niedziela, 23 lutego 2014

#16 - Impreza

Cześć. Postarałam się, żeby rozdział pojawił się szybciej, dopóki mam ferie.
Miłego czytania x

*

- Oh cześć Asher – przywitałem go, próbując brzmieć najzwyczajniej jak to tylko możliwe.
Pomachał mi ręką w odpowiedzi – Cześć – powiedział. Zawsze czułem się niezręcznie przy Asherze. Czułem, że potrafi czytać mi w myślach i wie, że jestem zakochany w Jo. Nie chcę wiedzieć, co zrobiłby, gdyby się dowiedział.
- Możemy porozmawiać gdzieś, gdzie nie ma setek ludzi otaczających nas? – powiedział, próbując rozluźnić atmosferę między nami, śmiejąc się. To nie pomogło.
- Pewnie – odparłem i podążałem za Asherem, kiedy wyprowadzał nas z tłumu. Wkrótce staliśmy w opustoszałym korytarzu. Oparłem się o ścianę za sobą – Więc o co chodzi?
- Spędzałeś więcej czasu z Jo, prawda? – zapytał. Moja głowa krzyczała. On wie! Cholera, on wie! Powinieneś próbować ukryć to lepiej! On wie, że jesteś zakochany w Jo! Wie o wszystkim!
- Um, tak – odpowiedziałem, byłem zdenerwowany, ale w jakiś sposób poradziłem sobie, by mój głos nie drżał. – Jako przyjaciele, oczywiście – dodałem. Czy wydawało się to zbyt oczywiste?
- Czy mówiła Ci coś? – zapytał dziwacznie. Zmarszczyłem brwi – Co masz na myśli?
- Jo nic mi nie mówi. Próbuję coś z niej wyciągnąć, ale nie jest sobą. Nie mogę nic więcej się dowiedzieć…Chcę jej pomóc, ale ona tylko dystansuje się ode mnie. Więc mówiła Ci coś?
- Nie mówiła – skłamałem. Zastanawiałem się jak dużo Jo powiedziała Asherowi. Czy wiedział o jej depresji? Mówiła, że nikt inny nie wie…Czy Asher się w to wlicza? Nie mogę nikomu powiedzieć. Chciałem być tym jedynym, któremu powiedziała Jo.
Asher westchnął i przytaknął – Ok, wiesz coraz częściej jej nie ma…czekaj chwilę – Asher się wyciszył, obserwowałem jak jego twarz zmienia się z normalnej we wkurzoną. Spiorunował mnie wzrokiem – Czy Jo zdradza mnie z Tobą? – burknął.
O Boże, powinienem był to przewidzieć. Jo i ja spędzaliśmy dużo czasu razem. Nie wiedziałem nawet czy mówi Asherowi, że się spotykamy…
Natychmiastowo pokręciłem głową – Nie, oczywiście, że nie! – spierałem się. – Jesteśmy tylko przyjaciółmi. Przysięgam.
Mina Ashera złagodniała – Przepraszam – powiedział. – Zdenerwowałem się przez moment. – wypuścił z siebie nerwowy śmiech. Brzmiało to jak oddech, który trzymał w siebie, zmagając się by był to śmiech. – Mam tendencję do martwienia się o to, że ktoś zabierze mi Jo…Kocham ją zbyt mocno, by ją stracić.
Cieszyłem się, że Jo ma kogoś takiego jak Asher. Wydawał się taki miły dla niej i wszystko czego chcę to tego, żeby była szczęśliwa. – W porządku, czułbym to samo.
- Powinienem wrócić z powrotem do Jo. Pogadamy później Niall. Przepraszam za to całe zamieszanie. – powiedział znowu.
- W porządku – odparłem, a Asher sobie poszedł, zostawiając mnie stojącego w opuszczonym korytarzu. Wypuściłem z siebie oddech, nie zdawałem sobie sprawy, że trzymam go w sobie. Obawiałem się, że Asher będzie na mnie krzyczał lub mnie pobije. Chodzi o to, że…miałbym prawdopodobnie takie same myśli, gdyby on był mną a ja nim.
W końcu wyszedłem z korytarza i wróciłem do głównego pokoju. Skanowałem pokój w poszukiwaniu Louisa. Miałem spotkać się z  nim przy drzwiach, ale Asher odwrócił moją uwagę.
Przeszedłem przez tłum ludzi, parę osób zwróciło na mnie uwagę, próbując dowiedzieć się kim jestem. Chciałem tylko znaleźć Louisa, nie byłbym samotny na imprezie. Nie byłem w nastroju do rozmowy z obcymi, którzy wiedzieli o mojej sławie.
Podszedłem bliżej do wyjścia z pokoju, nie mogłem znaleźć Louisa. Cholera, teraz nie wiem co robić. Nie mogę rozmawiać z Jo…Powinienem po prostu pójść? Nie, to byłoby niegrzeczne…Poza tym nadal nie dałem Jo prezentu…Zostanę chwilę dłużej.
Poszedłem w kierunku krzesła i usiadłem. Wyciągnąłem telefon i sprawdziłem czy mam jakieś wiadomości. Nie miałem. Pomyślałem, że lepiej będzie, jeśli napiszę do Louisa i zapytam gdzie jest:

Gdzie jesteś?

Wszedłem na twittera i zacząłem czytać niektóre tweety. Znudziłem się i schowałem telefon z powrotem do kieszeni. W tym momencie, jeden z kelnerów podszedł do mnie – Chciałby pan drinka? – zapytał.
Spostrzegłem, że oferuje wino. Nie zaszkodzi spróbować – Pewnie – odpowiedziałem i podał mi kieliszek. Podziękowałem mu i odszedł. W pewnym sensie byłem zaskoczony. Jo mówiła o jej nienawiści do alkoholu, zastanawiałem się czemu jest serwowany na imprezie. To potwierdzało, że ta impreza nie była tak naprawdę jej.
Wypiłem swój kieliszek wina i wyciągnąłem znów telefon. Po raz kolejny żadnych wiadomości. Cholera, to irytujące. Schowałem telefon do kieszeni i wstałem. Przeszedłem się po pokoju, parę osób wymamrotało przywitanie do mnie, ale to wszystko. Przeszedłem przez pokój i wkrótce znalazłem się w pomieszczeniu, co wyglądało jak kuchnia Jo. Usiadłem na kontuarze, parę osób było po mojej lewej stronie.
Później kolejny kelner przyszedł i zaproponował parze siedzącej obok mnie drinki. Oboje się zgodzili i patrzyłem jak się pocałowali zanim wzięli łyk wina. Zazdrość wypełniła mnie, kiedy pomyślałem o tym, że nie mam dziewczyny.
- Życzy sobie pan czegoś? – zapytał kelner. Przytaknąłem – Tak – odpowiedziałem i podano mi nowego drinka. Wino było najlepszą rzeczą tej nocy…
Wyciągnąłem znów telefon, niecierpliwie czekając, aż któryś z chłopców do mnie napisze, ale znowu nic. Westchnąłem i wróciłem na twittera. Nie wiedziałem co więcej robić. Miałem nadzieję, że z telefonem wyglądałem jakbym był zajęty.
Skończyłem drinka i zakończyłem skanowaniem pokoju. Gdzie do cholery poszedł Louis? Powiedział, że jest przy drzwiach…a co z innymi? Czy w ogóle przychodzą?
Westchnąłem i wziąłem kolejnego drinka. Usiadłem na kanapie, która była na szczęście pusta. Brałem łyki drinku podczas gdy obserwowałem pokój. Co jeśli nigdy nie przyjdą? Będę wkurzony, jeśli nie, traciłem czas, czekając na nich, a oni się nawet nie pokazali.
Zaproponowano mi kolejnego drinka, wziąłem go. Dlaczego wszyscy oferują mi dziś drinki? Zacząłem pić i w ciągu paru minut opróżniłem kieliszek.
Czekaj, ile drinków wypiłem? Ile ich było, 4 albo 5? Cholera…trochę za dużo. Mam nadzieję, że się nie upiję. Nie chcę być pijany na jej imprezie. Mogłem powiedzieć, że alkohol zaczynał krążyć w moich żyłach. Mogłem poczuć, jak mnie wypełnia, mając podobne uczucie w mojej głowie. Nie myślałem teraz prawidłowo. Zaczynałem myśleć o Jo.
Chciałbym, żeby Jo siedziała obok mnie. Mógłbym dać jej prezent…zastanawiałem się, czy jej się spodoba. Czy będzie wystarczający dla niej? Nic nie jest wystarczające, zasługuje na cały świat. Ale jestem tylko przyjacielem, to byłoby podejrzane, gdybym wręczył jej jakiś ogromny prezent.
Nagle zobaczyłem, że ktoś do mnie podchodzi. Cholera, mój wzrok staje się zamazany. Pojawił się w zasięgu wzroku i spostrzegłem, że to Louis – Cześć Ni, nie mogłem Cię znaleźć, przepraszam. Skończyłem na rozmowie z paroma osobami, co odwróciło moją uwagę od szukania Ciebie.
- W porządku – wymamrotałem. Teraz spostrzeże, że jestem pijany. Spieprzyłem to. Wkrótce moje myśli zaczną mi umykać i będę bardziej wyluzowany. Nie chcę być bardziej wyluzowany. Chcę zachowywać się normalnie przy Jo.
- Niall, jesteś pijany? – zapytał podejrzliwie. 
Pokręciłem głową – Oczywiście, że nie – moje słowa zaczynały się mieszać, ponieważ mamrotałem.
- Niall, powinieneś wrócić do domu, mogę Cię odwieźć, jeśli chcesz. Powiem Harry’emu, żeby zabrał Twój samochód, w każdym razie poszedł z Zaynem – powiedział Louis. 
Pokręciłem głową – Nie, zostanę trochę dłużej, chcę dać coś Jo.
- Um, nie wiem czy to dobry pomysł…- mruknął Louis. Co miał na myśli, mówiąc, że to nie jest dobry pomysł? Mam zamiar dać Jo prezent, to wszystko.
- Dlaczego? – zmarszczyłem brwi.
- Możesz zrobić coś głupiego, czego później będziesz żałować – powiedział mi.
Pokręciłem głową – Nie, nigdy nie zachowuję się głupio przy Jo – powiedziałem. Zaczynałem znowu o niej myśleć. Myślałem o tym, jak jest piękna. Zastanawiałem się jak jest ubrana tej nocy. Miałem nadzieję, że nie wyglądała zbyt fantazyjnie, lubiłem, kiedy wyglądała normalnie…to sprawiało, że czułem jakbym rozmawiał z Jo, a nie z JO LEVON.
- Daj mi klucze, żebym mógł dać je Harry’emu. Powinieneś już pójść do domu. Nie chcę, żebyś zrobił coś głupiego, paparazzi otaczają to miejsce.
- Cholera Louisa, nie mogę się tu chwilę zrelaksować? Nie chcę jeszcze wychodzić. – wymamrotałem. Louis chwycił moje ramię, próbując ściągnąć mnie z krzesła - Dawaj Niall – błagał – Powinniśmy wyjść za nim coś spieprzysz.
- Wow, widzę, że zakładasz, że spieprzę sprawę. Nie jest tak zawsze, Louis? – byłem wkurzony na niego, był zirytowany przeze mnie, nie mógł spróbować i udawać, że mnie lubi?
- Co? – zapytał Louis, wyraźnie zagubiony. Westchnąłem i pokręciłem głową – Nic – odparłem. Rozejrzałem się dookoła po zatłoczonym pokoju. – Gdzie jest Jo? – zapytałem.
Louis wzruszył ramionami – Nie wiem i nie obchodzi mnie to. Mogę Cię odwieźć do domu?
Pokręciłem głową – Pozwól mi tylko dać prezent Jo, a potem wyjdę – powiedziałem mu.
Louis westchnął, w końcu się poddając – Ok, w takim razie znajdźmy Jo.
Wstałem i prawie potknąłem się o własne nogi, ale Louis szybko chwycił moje ramię, więc się nie przewróciłem. Wymamrotałem podziękowanie w odpowiedzi. Louis zerknął na mnie nerwowo – Ni, nie wiem czy to jest dobry pomysł. Martwię się, że zrobisz coś co popsuję relację między Tobą a Jo. Wiem, że Wy dwoje jesteście dobrymi przyjaciółmi i jeśli się coś stanie, będziesz zdruzgotany.
- Louis, będzie ok – próbowałem go uspokoić. To, że byłem pijany spowodowało, że nie był pewny, ale tak czy inaczej poprowadził mnie przez pokój.
- Oto jest – Louis mruknął. Wskazał kogoś w pokoju. Nie mogłem powiedzieć, czy była to Jo, ale musiałem wierzyć mu na słowo.
Podszedłem w kierunku tej osoby, Louis podążał za mną blisko. Kiedy przybliżyłem się, spostrzegłem, że to Jo – Hej Jo – powiedziałem. Miałem nadzieję, że nie brzmiało to niewyraźnie. Nie chciałem, żeby wiedziała.
Jo miała na sobie obcisłą sukienkę w kwiaty. Była dopasowana w talii i biuście. Sukienka zakrywała jej uda. Jej włosy w połowie były splecione w warkocz, a reszta stanowiła idealne loki. Miała na sobie 3 bransoletki i pierścionek z różą na nim. Jej pełne usta pokryte były jasnoczerwoną szminką. Na oczach miała tusz i eyeliner.
Jo patrzyła na mnie zdezorientowana przez sekundę, ale uśmiechnęła się – Hej Niall. Cieszę się, że mogłeś się pojawić – powiedziała grzecznie. Słowa wydostały się z jej ust perfekcyjnie. Miałem ochotę przycisnąć moje usta do jej jasnoczerwonych. Chciałem objąć jej ciało ramionami, przyciskając do mojego ciała i trzymając ją blisko. Chciałem, żeby była moja.
- Mam dla Ciebie prezent – powiedziałem. Niezdarnie wyciągnąłem małe pudełko z kieszeni. Podałem jej prezent. Jo się uśmiechnęła – Nie musiałeś tego robić, Niall.
- Chciałem – powiedziałem i głupi uśmieszek pokrył moją twarz.
- W porządku, jeśli otworzę to teraz? – zapytała. Szybko przytaknąłem, po czym rozerwała papier i wyciągnęła małe pudełko. Otworzyła je, eksponując naszyjnik, który jej kupiłem. Twarz Jo się rozjaśniła, a jej spojrzenie spotkało moje – Jest piękny, Niall! Dziękuję!
Uśmiechnąłem się – Nie ma za co – oboje byliśmy cicho, spojrzałem na nią ponownie. Jej sukienka wyglądała na niej idealnie. Podobało mi się to, jak była obcisła, uwydatniając jej anielskie ciało.
- Wyglądasz seksownie – wymsknęło mi się. Louis miał coś powiedzieć, ale Jo go ubiegła – Um, dzięki? – wyglądała na zagubioną – Ty też – zaśmiała się dziwacznie.
- Ciężko próbowałem wyglądać ładnie dla Ciebie – powiedziałem jej. Jo zmarszczyła brwi – Dlaczego miałbyś to zrobić?
- Ponieważ, jestem w – nie dokończyłem swojego zdania, ponieważ Louis szybko powiedział głośniej ode mnie – Niall, musimy już iść. Cześć Jo! – szybko powiedział do Jo i chwycił mnie za ramię – Louis, chcę porozmawiać z Jo! – jęknąłem.
- Niall, przestań pieprzyć, wychodzimy – zaczął wlec mnie w kierunku wyjścia.



PRZYPOMINAM: 
  • CZYTASZ = KOMENTUJESZ 
KOLEJNY ROZDZIAŁ POJAWI SIĘ PRZY MIN. 25 KOMENTARZACH :)
  • NA GÓRZE ZNAJDUJE SIĘ ZAKŁADKA INFORMOWANI - WYSTARCZY NAPISAĆ W KOMENTARZU POD NOTKĄ SWOJĄ NAZWĘ Z TT :)

 + MOŻNA DODAWAĆ DO OBSERWOWANYCH (PO PRAWEJ)

Tak czysto informacyjnie - Długość czy treść rozdziału nie zależy ode mnie. Ja to tylko tłumaczę, nie jestem autorką tego fanfiction.
Kocham Was xx

sobota, 15 lutego 2014

#15 - Uwięziony

Cześć wszystkim :)
Przybywam z nowym rozdziałem, mam nadzieję, że się Wam spodoba. Miłego czytania x


Mama, Tato, Denise i Theo wyszli. Jo znowu przyszła do mojego mieszkania, kiedy byli tutaj. Byłem zaskoczony po pierwszym razie. Moja rodzina przestała mówić o Gregu w pobliżu mnie. Martwiłem się, że wiedzą, że coś jest ze mną nie tak…nikt nie może wiedzieć.
Byłem w paru talk show, na wywiadach w radiu i koncertach. Zaczynałem być coraz bardziej zajęty, chodząc i spotykając się z fanami z chłopakami raz na jakiś czas. Robiliśmy więcej spotkań z podpisywaniem płyt. To było miłe – mieć częstszy kontakt z fanami. Do czasu pewnego…incydentu, odsuwałem się od fanów. Nie, odsuwałem się od wszystkich.
Usłyszałem krzyk fanów, kiedy wyszliśmy z naszego hotelu. Odwiedzaliśmy parę miast w UK, by móc wystąpić tam. W następnym roku mieliśmy zacząć kolejną światową trasę koncertową. Teraz próbowaliśmy jedynie utrzymać kontakt z naszymi fanami. Ochrona otoczyła nas, kiedy schodziliśmy po schodach. Fani zaczęli tłoczyć się wokół nas. Chcieliśmy rozejrzeć się po mieście, ale nie zapowiadało się na to. 
Liam zaprowadził nas do sklepu, ale potem dziewczyny nas otoczyły, drzwi zamknęły się za nami. Wyglądało na to, że teraz się stąd nie wydostaniemy. Usiadłem na jednym z siedzeń. Rozejrzałem się dookoła i zobaczyłem, że jesteśmy w sklepie obuwniczym. Pracownik spojrzał na nas w szoku, ale nic nie powiedział. Kontynuował układanie towaru na półkach.
Zayn westchnął i rozejrzał się po sklepie. – To nie był dobry pomysł, prawda? – zapytał nas.
Harry wzruszył ramionami – Było miło wyjść chociaż na parę minut – zażartował, próbując rozluźnić atmosferę.
Nagle ciszę przerwało dzwonek mojego telefonu. Wyciągnąłem go z kieszeni i rzuciłem okiem, na to kto dzwoni. To była Jo. Spojrzałem na chłopaków i zobaczyłem, że wszystkie oczy były skierowane na mnie. Chciałem porozmawiać z Jo, więc zwyczajnie wstałem i poszedłem do innej części sklepu. Odebrałem telefon – Cześć Jo – powiedziałem do telefonu, próbując ukryć ekscytację.
- Hej Niall, zastanawiałam się czy chciałbyś wpaść na imprezę w ten weekend? – powiedziała Jo.
Zmarszczyłem brwi, nawet jeśli nie mogła tego zobaczyć – Impreza bez okazji?
- Oh, to moje urodziny – powiedziała Jo. Opadła mi szczęka. Dlaczego nie wiedziałem wcześniej o jej urodzinach?
- Czekaj, Twoje urodziny są w tym tygodniu? Nie miałem pojęcia – wypaliłem, mając nadzieję, że Jo wypełni dziwaczną ciszę.
 – Wydaje mi się, że to nigdy nie wyszło, kiedy rozmawialiśmy…-powiedziała Jo –Nie przywiązuję dużej wagi do urodzin, ale paparazzi chcą, bym zrobiła przyjęcie, więc będę je miała.
- Nie powinnaś robić czegoś, na co nie masz ochoty – spierałem się.
Jo westchnęła – Myślę, że nie będzie tak źle. Będzie zabawniej jeśli będziesz mógł przyjść Niall. Więc przyjdziesz proszę? – błagała Jo. Zaśmiałem się z jej marudzenia. – Pewnie przyjdę. Kiedy będzie?
- W tą sobotę, o czwartej w domu u mnie i Ashera, przyjdź wieczorem o której Ci pasuje – powiedziała. Czekaj, Jo dzieli dom z Asherem? Trochę wcześnie, przecież ma tylko 18 lat, niedługo skończy 19. Zastanawiałem się jak długo ze sobą mieszkają.
- Możesz przyprowadzić chłopaków, jeśli chcesz – dodała.
Zerknąłem na nich, zastanawiając się czy chce, żeby też przyszli. Tak, myślę, że będzie w porządku. W końcu ma chłopaka. Nie muszę być sam z nią ani nic takiego – Jasne, zapytam ich. Przyjdę później.
- Więc co robisz? – zapytała Jo, zmieniając temat.
- Jestem uwięziony w sklepie z chłopakami – powiedziałem, próbując by brzmiało to normalnie.
- Um, mogę wiedzieć dlaczego? – zapytała Jo.
Zaśmiałem się – Sądzę, że powinienem Ci powiedzieć. Wyszliśmy z naszego hotelu, żeby się przejść, ale skończyliśmy w pułapce, zamknięci w sklepie. Policja i ochrona pracują nad tym, żeby wyprowadzić ich z drogi, żebyśmy mogli wyjść.
- Wow, to musi być irytujące, miałam problemy z fanami, ale nigdy tak źle, żeby utknąć w sklepie – powiedziała Jo – Asherowi przytrafiło się to parę razy.
I jest. Więcej rozmów na temat Ashera. Wkrótce Jo mówiła o swoim idealnym chłopaku. Mówiła o doświadczeniach Ashera związanymi z fanami. Wydawał się idealny, w sposób w jaki mówiła o nim Jo. Był przemiły dla niej, chciałbym nim być…
- Myślę, że słyszałam, że Asher wrócił, więc prawdopodobnie powinnam pójść i pogadać z nim. Pogadamy później, Niall. Pa. – powiedziała Jo i zakończyła połączenie zanim się pożegnałem. Spojrzałem na ekran podejrzliwie, zanim schowałem go z powrotem do kieszeni, później podszedłem do chłopaków.
- O co chodziło? – zapytał Liam.
- Oh, to była Jo. Chciała wiedzieć, czy chcecie przyjść na imprezę w jej domu w tą sobotę, to jej urodziny – powiedziałem im.
- Pewnie, brzmi fajnie, mogę przyjść – odpowiedział Liam. Pozostali chłopcy wymamrotali, że się zgadzają. Wyglądało na to, że wszyscy przyjdą. Zayn spojrzał na mnie podejrzliwie – Niall, czy to tylko ja tak myślę, że spędzasz mnóstwo czasu z Jo?
Zmarszczyłem brwi – O czym mówisz?
- Niall, zakochałeś się w Jo? – zapytał Zayn. Natychmiastowo poczułem się nerwowy. Czy to było oczywiste? Nie mogę pozwolić im się dowiedzieć, próbowaliby w jakiś sposób włączyć się w to. Nie chcę, żeby przez nich Jo mnie znienawidziła, kiedy próbowaliby swatać ją ze mną, kiedy spotyka się z Asherem. Chciałem tylko, żeby Jo była szczęśliwa, nawet jeśli nie mogłem się z nią umawiać.
- Nie, oczywiście, że nie! – spierałem się – Jesteśmy przyjaciółmi, to wszystko.
Zayn wzruszył ramionami – Okej – wymamrotał w odpowiedzi. Nagle drzwi się otworzyły i jeden z ochroniarzy wszedł do środka – Byliśmy w stanie oczyścić trochę ulicę, więc możecie wszyscy wrócić z powrotem do hotelu – powiedział nam. Wstaliśmy i poszliśmy w kierunku drzwi i do hotelu.

*

Stałem przed lustrem, patrząc na mój wygląd. Z jakiegoś powodu chciałem wyglądać dobrze…Dlaczego ona musi tak na mnie wpływać? Wszystko co robię spowodowane jest przez Jo…chcę być idealny dla niej.
Skończyłem układać sobie włosy i wyszedłem z mieszkania w kierunku samochodu. Wsiadłem do niego i pojechałem do domu Jo i Ashera. Muszę być ostrożny, kiedy tam będę. Jestem pewny, że część paparazzi będzie próbowała zdobyć jakieś zdjęcia. Kiedy zobaczą, że One Direction tam jest, będą chcieli robić zdjęcia.


Włączyłem radio w aucie, pozwalając, by muzyka odwróciła moją uwagę od moich myśli. Wszystko o czym mogłem myśleć dotyczyło Jo. Schowałem rękę do kieszeni, upewniając się, że nadal mam drobne pudełeczko. Wciąż myślałem o Jo i Asherze, wyglądało na to,  że muzyka nie pomaga mi za bardzo. Chciałem być tylko tym kolesiem, który byłby dla niej, ale ona już ma takiego. Chciałem być tym, który mógłby objąć ją ramionami i trzymać ją blisko. Dlaczego musiała znaleźć idealnego chłopaka?
Chciałbym móc o niej zapomnieć. Chciałem ruszyć naprzód i znaleźć nową dziewczynę, ale za każdym razem, kiedy widzę inną dziewczynę, myślę o rzeczach, które kocham w Jo. Chciałbym, żeby była moją dziewczyną. Nigdy nie pozwoliłbym jej odejść.

Dotarłem na imprezę, spostrzegłem jak dużo osób tam jest. Wysiadłem z auta i natychmiastowo zostałem zbombardowany fleszami kamer. Założyłem parę okularów przeciwsłonecznych i poszedłem w kierunku domu Jo i Ashera.
Zostałem powitany przez ochronę – Imię? – zapytał. Sądzę, że to bardziej poważne niż mi się wydawało. Byłem w stanie wyjść gdzieś z chłopakami w moje urodziny, myślę, że mam szczęście. Nie chciałbym tego stresu w urodziny. Myślę, że wiem jak czuję się Jo.
- Niall Horan – odparłem. Przejrzał listę i zachęcił mnie do wejścia do środka. Wszedłem i natychmiast pożałowałem, że nie poszedłem z chłopakami. Byłem zdezorientowany przez panujący tam hałas. Było tyle osób, że nie mogłem znaleźć znajomych twarzy. Rozejrzałem się dookoła w poszukiwaniu jednego z chłopców albo Jo.
Przeszedłem przez pokój, przepychając się przez tłum. Usłyszałem parę osób szepczących, kiedy przechodziłem. Oczywiście mnie rozpoznali, byłem dla nich tym NIALLEM HORANEM.
Skończyłem, stojąc przy stole z jedzeniem. Nie wiedziałem gdzie indziej pójść. Zaczynałem żałować pójścia tam. Chciałem znaleźć znajomą mi twarz. Wiedziałem, że część tych ludzi miała zamiar przyjść do mnie, ale chciałem tylko porozmawiać z Jo. Co ja sobie do cholery myślałem? Jo będzie zajęta rozmową z tymi wszystkimi gośćmi. Nie powinienem nawet próbować rozmawiać z nią podczas tego. Nie chcę, by paparazzi stali się podejrzliwi albo by ktoś zrobił nam zdjęcie razem.

Westchnąłem i spojrzałem na stolik z jedzeniem. Mogę trochę skorzystać skoro już tu jestem. Mogę trochę zjeść i mieć nadzieję, że chłopcy przyjdą. Mogę spędzić z nimi trochę czasu zanim wrócę do domu. Nie powinienem nawet próbować zawracać Jo głowy.
Zacząłem jeść i postanowiłem napisać do chłopaków, żeby dowiedzieć się czy przychodzą. Wyciągnąłem telefon i wysłałem smsa każdemu z nich. Stałem w tym samym miejscu, czekając na ich odpowiedź. W ciągu minuty dostałem odpowiedź od Louisa – Tak, jestem na miejscu.
Więc jest tu teraz, mogę wrócić do drzwi i spędzić z Louisem większość czasu tutaj. Poszedłem w kierunku drzwi, w tym czasie wpadłem na kogoś – Przepraszam – wymamrotałem w odpowiedzi. Spojrzałem w górę i spostrzegłem na kogo wpadłem. To był Asher.

PRZYPOMINAM:
  • CZYTASZ = KOMENTUJESZ

KOLEJNY ROZDZIAŁ POJAWI SIĘ PRZY MIN. 20 KOMENTARZACH :)
  • NA GÓRZE ZNAJDUJE SIĘ ZAKŁADKA INFORMOWANI - WYSTARCZY NAPISAĆ W KOMENTARZU POD NOTKĄ SWOJĄ NAZWĘ Z TT :) 
+ MOŻNA DODAWAĆ DO OBSERWOWANYCH (PO PRAWEJ)

CO MYŚLICIE O ROZDZIALE? MYŚLICIE, ŻE ASHER BĘDZIE ZŁY NA NIALLA, ŻE TEN NA NIEGO WPADŁ? PISZCIE W KOMENTARZACH :)

sobota, 1 lutego 2014

#14 - Rodzina

Cześć kochani x
Wybaczcie mi, że minęły znowu 2 tygodnie od poprzedniego rozdziału. Ferie mam dopiero za 2 tygodnie, wtedy mam nadzieję, zaczną się one pojawiać co tydzień.
Taki uroczy Niall na przeprosiny:


Miłego czytania <3

- Jo? – zapytałem wyraźnie zmieszany. Jej ciężar ciała opierał się na dwóch kulach. Spojrzałem w dół i zobaczyłem, że jej kostka była owinięta. Jo była zwyczajnie ubrana. Przywykłem do wymyślnego stroju albo luźnego. Miała na sobie spodnie w kwiaty, sweter, a na to dżinsową kurtkę. Jej włosy upięte były w koczek w nieładzie. Miała na sobie sznurowane buty, a właściwie jeden but, odkąd jej kostka była owinięta. Miała na sobie trochę tuszu do rzęs i eyelinera, ale to byłoby na tyle makijażu.
- Hej Niall – odpowiedziała Jo. Jej ton brzmiał, jakby wszystko było z nią w porządku, nawet jeśli była oparta o kule.
- Co Ci się stało? – wskazałem na jej kule i owiniętą kostkę. Jo spojrzała w dół, żeby zobaczyć o czym mówię. Czy ona poważnie musiała spojrzeć w dół, by wiedzieć co jest nie tak?
- A to! – wykrzyknęła. – W pewnym sensie pracowałam nad nowym filmem. Pracowaliśmy nad sceną bójki i trochę ucierpiałam – przyznała.
Moje oczy się rozszerzyły. – Ktoś złamał Ci kostkę, kiedy biłaś się na scenie?
Jo pokręciła głową – Nie, nikt mnie nie skrzywdził. Szłam w kierunku maty, na której mieliśmy ćwiczyć, ale potknęłam się o krawędź. To spowodowało, że upadłam na kostkę w dziwny sposób i ją skręciłam.
Przegryzłem wargę, próbując powstrzymać się od śmiechu, ale to nie pomogło. Wypuściłem z siebie histeryczny śmiech, opierając się o framugę drzwi dla wsparcia. Jo patrzyła na mnie zirytowana, ale po jakiejś minucie, cień uśmiechu uformował się na jej twarzy.
W końcu przestałem się śmiać i wypuściłem z siebie oddech – Wyobraziłem sobie Ciebie robiącą to – odpowiedziałem, nadal opierając się o framugę. 
Jo uśmiechnęła się lekko – Też sobie Ciebie wyobrażam w takiej sytuacji. 
Zaśmiałem się – Wiem co masz na myśli.
- Więc nie musisz dzisiaj pracować nad filmem z powodu Twojej kostki? – zapytałem, wskazując jej zranioną kostkę.
Jo przytaknęła – Tak, mam parę dni wolnych, więc pomyślałam, że mogę poznać Twoją rodzinę.
- Wiesz, że nie musiałaś.
- Chcę – Jo kłóciła się – Tak ciężko jest Tobie to pojąć?
Wzruszyłem ramionami i zaśmiałem się – Tak myślę.
- Jeśli są tacy mili i zabawni jak Ty to powinno być fajnie – powiedziała Jo, dodając na końcu uśmiech.
Poczułem jak moje serce się rozpaliło, kiedy mnie skomplementowała. Jej uśmiech spowodował mrowienie mojej skóry. Miała na mnie taki wpływ.
- Skoro chcesz – odsunąłem się i zachęciłem ją do wejścia do środka. Podążałem za nią blisko.
Kiedy zamknąłem frontowe drzwi, zaprowadziłem ją do salonu. Wszystkie spojrzenia skierowały się na mnie i Jo.
- Oh, Mamo, Tato, Denise, to jest Jo – przedstawiłem Jo wszystkim. Zobaczyłem jak ich wzrok Shit, myślą, że się spotykamy. – Moja przyjaciółka – szybko dodałem. Jo uśmiechnęła się, rozświetlając pokój, przynajmniej w moich oczach.
 – Cześć – przywitała wszystkich radośnie.
- Cześć Jo, miło mi Cię poznać – moja mama uprzejmie ją powitała – Więc Ty i Niall się spotykacie?
Poczułem się zażenowany. Dlaczego wszyscy muszą o to pytać? Zerknąłem na Jo, żeby zobaczyć jak ma zamiar to rozegrać. Jo nerwowo się zaśmiała, próbując zatuszować ten dziwny moment – Nie, Niall i ja jesteśmy tylko przyjaciółmi. Mam chłopaka.
Czy nie może przestać przywoływać jej chłopaka? Tylko jego wspomnienie powoduje, że zazdrość pompuje się w moich żyłach, wypełniając całe moje ciało. Zazdrość jest tak mocnym uczuciem, że ciężko ją kontrolować. Jakoś udawało mi się to ukrywać.
- Czekajcie, jesteś Jo Levon? – zapytała Denise.
Jo uśmiechnęła się i przytaknęła – Tak, to ja – odpowiedziała dumnie. Denise rozdziawiła buzię – Nie mogę w to uwierzyć, że Cię spotykam! Kocham wszystkie filmy,  których grasz.
Jo uśmiechnęła się nieśmiało – Dziękuję – odpowiedziała. Zaprowadziłem Jo do kanapy, zachęcając ją, żeby usiadła. Zaryzykowałem i usiadłem obok niej. Mama odwróciła się, żeby porozmawiać z Jo – Co się stało z Twoją kostką, moja droga? – zapytała mama. Myślę, że zachowuje się zbyt otwarto, pytając każdego o wszystko.
- Oh, więc potknęłam się, kiedy pracowałam nad scenę bijatyki – przyznała Jo, lekko zażenowana. Mama cicho się zaśmiała – To musi być jeden z najbardziej interesujących sposobów, żeby odnieść obrażenia.
Jo zaśmiała się – Tak przypuszczam.
Znów poczułem się dziwnie. Nikt nie wiedział co powiedzieć, atmosfera zrobiła się napięta. Wiedziałem, że wszyscy się na mnie gapią oprócz Jo. Myśleli o tym, jak bardzo mnie nienawidzą. W myślach przeklinali mnie za zabicie Grega. Ja robiłem to samo. Kontynuowałem myślenie o tych wszystkich przekleństwach, kierowanych do samego siebie. Jestem tak okropną osobą. Nikt nigdy nie będzie w stanie zrozumieć jak mocna jest moja nienawiść do samego siebie. Sam ledwie to rozumiem.
Miałem nadzieję, że Jo mi w tym pomoże, kiedy ją zaprosiłem. Co sobie myślałem? To wszystko pogarsza! Martwię się, że wszystko wyjdzie na jaw i Jo będzie znała wszystkie moje sekrety.  Moje sekrety mają być ukryte, tylko odepchnęłyby Jo ode mnie. Co by się stało, gdybym im powiedział?
Co byłoby najgorszą rzeczą, która mogłaby się stać? Wszystkie te uczucie w końcu zdjęłyby ciężar z moich barków. Ludzie obdarzyliby mnie współczuciem…Czy chcę współczucia? Sam już nie wiem. Chcę tylko uwolnić z siebie te wszystkie gromadzące się uczucia.
Chciałem otworzyć usta, żeby wyrzucić z siebie wszystko, kiedy Jo mi przeszkodziła – Więc często widujecie się z Niallem? – zapytała dziwnie Jo, powstrzymując mnie od powiedzenia czegokolwiek.
To co powiedziała Jo, dało mi drugą szansę. Mogę przemyśleć moją decyzję. Czy naprawdę chcę im wszystko powiedzieć? Może zyskam współczucie, ale dlaczego jego chcę? Nie zasługuję na to, spowodowałem śmierć Grega. Zapisaliby mnie na terapię, wkrótce cały świat dowiedziałby się o mojej depresji. To by się nie powiodło.
- Ostatnio nie byliśmy w stanie widywać się z nim tak często – odpowiedział tato. Jo zerknęła na mnie przez sekundę, a potem swą uwagę skupiła na tacie – Dlaczego nie?
- Nie wiem – tato wymamrotał. – Musimy spotykać się częściej, prawda Niall? – zapytał.
Nałożyłem na twarz fałszywy uśmiech – Tak, byłoby fajnie. Kłamstwa.
Poczułem wzrok Jo na sobie. Co sobie myślała? Czy powiedziałem coś dziwnego? Nie chciałem, żeby źle o mnie myślała. Tak bardzo chciałem spotkać jej spojrzenie. Chciałem wiedzieć jakie emocje ukrywają się za jej pięknymi, piwnymi oczyma, ale nie miałem na tyle śmiałości. Jo odwróciła się i skupiła się na mojej rodzinie.
- Więc jak się macie? – mogłem powiedzieć, że Jo desperacko próbowała nawiązać rozmowę. Nie miała pojęcia jak załamana jest moja rodzina. Ledwie rozmawiamy ze sobą nawzajem. Dlatego nie zobaczą mnie nigdy więcej.
- W porządku, ale ostatnio jest samotnie dookoła – mama przyznała. Proszę, nie mów znów o Gregu, mamo. Porzuć to i zmień temat. Nie sprawiaj, że Jo czuje się niezręcznie wśród nas. Spraw, żeby poczuła się normalnie i nie mów o Gregu.
- Jest samotnie też w moim domu – przyznała Denise – Odwiedzałam moją rodzinę, Boba i Marlę też. Byłam zajęta opieką nad Theo i szukaniem pracy. Jest ciężko bez Grega.
I jest on. Teraz Greg jest zamieszany w tę rozmowę.

Spojrzałam przed siebie na Denise i Theo, którzy siedzieli w pierwszym rzędzie. Denise zaczęła głośno płakać, chwytając przy tym swojego syna. Mama zabrało Theo z jej ramion, a potem Denise rzuciła się na podłogę, zawodząc „Greg…Greg, wracaj!”

Przerażająca retrospekcja Denise powtarzała się w mojej głowie. Nie Kto byłby w stanie pogodzić się ze stratą nowo poślubionego męża? Pewnie płacze każdej nocy. Chwyta Theo i stoi obok jego łóżeczka, bujając go w ramionach do przodu i do tyłu, podczas gdy łzy płyną jej po twarzy. Próbuje powstrzymać, ale więcej wspomnień z Gregiem pojawia się w jej głowie. Potem w sekrecie życzy sobie, żebym był to ja. Nie o to jej chodziło, ale ta myśl wstępuje do jej głowy. Wcale nie pogodziła się z tym. Próbuje pozostać silna, ale to niemożliwe.
Moje ciało zrobiło się sztywne. Mogłem usłyszeć jak Denise mówi o Gregu w tle, ale próbowałem blokować jej głos. Moje pięści były zaciśnięte, kiedy próbowałem zatrzymać wszystko w sobie. Moje zęby były przyciśnięte do drugim, co spowodowało, że wargi miałem w jednej linii.
Wypuściłem z siebie drżący oddech, a potem odwróciłem się i zobaczyłem, że wszyscy na mnie patrzą. Popatrzyłem na nich zmieszany – Co? – wyrzuciłem z siebie. Byłem zdziwiony, że byłem w stanie powiedzieć to bez drżenia mojego głosu.
- Niall, radzisz sobie ze śmiercią Grega? – zapytała mama.

Nie, oczywiście, że nie. Mam koszmary większość nocy. Nie mogę przestać o nim myśleć. Nikt z Was nie widział jego strachu tuż przed tym, jak uderzyło w nas auto. Nikt z Was nie był z nim w samochodzie w dniu wypadku. Nikt z Was nie żałował dnia, w którym się obudził.

- Niall? – mama powtórzyła moje imię. Nie mogę tego zrobić – Wybaczycie mi na moment? – wymamrotałem, zrywając się na równe nogi. Poszedłem w kierunku kuchni, która była tuż obok. Usłyszałem mamę mówiącą do Jo – Nie powinnam nic mówić…Niall ma problem, by rozmawiać o Gregu.
-…Myślę, że powinnam z nim pogadać – powiedziała Jo do mojej mamy. Nie, nie chciałem załamać się przed Jo. To mój najgorszy koszmar. Nie mogę się przed nią skompromitować. Chcę być dla niej normalny. Chcę być tym, który pociesza ją, bardziej niż ona mnie.
- Hej Niall – usłyszałem cichy głos Jo za sobą. Gapiłem się na liczby na elektronicznym zegarku. Nie chciałem się obracać. Gapiłem się na liczby, czekając, aż się zmienią, udowadniając, że czas nie stanął w miejscu, kiedy Jo stała za mną.
- Niall? – Jo zapytała ponownie, usłyszałem krótki odgłos jej buta uderzającego o podłogę, kiedy zrobiła krok do przodu. Nie odwracaj się, Niall. Możesz się rozpłakać.
- Nie powinieneś się wstydzić bycia przerażonym – wyszeptała Jo. Natychmiastowo odwróciłem się po jej słowach.
- Nie boję się Jo – powiedziałem, mój głos był bliski wahania, na szczęście nie był drżący. Wbiłem swoje paznokcie w dłonie, kontynuując moją technikę trzymania wszystkiego w sobie.
- Nie powiedziałam, że się boisz – wytknęła Jo. Nie wiedziałem co powiedzieć, więc pozostałem cicho. Jo nerwowo przegryzła policzek od środka, próbując wymyśleć, co ma mi powiedzieć
– Wiesz, że to nie jest bezpiecznie trzymać wszystkie swoje sekrety w środku.
- Mógłbym powiedzieć to samo o Tobie – wypaliłem.
Cisza znów wypełniła kuchnię. Zerknąłem na salon, który był na wprost kuchni. Mama, tato, Denise siedzieli w kompletnej ciszy. Mój wzrok wrócił do Jo, która desperacko myślała nad tym, co powinna mi odpowiedzieć – Twoja mama powiedziała, że nie możesz rozmawiać o Gregu…Ale Ty powiedziałeś mi wszystko o śmierci brata.

*

- Niall, słyszałam, że Twój brat umarł – powiedziała Jo, patrząc na mnie swoimi brązowo-zielonymi oczyma. Wspomnienie mojego brata spowodowało, że byłem cicho. Nie, nie on. Nie chciałem, żeby Greg był poruszany w ten idealny dzień. Zwyczajnie przytaknąłem – Tak, umarł.
- Oh, przykro mi – wymamrotała Jo, gapiąc się na żwir. Spostrzegłem, że patrzę się na nią, zamiast na ziemię. Jo gapiła się na żwir, mówiąc – Nie chcę być niegrzeczna, ale co się stało?
Zamknąłem oczy i odwróciłem od niej głowę. Kiedy je otworzyłem, zdecydowałem, że powiem Jo.
 – Zginął w wypadku samochodowym. – odpowiedziałem. Jo spojrzała znów na mnie i kiwnęła głową, żebym kontynuował – Więc byłem w aucie…Inny samochód minął światła, więc przyspieszył, w tym momencie Greg jechał naprzód. Auto uderzyło w stronę Grega i j-ja widziałem strach w jego oczach, tuż przed uderzeniem. Samochód natychmiastowo zabił Grega, ale nie mnie. Dowiedziałem się tego w szpitalu…

*

Powiedziałem jej…Jak byłem w stanie to zrobić? Popatrzyłem na Jo zdezorientowany. To nie było dlatego, że byłem zmieszany przez nią, byłem zmieszany przez siebie. Dlaczego byłem w stanie jej powiedzieć?

Jesteś idiotą? Oczywiście powiedziałeś jej, bo jesteś w niej zakochany! Czujesz, że możesz jej ufać, nie, nie chcesz niczego przed nią ukrywać! Nadal ukrywasz przed nią największe sekrety.

- N-nie wiem – zająknąłem się. Jo przytaknęła, spostrzegając, że nie będę w stanie tego sam zrozumieć. To, czego nie wiedziała to to, że wiedziałem.
- Wiesz, że nie musisz mówić mi niczego, czego nie chcesz, ale jeśli będziesz chciał pogadać…możesz ze mną. Zawsze Cię wysłucham  – powiedziała mi Jo. Spojrzałem w jej piwne oczy. Była poważna. Naprawdę ją to obchodziło.
Kiwnąłem głową – Dziękuję, tak samo Ty Jo – powiedziałem jej. Zwyczajnie przytaknęła – Teraz możesz wrócić?

Przytaknąłem znów i wróciliśmy do mojej rodziny.

PRZYPOMINAM: 
NA GÓRZE ZNAJDUJE SIĘ ZAKŁADKA INFORMOWANI - WYSTARCZY NAPISAĆ W KOMENTARZU POD NOTKĄ SWOJĄ NAZWĘ Z TT :) 
+ MOŻNA DODAWAĆ DO OBSERWOWANYCH (PO PRAWEJ) 
++ KOLEJNY RAZ PROSZĘ, JEŚLI CZYTACIE TO KOMENTUJCIE. TŁUMACZĘ TO DLA WAS, WIĘC CHCĘ ZNAĆ WASZĄ OPINIĘ, JEŚLI NIE LUBICIE PISAĆ DŁUGICH KOMENTARZY, WYSTARCZY MI TYLKO: "PRZECZYTAŁAM" ;)

JAK PODOBAŁ SIĘ WAM ROZDZIAŁ? 
CIESZYCIE, ŻE NIALL OTWORZYŁ SIĘ PRZED JO? :)
PISZCIE W KOMENTARZACH.