niedziela, 9 marca 2014

#17 - Pijany

Cześć kochani :) Przybywam z nowym rozdziałem, mam nadzieję, że się Wam spodoba. Miłego czytania x

*

- Louis co do diabła? – zapytałem go wkurzony, kiedy wyszliśmy z domu Jo.
Louis obrócił się – Daj mi swoje klucze, Niall – rozkazał mi. 
Pokręciłem głową – Nie, chcę pogadać z Jo!
- Niall, jesteś pijany! Nie możesz rozmawiać z Jo, zrujnowałbyś przyjaźń między Wami.
- Chcę czegoś więcej! – wykrzyknąłem. Oczy Louisa się rozszerzyły, ale sięgnął do kieszeni mojej  kurtki, chwytając moje klucze, zanim zdążyłem zareagować
 – To nie jest dobre miejsce na rozmowę o tym – wymamrotał Louis, rozglądając się dookoła na otaczających to miejsce paparazzi.
- Chcę z nią pogadać – spierałem się. Louis nie powiedział niczego. Zwyczajnie chwycił telefon i zadzwonił do kogoś – Harry, potrzebuję Cię, żebyś wyszedł na zewnątrz i wziął klucze Nialla…Tak, przepraszam, będziesz musiał go odwieść, jest pijany…Sam nie wiem, po prostu wyjdź.
Louis rozłączył się i schował telefon do kieszeni.
- Wiesz ze mną wszystko w porządku. Nie muszę wychodzić. Po prostu chcę tu pobyć trochę dłużej – powiedziałem Louisowi. 
Westchnął i pokręcił głową – Przykro mi Niall, ale powinieneś iść do domu. Nie chcę, żebyś obudził się jutro i był załamany z powodu jednej nocy.
- Nieważne – wymamrotałem ze złości. Skrzyżowałem ręce i czekałem, aż Harry wyjdzie. Nie wiedziałem czemu pozwalam na to, by Louis mną kierował. Nie jestem dzieckiem, mogę robić co chcę.
Poszedłem w kierunku domu. Louis natychmiastowo pobiegł z mną – Co do diabła, Niall? – zapytał wkurzony. Chwycił moje ramię, próbując pchnąć mnie z powrotem w kierunku jego auta. Wyszarpnąłem się z jego uchwytu i odwróciłem się do niego twarzą – Dlaczego dalej to robisz?
- Jesteś pijany. Nie pozwolę Ci, żebyś tam wszedł – powiedział Louis. Szarpnął mnie znów za ramię. Byłem wkurzony 
– Przestań! – krzyknąłem na niego. 
Louis jęknął – Niall, nie potrzebuję tego teraz.
- Więc przestań traktować mnie, jakbym miał 2 lata! – spierałem się. Louis nerwowo rozejrzał się po trawniku. Część paparazzi zaczęła zauważać, że coś dzieje się między nami – Niall proszę, zamknij się, paparazzi zdadzą sobie sprawę, że coś jest nie tak.
- Pozwól im, mam to gdzieś – wymamrotałem. Louis nerwowo zerkał dookoła, zastanawiając się czy powinien mnie pchać w kierunku swojego auta – Harry, gdzie do cholery jesteś? – wyszeptał.
Louis machnął na mnie i pociągnął mnie w kierunku auta. Wiedziałem, że paparazzi robią zdjęcia, ale nie obchodziło mnie to. Harry wyszedł – Um, cześć chłopaki.
- Tu są klucze – Louis rzucił Harry’emu klucze. Harry złapał je i schował do kieszeni. Podszedł do mnie i Lou – Potrzebujesz pomocy Lou?
- Byłoby miło – odpowiedział Louis, próbując zaciągnąć na siedzenie pasażera. Harry zdecydował pomóc Louisowi. Z pomocą ich dwojga udało się im się wsadzić mnie do samochodu. Próbowałem wyjść, ale zamknęli drzwi za mną. Jęknąłem, w końcu się poddając. Skrzyżowałem ramiona i oparłem się plecami o siedzenie. Louis usiadł na miejscu kierowcy i odpalił silnik.
Byliśmy cicho, kiedy jechaliśmy drogą w dół. Louis wydawał się zirytowany przeze mnie, ale nie obchodziło mnie to. Myślę, że zasługuję, by tak się zachowywać. Ich życie jest proste. Louis ma idealną dziewczynę, która kocha go z wzajemnością. Całe jego rodzeństwo żyje. Nie ma myśli, które czasami go przerażają.
- To niesprawiedliwe, że jestem tak traktowany – wymamrotałem, przerywając ciszę. Louis spojrzał na mnie – O czym mówisz?
- Twoje życie jest idealne… i nie pozwalasz mi nawet na trochę zabawy – mruknąłem.
- Twoje życie też jest idealne, Ni.
To było najgorsze 6 słów, które kiedykolwiek wydostały się z jego ust. Nie mówił tego poważnie, prawda? Nie wiedział jakie mam myśli od jego śmierci. Westchnąłem i pokręciłem głową.
Louis popatrzył na mnie zmieszany, ale przestał gadać. Byłem mu za to wdzięczny. Nie chciałem, żeby zmuszał mnie do wyjaśnień. Nie chciałem opowiadać mu całej historii. Nawet jeśli byłem pijany, nadal nie mogłem tego wydać.
Resztę jazdy siedzieliśmy cicho, Louis w końcu wjechał na ulicę, gdzie miałem mieszkanie. Wysiadłem i zobaczyłem, że Louis idzie za mną – Dlaczego idziesz?
- Zostaję w Twoim mieszkaniu na noc – powiedział, nie odpowiadając na moje pytanie.
 Jęknąłem – Jestem trzeźwy teraz, Louis – skłamałem. 
Louis przewrócił oczami – Nieważne, nadal zostaję w Twoim mieszkaniu. Nie obchodzi mnie, co powiesz.
Postanowiłem nie kłócić się, wiedziałem, że to do niczego mnie nie doprowadzi. Wyciągnąłem klucze do domu z kieszeni, szarpiąc się z nim, by wsadzić go do zamka. Moje ruchy były nieskoordynowane, ale w końcu włożyłem klucz do zamka. Przekręciłem klamkę i pchnąłem drzwi. Potknąłem się do środka i poszedłem w kierunku pokoju, ignorując Louisa.
Wszedłem do niego i ściągnąłem ubrania, włożyłem parę spodni od piżamy. Poprawiłem trochę nakrycia na łóżku i wspiąłem się na nie. Z jakieś powodu byłem nieźle wkurzony. Chciałem zasnąć i uciec choć na chwilę od rzeczywistości. Alkohol mnie powalił i prawie natychmiast zasnąłem.

*

Obudziłem się kolejnego ranka z bólem głowy. Jęknąłem i przewróciłem się na łóżku, moja twarz przyciśnięta była do poduszki. Jęknąłem w nią i chwyciłem kołdrę, przykrywając z powrotem swoje ciało. Ból głowy nie ustał, więc postanowiłem wziąć jakąś tabletkę. Wstałem z łóżka i pomaszerowałem do kuchni.
Wszedłem i zostałem przywitany przez Louisa – Co Ty tu robisz? – wymamrotałem oszołomiony.
- Odwiozłem Cię do domu zeszłego wieczoru i zostałem na noc – odpowiedział Louis.
Zacząłem przypominać sobie wydarzenia zeszłej nocy. Pamiętałem wypicie dużej ilości wina, później rozmawiałem z Jo i wkurzyłem się na Louisa i Harry’ego…Nie pamiętałem szczegółów, ale pamiętałem główne części.
- Co wydarzyło się ostatniej nocy? – wymamrotałem, podchodząc do lodówki. Chwyciłem karton mleka z górnej półki.
- Niewiele, zabrałem Cię stamtąd zanim zdążyłeś coś zrobić.
- Um, powiedziałem coś dziwnego do Jo? – zapytałem nerwowo.
 Louis pokręcił głową – Nie, w ogóle z nią nie rozmawiałeś.
- Oh…-mruknąłem. Mogłem przysiąc, że pamiętam rozmowę z  Jo, chwyciłem pudełko płatek, miskę i łyżkę i poszedłem do kontuaru. Usiadłem na jednym z krzeseł, a Louis usiadł obok mnie.
- Jesteś pewny, że nie powiedziałem niczego Jo? – wsypałem płatki do miski.
Louis pokręcił głową – Nie, nie powiedziałeś.
Wzruszyłem ramionami i zacząłem jeść śniadanie. Louis i ja nic nie mówiliśmy. Louis był zadziwiająco cicho. Zastanawiałem się, co się z nim dzieje. To sprawiało, że byłem nerwowy. Postanowiłem to zlekceważyć. Jeśli Louis będzie chciał o tym pogadać, będzie mógł do mnie przyjść i porozmawiać. Muszę zadzwonić do Jo i zapytać jak potoczyła się reszta imprezy. Nie udało mi się złożyć jej życzeń, więc powinienem za to przeprosić.
Nie chciałem kazać Louisowi wyjść, ale naprawdę chciałem pogadać z Jo. Może powinienem po prostu wrócić do swojego pokoju i zostawić Louisa samego. Z nadzieję, że nie będzie na mnie wkurzony czy coś.
- Pójdę wziąć prysznic – powiedziałem mu. Louis przytaknął i został w kuchni. Poszedłem w kierunku mojego pokoju, chwyciłem telefon z szafki nocnej. Nacisnąłem na kontakt Jo i zadzwoniłem. Przyłożyłem telefon do ucha i czekałem, aż Jo odbierze.
Zamiast tego natychmiastowo odesłano mnie do poczty głosowej…czekaj to znaczy, że ignoruje moje połączenie. Może to był błąd albo coś. Zadzwonię do niej jeszcze raz.
Zadzwoniłem do niej znowu z takim samym rezultatem. Celowo nie odbiera ode mnie. Jest na mnie zła? Dlaczego miałaby być na mnie zła?
Szybko schowałem telefon do kieszeni i wróciłem do kuchni. Louis wciąż siedział przy kontuarze, ale tym razem z telefonem w ręku. Spojrzał do góry, kiedy usłyszał jak wchodzę – Hej – wymamrotał, koncentrując się znów na swoim telefonie.
- Jesteś pewny, że nie powiedziałem niczego dziwnego do Jo? – znów go zapytałem. Louis zmarszczył brwi i spojrzał na mnie – Nie, dlaczego pytasz?
- Nie odbiera ode mnie – odpowiedziałem. 
Louis wzruszył ramionami – Nie wiem dlaczego, więc przestań pytać. Jest prawdopodobnie na ćwiczeniach aktorskich czy coś takiego. Nie bierz tego zbyt poważnie.
- Przepraszam.
- Niall…jesteś zakochany w Jo? – zapytał Louis. 
Moje oczy się rozszerzyły – O czym Ty mówisz? Dlaczego to w ogóle powiedziałeś? – szybko odparłem. Czy jestem zbyt oczywisty?
- Powiedziałem mi ostatniej nocy, że chcesz czegoś więcej niż przyjaźni z Jo.
Zrobiłem to…? Dlatego nie powinienem być pijany. Zawsze pozwalam, by jakieś rzeczy przypadkiem ujrzały światło dzienne. Chciałbym panować nad tym, ile piję. Teraz Louis zna jeden z moich prywatnych sekretów.
- W porządku, jestem w niej zakochany – westchnąłem. – Ale proszę nie mów nikomu. Nie byłoby dobrze, gdyby prasa dowiedziała się, że jestem zakochany w dziewczynie, która chodzi z Asherem Lee.
- Nie powiem nikomu – obiecał Louis. – Ale wiesz, to trochę oczywiste, że jesteś w niej zakochany. Patrzysz na nią inaczej niż na inne dziewczyny. Jesteś dla niej też miły. Jesteś przy niej ostrożny, bojąc się, że ją stracisz przez to, co powiesz.
- Myślisz, że Jo wie? – prawie szeptałem. Myśl, że Jo mogłaby znać moje uczucia przerażała mnie. Nie może wiedzieć, to nie wyszłoby dobrze. Prawdopodobnie nigdy, by się do mnie więcej nie odezwała.
Louis pokręcił głową – Nie, nie wydaje się, żeby to dostrzegała. Nie wiem czemu tego nie widzi.
Westchnąłem – To po prostu nie sprawiedliwe – mruknąłem.
- Niestety życie jest niesprawiedliwe.

*

Parę dni minęło. Dlaczego mówię parę? Oczywiście znam liczbę dni. Minęło 4 dni od kiedy ja i Jo rozmawialiśmy. Moja depresja pogłębia się z dnia na dzień.
Martwię się, że zna moje uczucia. Co jeśli w jakiś sposób usłyszała Lou i mnie rozmawiających, kiedy byłem pijany? Czy kiedykolwiek się do mnie odezwie? Ta myśl mnie przerażała. Nie wiedziałem nawet co o tym myśleć. Gapiłem się na ekran telefonu. Czy miałem pewność siebie, by to zrobić?
Czy będzie na mnie zła, jeśli zrobię to znowu? Pewnie teraz jest zła…nie zaszkodzi spróbować.
Dzwoniłem do Jo 15 razy od tamtej nocy. Nigdy nie odbierała. Byłem przerażony. Próbowałem zapytać Louisa o radę, ale nie wyglądało na to, żeby udało mu się coś wymyślić. Tak czy siak nie myślałem nawet, że Louis chce o tym gadać. To było zrozumiałe, bo jaką radę dałbyś chłopakowi, który zakochał się w zakazanej dziewczynie?
Sądzę, że to czas na połączenie numer 16. Nacisnąłem na kontakt Jo i zadzwoniłem. Nerwowo słuchałem sygnału. Wydawało się, jakby czas zwalniał, kiedy czekałem. Nie wiem dlaczego się fatygowałem…wiem, że nie odbierze.
Nagle sygnał ustał. Podejrzewałem, że przekieruje mnie do poczty głosowej, ale tak się nie stało.

- O co chodzi, Niall? – rzuciła Jo.

PRZYPOMINAM: 
  • CZYTASZ = KOMENTUJESZ 
KOLEJNY ROZDZIAŁ POJAWI SIĘ PRZY MIN. 20 KOMENTARZACH :)
  • NA GÓRZE ZNAJDUJE SIĘ ZAKŁADKA INFORMOWANI - WYSTARCZY NAPISAĆ W KOMENTARZU POD NOTKĄ SWOJĄ NAZWĘ Z TT :) 

+ MOŻNA DODAWAĆ DO OBSERWOWANYCH (PO PRAWEJ)

Chciałam Wam podziękować za ponad 22 tysiące wyświetleń w ciągu równych 5 miesięcy, w życiu się tego nie spodziewałam! Dziękuję za wszystkie komentarze, które są motywacją do pracy. Przesyłam Wam wirtualne buziaki od najsłodszego Dylana (kto ogląda Teen Wolf ten zna tego słodziaka).
Kocham Was ♡