcje

Cześć kochani :)
Wybaczcie mi ten długi okres oczekiwania, wiem, że zawaliłam. Ostatnio jakoś nie miałam głowy/czasu/motywacji do tego za co bardzo przepraszam. Postaram się poprawić :)
Mam nadzieję, że ten rozdział Wam się spodoba, miłego czytania xx

Pamiętam, kiedy otrzymałem telefon. Zobaczyłem numer mojej mamy na ekranie i niepokój wypełnił moje ciało. Byłem przerażony. Martwiłem się, że dzwoni, by powiedzieć mi, że ktoś umarł, a ja nie byłbym w stanie znieść tego smutku.
Moje drżące palce w końcu odpowiedziały na połączenie. Nerwowo podniosłem telefon do uszu – Um, cześć mamo – odpowiedziałem.
- Niall, właśnie się zastanawiałam czy masz zamiar odezwać się do rodziny – zażartowała mama.
Zaśmiałem się z ulgą – Oh, przepraszam. Byłem ostatnio bardzo zajęty – skłamałem. Prawdą było, że bałem się z nimi rozmawiać. Martwiłem się czy są na mnie źli. - Jesteście zajęci w przyszłym tygodniu? Mogłabyś z tatą przyjść do mojego mieszkania? – zapytałem, wstąpiło we mnie trochę pewności siebie. W końcu są moją rodziną. Nie powinienem ich unikać. Poza tym naprawdę za nimi tęsknię.
- Mogę przyjść. Czy nie przeszkadzałoby Ci, gdyby Denise i Theo też przyszli? – zapytała mama.
Natychmiastowo zamarłem. Denise i Theo? Nie oczekiwałem, że przyjdą. Byłem mentalnie przygotowany na mamę i tatę, nie Denise i Theo. Byli tymi, którzy utknęli w moich koszmarach. Bałem się zobaczyć ich znów.
- Jasne – cicho odpowiedziałem. Nie wiedziałem co więcej powiedzieć. To nie było tak, że mogłem powiedzieć mamie, że Denise i Theo nie mogą do mnie przyjść, ponieważ pojawiają się w moich koszmarach. Muszę robić dobrą minę do złej gry. – Możecie wszyscy przyjść do mojego mieszkania i zostać tak długo, jak chcecie.
- Dziękuję bardzo Niall. Zatem do zobaczenia później. Kocham Cię, pa – powiedziała.
- Też Cię kocham mamo, pa – odpowiedziałem i zakończyłem połączenie. Schowałem telefon z powrotem do kieszeni i usiadłem na skraju łóżka, gapiąc się na moje stopy.
Mam nadzieję, że moje koszmary nie sprawdzą się w życiu.

*

- Więc Twoja rodzina przychodzi? – zapytała Jo. Uwolniłem górną wargę, która była między moimi zębami. Tonąłem w niepokoju. Tak bardzo chciałem powiedzieć Jo o moich wewnętrznych uczuciach, ale nie mogłem. Gdybym to zrobił, wszystko inne wyszłoby na jaw.
- Tak.
- Powinno być miło – powiedziała Jo. Gdyby tylko wiedziała.
Potem szaleńczy pomysł wpadł mi do głowy. Nie mogłem w to uwierzyć, że o tym pomyślałem, ale tak się stało  - Chciałabyś przyjść i poznać ich? – natychmiastowo pożałowałem swoich słów.
Prawdopodobnie nie chce poznać mojej rodziny. Ledwo mnie zna, to sprawiłoby niezręczną dla niej sytuację – Nie musisz. Wiem, że ledwie się znamy, ale –
Na szczęście mi przerwała. Nie miałem pojęcia, co chciałem osiągnąć.
- Chciałabym, ale muszę ćwiczyć mój scenariusz z resztą obsady do mojego następnego filmu. Zostają dzień dłużej? Może mogłabym zobaczyć ich w inny dzień.
Jest taka uprzejma. – Tak, będą tu cały tydzień, więc możesz przyjść kiedy chcesz. Nie czuj się tak jakbyś musiała przyjść, jeśli nie chcesz. Zrozumiem – powiedziałem szybko. Jo cicho się zaśmiała – Nie, chcę przyjść. Spróbuję przyjść w niedzielę. Dziękuję za zaproszenie.
- Nie ma problemu.
- Muszę już iść, porozmawiamy później. Pa, Niall. – uwielbiałem kiedy mówiła moje imię.
- Cześć Jo – powiedziałem. Na linii było cicho, więc schowałem telefon do kieszeni.

*

Nerwowo rozejrzałem się po pokoju, upewniając się, że wszystko jest na swoim miejscu. Odłożyłem parę talerzy na miejsce. Zazwyczaj nie jestem tym, który dużo sprząta, ale czułem, że dla nich musi być idealnie. W końcu zrujnowałem ich życia.
Kiedy skończyłem sprzątać, zacząłem dreptać. Nie mogłem być spokojny. W końcu przekonałem się, żeby usiąść. Usiadłem na kanapie i gapiłem się na drzwi. Niepokój zżerał mnie od środka. Moje stopy zaczęły tupać, próbując pozbyć się zdenerwowania ze mnie.
Wbiłem paznokcie w dłonie, obcierając skórę. Moje zęby chwyciły moją górną wargę, uwolniły ją i znowu między zęby wielokrotnie. W końcu zaprzestałem mojego dziwnego nawyku i uwolniłem ją. Zerknąłem na zegarek i zobaczyłem, że jest 14. Mogli tu być w każdej chwili. Boże, jestem tak zdenerwowany. Przypominałem sobie, że są moją rodziną, nie koszmarami. Niestety, ta taktyka na niewiele się zdała. Zamknąłem oczy na sekundę i zobaczyłem Grega. To był widok z jego pogrzebu.

To nie był Greg. Spojrzałem na dół i zobaczyłem, że pół ramienia zostało odcięte. Pewnie amputowano mu rękę, ponieważ była zmasakrowana. Ujrzałem, że próbowali  ukryć tak dużo jak to możliwe. Nie chciałem patrzeć pod ubrania. Pod ubraniem musiała być cała krew. Co jeśli jego brzuch był rozcięty? Co jeśli jego wnętrzności próbowały wydostać się na zewnątrz, trzymane jedynie przez parę szwów? Co jeśli pod ubraniem była krew, dużo krwi płynącej po ciele? Co jeśli obróciłbym jego głowę i zobaczył wgniecenie z tyłu głowy, gdzie został uderzony?

Nagle moje myśli przerwał dzwonek do drzwi. Natychmiast podskoczyłem, to było jak wrodzony instynkt. Moje nogi chwiały się, a dłonie były spocone, kiedy szedłem w kierunku drzwi. Wypuściłem z siebie ostatni oddech zanim dotknąłem klamki. Przekręciłem klamkę i otworzyłem drzwi.
- Niall! – usłyszałem jak mama radośnie wykrzykuje. Zmusiłem się do uśmiechu na twarzy – Hej – powitałem  moją rodzinę, kiedy wchodzili do mieszkania. Tato był za mamą. Przywitał się ze mną i wszedł do mieszkania. Potem Denise i Theo. Theo był bezpieczny w ramionach Denise.

Nigdy nie będzie dorastał z ojcem. Denise jest wdową. To przez Ciebie. Pamiętasz kiedy załamała się w kościele, desperacko pragnąc, by jej mąż wrócił? Chodzi o to, że nie wróci. I to tylko wyłącznie Twoja wina.

Mrugnąłem, próbując odpędzić myśl. Moja bratowa obdarzyła mnie małym uśmiechem 
– Hej Niall – powitała mnie, kiedy byłem cicho. Natychmiast odepchnąłem myśli – Oh przepraszam, cześć Denise, cześć Theo – dodałem.
Denise podążała za rodzicami w głąb mojego mieszkania. To wydawało się zbyt znajome. Przyszli w takim gronie ostatnim razem. Ostatnim razem ktoś nie wrócił do mojego mieszkania. Tym razem…czy mogę być to ja?
- Twoje mieszkanie wygląda ładnie, Niall – moja mama skomentowała, jej oczy rozglądały się po pokoju – Nie mogę uwierzyć, że sam posprzątałeś dom – zażartowała. 
Cicho się zaśmiałem – Więc miałem trochę wolnego czasu.
Wszystko było takie dziwne. Nie wydawało się jakbyśmy prowadzili normalną rozmowę. Każde słowo było sztuczne. Wiedziałem, co chcą powiedzieć. Desperacko chcieli powiedzieć jak bardzo mnie nienawidzą. Dziwną rzeczą było to, że bardzo chciałem, żeby powiedzieli mi to w twarz.
- Więc co ostatnio porabiałeś? – zapytał tato.

Oh bałem się każdego momentu, w którym żyję, oprócz chwil, kiedy byłem z Jo Levon  lub myślałem o niej, dziewczynie, w której jestem szalenie zakochany. Każda sekunda z nią spędzona, sprawia, że czuję się jakby serce miało eksplodować z powodu przytłaczającego szczęścia. Nigdy nie czułem się tak zakochany, to niesamowite uczucie. Ale ona jest zajęta. Spotyka się z Asherem Lee. Prawdopodobnie o nim słyszeliście, a kto nie? Jest jedną z największych nastoletnich gwiazd na równi z One Direction. Jest idealny, jestem zazdrosny cały czas. Jo naprawdę go kocha. Nie powinienem się w niej zakochać, ale nie mogłem nic na to poradzić, jest idealna. Zanim spotkałem Jo, czułem żal po śmierci Grega. Nie, żal brzmi zbyt lekko. Żałowałem, że pozwoliłem jemu umrzeć. Próbowałem się zabić, ale potem zobaczyłem Jo na moście, z którego chciałem skoczyć. Nie była międzynarodową, znaną gwiazdą, tylko załamaną dziewczyną. Nie wiedziałem wtedy, że jest sławna. Martwiłem się, że nigdy więcej jej nie zobaczę, ale zobaczyłem ją znów. Zobaczyłem ją na imprezie z okazji wydania albumu. Byłem niezmiernie szczęśliwy, nawet wtedy, gdy dowiedziałem się, że spotyka się z Asherem Lee. Parę dni temu została u mnie w mieszkaniu. Przyszła do mojego domu szlochająca. Miała na sobie tylko wieczorową suknię. Jej ciało był sine od zimna i małe płatki śniegu pokrywały jej ubranie i włosy. Była znów załamana, ale nie chciała mi powiedzieć dlaczego. To sprawiedliwe, bo też nigdy jej nie powiedziałem, co mnie się stało. Tak działa nasza przyjaźń: oboje wiemy, że mamy sekrety, ale nie mówimy nic. Jo powiedziała mi o tym, że każdy skrywa jakiś sekret i nie mogę przestać o tym myśleć. Każdy to robi, zastanawiam się czy mnie nienawidzicie. Dlaczego się nad tym zastanawiam, tak jest. Jestem okropny. Nienawidzę siebie. Więc to jest to czym zajmowałem się ostatnio, a Wy?

- Niewiele, chłopcy i ja nie byliśmy tak bardzo zajęci, więc miałem trochę wolnego czasu – odpowiedziałem. To kłamstwo. Nie mogę nawet powiedzieć nic więcej mojej rodzinie. – A Wy?
- Też odpoczywałam. Nie ma za dużo do robienia, kiedy nie ma nikogo w domu – cicho się zaśmiała. Wbiłem paznokcie w dłonie. Nie ma nikogo dookoła. Ma tylko jednego syna, który rzadko ją odwiedza.
- Ja tak samo – włączył się tato.
- Zajmowałam się Theo i powrotem do pracy. Jest ciężej bez Grega – odpowiedziała Denise. Nie, proszę tylko nie Greg. Proszę nie mów o Gregu.
- Musi być ciężej bez niego, moja droga – dodała mama.
Mój oddech był drżący, poczułem jak moje ręce zaczynają drgać. Obrazy Grega pojawiły się w mojej głowie. Mogłem zobaczyć strach w jego oczach. Zobaczyłem strach w jego oczach, zanim uderzyło w nas auto. Nie, to wszystko znów się dzieje. Czuję się jakbym nie mógł tego dłużej unikać. To wszystko uderza mnie naraz. Mają zamiar znów rozmawiać o Gregu i jeszcze raz zapamiętam jego śmierć.
- Tak, jest ciężko bez niego, ale myślę, że zaczynam iść naprzód. Ja…ja tylko nie mogę przestać  o nim myśleć  – powiedziała Denise. Nie, proszę, dlaczego nie przestaną? Dlaczego nie mogą przyznać, że mnie nienawidzą. To ułatwiłoby wszystko, jeśli tylko wyjawilibyśmy swoje uczucia. Czekaj, kogo oszukuję? Jak mógłbym powiedzieć własnej rodzinie, że próbowałem się zabić?
 - Tęsknię za nim bardzo – powiedziała cicho mama. To rani mnie najbardziej. Nadal za nim tęsknią, nie mogą sobie z tym poradzić. Wszyscy chcieliby, żeby tu był i to jest moja wina, że tu go nie ma.

Czułem się jakby wszystko działo się w zwolnionym tempie, nadal pamiętam każdy szczegół. Szczegóły nie opuszczą nigdy mojej głowy. Pamiętam jak krzyczałem na Grega, wskazując samochód, ale nie miał czasu. Samochód uderzył nas w ułamku sekundy.

Zamknąłem oczy, próbując przepędzić koszmary pojawiające się ponownie w mojej głowie. Dlaczego muszą teraz wracać? Chciałbym, żeby wróciły kiedy będę sam. Nie chcę, żeby coś przez przypadek się wydało.
- Niall, radzisz sobie, wiesz ze stratą i tym wszystkim? – zapytała mnie mama.
Ona wie. Psiakrew, ona wie. Wie co chciałem sobie zrobić. Zna moje myśli. Wie, że zabiłem Grega. Wie to wszystko. Wszystko wyjdzie na jaw naraz. Proszę, pozwól im krzyczeć na mnie, nie pozwól by moja uczucia się ujawniły.
Przebłyski wszystkie zaczęły pojawiać się w mojej głowie.

W tym samym czasie kiedy Greg wyjechał, auto z innego pasa przejeżdżało skrzyżowanie. Greg jechał prosto, ale na pasie po którym jechało inne auto było czerwone światło. Samochód ten jechał z pełną prędkością i nagle uderzył w nas. Czułem jakby wszystko działo się w zwolnionym tempie. Wciąż pamiętam każdy szczegół. One nigdy nie opuszczą mojej głowy. Pamiętam jak krzyczałem do Grega, wskazując auto, ale on nie miał czasu. Samochód uderzył nas w ułamku sekund. Uderzenie było okropne. Auto wjechało w nasze od strony Grega. Widziałem przerażenie w jego oczach, natychmiast stracił przytomność, drzwi się zatrzasnęły i także zemdlałem. To wszystko co pamiętam z wypadku. 

– N-Niall…? – mama szepnęła, jej głos się załamał i był słaby. G-Greg…nie żyje.

Spojrzałam przed siebie na Denise i Theo, którzy siedzieli w pierwszym rzędzie. Denise zaczęła głośno płakać, chwytając przy tym swojego syna. Mama zabrało Theo z jej ramion, a potem Denise rzuciła się na podłogę, zawodząc „Greg…Greg, wracaj!”
Presja w mojej głowie rosła, wciąż widziałam w oczach Grega i jego ciało. On nie żyje. Mój brat nie żyje. Widziałeś jak umierał. Pozwoliłeś mu umrzeć.

- Taa, zaczerpnąć świeżego powietrza, raczej zostaniecie zaatakowani przez tłum fanów. – burknąłem.
Liam zmarszczył brwi – Wiesz, że możesz popracować nad swoim nastawieniem?
On po prostu nie rozumiał. Nikt z jego rodzeństwa nie umarł, nie, myślę, że w końcu by się pozbierał. Nie widział jak jego rodzeństwo umiera przed nim. Nie zrozumie, co to dla mnie znaczy. Nie ma koszmarów każdej nocy.

Ta rzecz dotyczy depresji, najpierw wyrzekasz się jej. Potem, kiedy uświadamiasz sobie, że ją masz, akceptujesz to. To przejmuje nad Tobą kontrolę. Zaczynasz karać siebie za wszystko. Nienawiść do samego siebie rośnie, aż nagle uderza.

- W każdym razie, pytałem jak radzisz sobie ze stratą brata? – zapytał dziennikarz. Dlaczego muszą pytać się o Grega? Dlaczego nie pozwolą mi tu po prostu być?
Podniosłem się – Przepraszam – wymamrotałem do publiczności i wyszedłem z wywiadu. Gapiłem się na ziemię, mój wzrok zamazywał się przez formujące się łzy. Znalazłem drogę do łazienki, zamykając się w jednej z kabin.

Mój umysł mnie przeraża. Greg nie jest jedyny. Myśli są straszne. Byłem najszczęśliwszą osobą na świecie, zmieniło się to bardzo szybko…mam teraz samobójcze myśli, które mnie przerażają.

Miałem wyciągnąć łyżkę, kiedy coś zobaczyłem. Lekka poświata księżyca zza okna oświetlała nóż w szufladzie. Podniosłem nóż, ostrze trzymałem w drugiej dłoni. Zamknąłem szufladę i obszedłem ladę. Oparłem się o krawędź granitu. Spojrzałem na ostrze. Wyglądało idealnie.

Zacząłem piąte piwo i w połowie, stało się coś okropnego. Nie czułem się szczęśliwy, a nieznośnie smutny. To było jakby najgorsza fala depresji mnie uderzyła. Czułem jak Greg krzyczy na mnie, żebym się zabił. Przestałem pić i gapiłem się w szkło.
To zbyt duży cios. To za dużo. To za dużo. Nie mogę tego znosić dłużej. Zabiłem Grega. Widziałem jak umierał i nic z tym nie zrobiłem. Pozwoliłem mu prowadzić, miał żonę i dziecko. Denise jest wdową, a Theo będzie dorastać bez ojca. Moi rodzice nigdy nie będą tacy sami. To wszystko moja wina. Muszę umrzeć. Musiałem wydostać się z tego z baru. Czułem napływające łzy. Nie płacz. Nie płacz. Nie płacz. Jeśli to zrobię, wszystko mnie uderzy. Muszę stąd wyjść – Hey Zayn, wychodzę zaczerpnąć świeżego powietrza, zaraz wrócę – kłamstwa.

Nagle zobaczyłem most. Był wysoki i długi. To jest to, mój bilet to piekła.
Kiedy miałem to zrobić, usłyszałem pociągnięcie nosem, odgłos szlochania. Odwróciłem się i parę metrów dalej ujrzałem dziewczynę.

Potem zadzwonił dzwonek do drzwi. Natychmiastowo ocknąłem się ze swoich okropnych wspomnień. Wszystko uderzyło mnie naraz. Chciałem krzyczeć i płakać w jednym momencie, ale nie robiłem tego. Mechanicznie zerwałem się na równe nogi i poszedłem w kierunku drzwi.

Proszę, niech to wszystko się zatrzyma. Niech to wszystko zniknie. Nie obchodzi mnie jak, chcę, żeby odeszło na trochę. Mogą wrócić później, ale nie teraz. Jestem z rodziną, nie mogę się przed nimi załamać. Położyłem dłoń na klamce i przekręciłem. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem Jo stojącą za nimi, jej kostka była owinięta, szła o kulach.

PRZYPOMINAM: 
NA GÓRZE ZNAJDUJĄ SIĘ 2 ZAKŁADKI: 
- TWITTER - MIEJSCE, GDZIE MOŻECIE KIEROWAĆ WSZYSTKIE PYTANIA DO MNIE 
- INFORMOWANI - WYSTARCZY NAPISAĆ W KOMENTARZU POD NOTKĄ SWOJĄ NAZWĘ Z TT :) 
+ MOŻNA DODAWAĆ DO OBSERWOWANYCH (PO PRAWEJ) 
DZIĘKUJĘ ZA KOMENTARZE POD POPRZEDNIM ROZDZIAŁEM :)
BARDZO CENIĘ SOBIE WASZE SŁOWA! <3

CO MYŚLICIE O TYCH RETROSPEKCJACH, KTÓRE POJAWIŁY SIĘ W ROZDZIALE?
JAK MYŚLICIE CO PRZYDARZYŁO SIĘ JO? 
PISZCIE W KOMENTARZU :)

sobota, 4 stycznia 2014

#12 - Razem

Cześć kochani x
Przybywam do Was z nowym rozdziałem, mam nadzieję, że się spodoba :D
Miłego czytania :)


Słowa Jo powtarzały się w mojej głowy: N-Niall…mogę z Tobą zostać dziś w nocy? Czekaj, co miała na myśli? Jest w moim domu, wątpię, żeby chodziło jej o to, że nie może tu zostać całej nocy. Przyszła do mojego pokoju, żeby zapytać…oh. Chodziło jej o spanie ze mną w jednym łóżku.
Moje wnętrzności się paliły. Nawet się nie spotykaliśmy, a chciała spać ze mną w tym samym łóżku. W mojej głowie biły się myśli dotyczące jej, przebywającej tak blisko mnie. Przytuliliśmy się raz, a teraz stoi w moim pokoju w nocy, pytając czy może spać ze mną w jednym łóżku, podczas gdy miała na sobie moje ubrania.
Szybko przytaknąłem – Pewnie – odpowiedziałem, upewniając się, że nie brzmiałem zbyt podekscytowanie. Nie chciałem, żeby znała moje prawdziwe uczucia. Przesunąłem się na drugą stronę, dając jej połowę łóżka do spania. Jak dla mnie, cała sytuacja wydawała się dziwna, ale desperacko chciałem, by trwała.
- Nie mogę utknąć w moim koszmarze sama – szepnęła Jo. Jej oczy były wbite w podłogę. Jej włosy w nieładzie zakrywały połowę twarzy. Wyglądała jakby została powalona przez świat, gdybym tylko wiedział co jej się stało. Oczy Jo przez sekundę spotkały moje, zanim zniknęły pod kołdrą. Przykryła się nią bardziej, tak, że mogła się pod nią czołgać. Narzuciła okrycie na swoje ciało. Nie mogłem przestać o niej myśleć. Była tak blisko mnie, że martwiłem się, że może usłyszeć moje myśli.
Moje oczy nie mogły oderwać się od jej anielskiej twarzy. Patrzyłem jak jej usta się układają, formując słowa  - Ja tylko nie wiem co stało się z moim życiem. Kocham i nienawidzę mojego życia. To nie ma żadnego sensu dla nikogo oprócz mnie. Potem odwróciła głowę i jej piękne, piwne oczy spotkały moje. – Znacz to uczucie pustki? – zapytała mnie. To było pytanie retoryczne, ale w każdym razie przytaknąłem. Jo kontynuowała – Czuję to cały czas.
Desperacko pragnąłem powiedzieć jej wszystko. Chciałem powiedzieć jej, że też czuję tę pustkę. Chciałem powiedzieć jej o śmierci Grega i jak to na mnie wpłynęło. Chciałem jej powiedzieć jak nie mogłem płakać. Ale najbardziej z tego wszystkiego, chciałem jej powiedzieć, że byłem na moście tamtej nocy.
Pokój wypełniła cisza. W końcu oderwałem wzrok od Jo i gapiłem się na sufit. Pomyślałem, że będzie to jedna z tych dziwnych ciszy, ale nie była. Była idealna. Czułem jakbym zbliżał się w kierunku wewnętrznych myśli Jo. Chciałem wiedzieć, co ją zasmuciło i czy jest poważne. Nie przyszłaby do mojego mieszkania i mojej sypialni, by spać ze mną w nocy, gdyby nie było to coś poważnego.
Zerknąłem na Jo i zobaczyłem jej idealną figurę. Jej wargi ściśnięte były w jednej linii. Mogłem usłyszeć jej pociąganie nosem, próbując powstrzymać łzy. Jej rzęsy ocierały się o policzek i mrugała oczami, by przepędzić lejące się łzy.
Musiałem przypominać sobie wiele razy, że jesteśmy tylko przyjaciółmi. Tak bardzo chciałem ją dotknąć, czerpać przyjemność z jej uścisku. Chciałem objąć ramionami jej ciało, trzymając ją blisko. Szeptałbym jej czułe słówka do ucha i mógłbym sprawić jej uśmiech. Chciałbym, że moje usta były przyciśnięte do jej. Boże, tak bardzo pragnąłem, by była moja.
Ścisnąłem zamknięte oczy, mając nadzieję, że nadejdzie sen. Może mógłbym śnić o Jo tej nocy. Teraz, jeśli tylko znalazłbym sposób na to, żeby zasnąć. To bardzo rozpraszające, kiedy masz dziewczynę, w której jesteś zakochany od długiego czasu obok siebie.  Chciałem poczuć jej wargi na swoich. Chciałem tego uczucia pożądania, które przejęłoby nade mną kontrolę, sprawiając, że zakochałbym się w niej bardziej. Chciałem, żeby objęła mnie swoimi ramionami, przybliżając nas do siebie.  Boże, tak bardzo jej pragnąłem.
Idź spać, Niall. Musisz przestać myśleć o niej w ten sposób. Jesteście tylko przyjaciółmi z Jo, nic więcej. Ma chłopaka, którego kocha, nie Ciebie.
Ta mała przemowa, którą miałem w głowie uspokoiła mnie trochę, więc w końcu zasnąłem obok Jo.

*

Obudziłem się następnego ranka i spojrzałem na prawo. Miałem nadzieję, że ujrzę Jo leżącą tam nadal, ale nie było jej. Jej miejsce na łóżku było puste. Szybko zerwałem się z łóżka. Miałem nadzieję, że nie wyszła z domu. Chciałem zobaczyć ją jeszcze ostatni raz przed wyjściem. Szybko wyszedłem z pokoju i poszedłem w dół korytarzem. Wszedłem do kuchni, była tam, siedząc przy kontuarze. Jo musiała mnie słyszeć, jak szedłem, ponieważ natychmiast się odwróciła, kiedy mnie zobaczyła – Oh, cześć Niall – powitała mnie, bez większego entuzjazmu. Uśmiechnąłem się – Hej, czujesz się lepiej?
Jo przytaknęła – Tak, już lepiej, dzięki. Przepraszam za ostatnią noc. To musi być naprawdę dziwne dla Ciebie…Nawet nie wiem co sobie myślałam…Po prostu obudziłam się z koszmaru i nie mogłam tego dłużej znieść. Zawsze mam ten sam koszmar każdej nocy, a Asher jest jedynym, który śpi obok mnie.
- Gdzie jest Asher? – zapytałem. W pewnym sensie zapomniałem o jej chłopaku w nocy…Jo wzruszyła ramionami – Nie wiem. Zeszłej nocy występował i coś mu wypadło, więc opuściłam dom. Nie chciałam być sama tamtej nocy…
- Nadal nie możesz mi powiedzieć? – zapytałem, kierując się w głąb kuchni. Jo pokręciła głową – Przepraszam, nie mogę – odpowiedziała. – Boże, muszę być taka irytująca, przepraszam. To naprawdę osobiste i nie powinnam tu przychodzić. Muszę popracować nad swoimi uczuciami. Jestem zbyt przewrażliwiona i emocjonalna.
- Nie, nie jesteś – natychmiast powiedziałem w odpowiedzi. Jo westchnęła i wzruszyła ramionami. Łatwiej byłoby się kłócić, gdybym wiedział dlaczego jest zraniona. Chciałem z nią porozmawiać, ale to trudne rozmawiać, jeśli nie wiesz co mówić. Zerknąłem na Jo, łokcie podpierała na kontuarze, policzki oparła na dłoniach. Obstawiam, że jest głodna. Muszę jej zrobić coś do jedzenia – Oh, przepraszam, zapomniałem Cię zapytać, jesteś głodna? Jo zmieszanie przytaknęła - Trochę – zaśmiała się. – Mogłabym zrobić coś dla Ciebie na śniadanie, ale nie potrafię gotować. Spalam wszystko w kuchni.
Zaśmiałem się – Ok, wygląda na to, że to ja gotuję – odpowiedziałem. Wszedłem do kuchni, szukając w szafkach czegoś do ugotowania. Chwyciłem coś do panierowania – Więc chcesz naleśniki…czy może frytki? Spojrzałem na pomieszczenie podejrzanie, rozumiejąc, że nie mam żadnego jedzenia  w domu. Jo zaśmiała się – Naleśniki brzmią dobrze.
Wyciągnąłem miskę i postawiłem na kontuarze – Więc naleśniki. Zacząłem wyciągać składniki do naleśników. Położyłem je obok kuchenki  i zacząłem robić ciasto.
Jo zeskoczyła ze stołka i podeszła do mnie, spoglądając przez ramię. Zaśmiałem się i obróciłem się i zobaczyłem ją intensywnie wpatrującą się w naleśniki, które robiłem – Co robisz Jo?
- Tylko próbuję dowiedzieć się jak je zrobić! – wytłumaczyła się. – Dlaczego to takie ciężkie? – zaśmiała się i dołączyłem do niej. Nie mogłem nic poradzić, jej śmiech był piękny, pełny charakteru. Po prostu kochałem każdy mały szczegół dotyczący Jo.
Wylałem trochę ciasta na gorącą patelnię, a Jo kontynuowała spoglądanie przez moje ramię. Spojrzałem do tyłu na nią – Chcesz spróbować? – zapytałem, przerzucając naleśnik na drugą stronę. Jo myślała przez chwilę i przytaknęła – Nie zaszkodzi spróbować – odparła. Podałem jej łopatkę i zajęła moje miejsce przed kuchenką. Spojrzała na naleśnika podejrzanie – Więc kiedy będę wiedziała, że jest gotowy do przerzucenia?
- Kiedy zacznie musować – odpowiedziałem. Jo zmrużyła oczy na naleśniki, próbując spostrzec, kiedy będę musować. Właśnie zaczęły to robić -Jo, możesz je przewrócić – powiedziałem jej. Szybko podłożyła łopatkę pod naleśnika – Ok, czas przerzucić – wykrzyknęła i wyrzuciła naleśnik w powietrze. Skończyło się na tym, że spadł na podłogę, oboje przez minutę gapiliśmy się na to, zanim zaczęliśmy znów rozmawiać – Um, co próbowałaś zrobić? – zapytałem, kompletnie zagubiony. Jo zaczęła się śmiać głośno, że przewróciła się na podłogę, kręcąc się dookoła. Nie mogłem się powstrzymać i też się zaśmiałem. Oparłem się o kontuar dla wsparcia, to było zbyt komiczne do oglądania.
Oboje zerwaliśmy się na równe nogi. – Więc pomyślałam, że powinnam go przerzucić w sposób budzący podziw i złapać go! – Jo zaprotestowała. Zacząłem się znów śmiać – Skąd wzięłaś ten pomysł?
- Um...z kreskówek – Jo zażenowana przyznała. Znowu zacząłem się śmiać, tak bardzo, że musiałem złapać się szafki dla wsparcia. Jo zaczęła się śmiać wraz ze mną. Wkrótce mieliśmy wypieki na twarzach, próbując złapać oddech. Jo zerknęła na pustą patelnię i poszła w jej kierunku – Więc Ty robisz resztę naleśników, prawda?
Zachichotałem – Nie ma mowy, żebym Ci na to pozwolił, to wszystko co wiem – odpowiedziałem i podszedłem do Jo. Wylałem więcej ciasta na patelnię i zacząłem gotować.
- Sprawiasz, że wygląda to tak łatwo – wykrzyknęła Jo, podczas gdy ja robiłem idealne naleśniki. Zaśmiałem się – Więc Ty sprawiasz, że to niemożliwe- wypaliłem. Jo wzruszyła ramionami – Touché*.
To takie dziwne słowo…- powiedziałem. Jo wzruszyła ramionami - Touché. Przewróciłem oczami – Masz zamiar używać tego przeciwko mnie czy coś?- zaprotestowałem. Jo głupio uśmiechnęła się – Może tak, może nie.
Popatrzyłem na nią zmieszany – O czym tak właściwie rozmawiamy? Jo wybuchła znowu śmiechem – Sama nie wiem. Znowu zaczęliśmy się śmiać, w końcu nas uspokoiłem, żebyśmy dokończyli gotowanie. Położyłem skończone naleśniki na talerzu, a potem na kontuarze. Podgrzałem butelkę syropu w mikrofalówce i wyciągnąłem trochę sztućców i talerze dla obojga z nas. Jo usiadła obok kontuaru.
Znów miałem to palące pożądanie w klatce piersiowe. Chciałem trzymać ją w ramionach, przyciskać moje wargi do jej. Pragnąłem poczuć jej dotyk, upiększający każdą wspólną chwilę. Spostrzegłem, że mogłem się na nią gapić, więc szybko ułożyłem parę naleśników na moim talerzu. Jo patrzyła się na nie podejrzliwie – Nie będziesz w stanie tego skończyć – powiedziała Jo poważnie. Popatrzyłem na nią zdezorientowany, a ona wybuchła śmiechem – Żartowałam, w końcu jesteś Niall Horan.
Zachichotałem – Wydajesz się być dziś okropnie humorzasta.
Wzruszyła ramionami – Nie mogę być smutna cały czas – odparła. Nie wiem dlaczego, ale to sprawia, że czuję się dziwnie. Czy powinienem to jej powiedzieć? Czy sprawiło to jej nieprzyjemność? Może myśli, że uważam, że jest przygnębiona cały czas, ale tak nie jest. Dlaczego muszę zawsze spieprzyć rzeczy jej dotyczące?
- Hej, myślałam, że będziesz jadł szybciej ode mnie – zażartowała Jo, nawiązując do mojego pełnego talerza. Zerknąłem na jej talerz, który był w połowie pełny. Zapomniałem o jedzeniu, ponieważ moje myśli były przytłaczające. – Przepraszam, zamyśliłem się. – Czy naprawdę powiedziałem to na głos?
- Wiesz, nauczyłam się czegoś podczas dorastania – powiedziała Jo. Spojrzałem do góry i zobaczyłem jej piwne oczy, patrzące w dal. – O co chodzi? – zapytałem ją.
- Każdy ma sekret. Możesz go teraz nie znać, możesz go nigdy nie poznać, ale tak jest. Każdy z nas ukrywa coś osobistego dla siebie, to cecha człowieka. Niektóre sekrety są większe niż inne, ale każdy z nas je ma.
W tamtym momencie byłem przerażony, że Jo zna mój sekret. Czy wie? Czy próbuje powiedzieć coś, co utknęło jej w głowie? Naprawdę nie wiem, ale wiem, że jej teoria jest prawidłowa.
 - Czasami chodzę ulicami i próbuję przewidzieć co każdy ukrywa. Jak dla mnie to gra. To ciekawe, jak bardzo się różnimy.
Lubiłem tę stronę Jo, bardziej psychologiczną. Jo jest naprawdę mądra, chociaż niewiele osób o tym wie. Wydaje się rozumieć ludzi bardziej niż większość. Zerknąłem na nią i zobaczyłem, że nadal patrzy się przed siebie, właściwie na nic. Nie sądzę, żeby Jo czuła się nieprzyjemnie podczas ciszy, wyglądało na to, że jej się to podoba. To kolejna rzecz, którą trzeba dodać na listę małych rzeczy, które w niej kocham.
- Masz dobry punkt widzenia – powiedziałem cicho, patrząc na mój przepełniony talerz. Wzrok Jo odwrócił się i spotkał mój. Czułem jak moje serce uderza, kiedy nasze oczy się spotkały. Jo spojrzała na podłogę, a potem na mnie – Proszę nie mów nikomu.
Wiedziałem o czym mówi. To było wszystko. Nie chciała, żeby ktokolwiek znał jej sekret, jej drugą twarz. Zastanawiałem się czy Asher wie o jej drugiej stronie. Mam nadzieję, że jestem jedyny. To sprawiało, że czułem bliskie połączenie z Jo. Jo nerwowo odsunęła włosy z twarzy, czekając na moją odpowiedź.
- Oczywiście, nigdy tego nie zrobię, jesteśmy przyjaciółmi, tak? – dodałem uśmiech na koniec. Twarz Jo się rozjaśniła – Oczywiście Niall.
Nagle usłyszałem dzwonek. Jo podskoczyła trochę i szybko wyciągnęła telefon z kieszeni. Jej oczy rozszerzyły się, kiedy zobaczyła kto dzwoni. Szybko nacisnęła przycisk i schowała telefon z powrotem do kieszeni. Jo wstała z krzesła, twarzą do mnie – Niall, powinnam już iść, byłam tu wystarczająco długo.
- Możesz tu przyjść kiedy chcesz, Jo – powiedziałem jej poważnie. Jo obdarzyła mnie słabym uśmiechem – Ok Niall.
Jo spojrzała w dół na swój strój – Um, myślę, że powinnam przebrać się w moje ubranie.
Zachichotałem – Tak, to nie jest chyba najlepszy strój na zewnątrz – zażartowałem. Poprowadziłem Jo w dół korytarza do pralni, żebym mógł dać jej sukienkę. Otworzyłem suszarkę i wyciągnąłem jej sukienkę, podałem ją Jo. Uśmiechnęła się – Dziękuję, pójdę się przebrać do pokoju gościnnego.
Patrzyłem jak Jo wychodzi ze swoim ubraniem. Podobało mi się to jak wyglądała w moich rzeczach, to sprawiało, że czułem jakbyśmy się umawiali czy coś. Chciałbym, żeby mogła zostać ze mną na zawsze. Nie chciałem, żeby opuszczała mój bok. Poszedłem w kierunku kuchni i zacząłem zmywać naczynia, czekając, aż Jo wróci. W przeciągu paru minut Jo wróciła, mając na sobie sukienkę, obcasy i biżuterię. Nie próbowała ułożyć swoich włosów. W każdym razie jej włosy wyglądała uroczo w nieładzie.
Jo podeszła do mnie, staliśmy twarzą w twarz. Jo nerwowo bawiła się swoimi rękoma – Dziękuję Ci bardzo Niall. Musiałam Cię wkurzyć, przychodząc tu o pierwszej w nocy – zażartowała. – Naprawdę Ci dziękuję. Jesteś dla mnie wspaniałym przyjacielem.
Jo owinęła mnie swoimi ramionami, przyciągając mnie do uścisku. Też objąłem ją ramionami. Cieszyłem się jej dotykiem. Czułem się jak najszczęśliwszy facet na świecie. Przytulałem najpiękniejszą dziewczynę na świecie. Pragnąłem nigdy jej nie puścić, ale musiałem. Wiedziałem, że będę pamiętał każdy uścisk z Jo.
Ten przytulas był inny od reszty. Jo objęła mnie ramionami trochę węziej, ponieważ byliśmy na osobności. Jej ramiona były trochę zimne, a ciało wydawało się słabsze.
Odsunęliśmy się od siebie i poczułem trochę pustki w sercu. Jo obdarzyła mnie małym uśmiechem – Pa, Niall – powiedziała mi, machając lekko. Mogę dodać też to do listy. Podobało mi się to, jak machała za każdym razem, gdy się żegnała. Uśmiechnąłem się – Cześć Jo.
Poprowadziłem ją ku drzwiom – Mogę odwieźć Cię do domu, jeśli chcesz.
Jo pokręciła głową – Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł. Ludzie mogliby nas razem zobaczyć. Poza tym muszę oczyścić trochę moje myśli. Dziękuję za ofertę.
- Żaden problem – cicho powiedziałem i Jo wyszła.

 *określenie wyrażające aprobatę, docenienie argumentu rozmówcy.

PRZYPOMINAM: 
NA GÓRZE ZNAJDUJĄ SIĘ 2 ZAKŁADKI: 
- TWITTER - MIEJSCE, GDZIE MOŻECIE KIEROWAĆ WSZYSTKIE PYTANIA DO MNIE 
- INFORMOWANI - WYSTARCZY NAPISAĆ W KOMENTARZU POD NOTKĄ SWOJĄ NAZWĘ Z TT :) 
+ MOŻNA DODAWAĆ DO OBSERWOWANYCH (PO PRAWEJ) 
DZIĘKUJĘ WAM ZA TE 28 KOMENTARZY POD POPRZEDNIM ROZDZIAŁEM, JESTEŚCIE WIELCY <3 
CHCĘ ZNAĆ WASZĄ OPINIĘ, WIĘC ZOSTAWCIE JĄ PROSZĘ W KOMENTARZU :) 

CO MYŚLICIE O ROZDZIALE? 
PISZCIE PROSZĘ W KOMENTARZACH x