Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach wystarczy dodać do obserwowanych (po prawej) lub w komentarzu napisać swoją nazwę z tt lub fbl. Mam do Was prośbę, podpisujcie się w komentarz, będzie łatwiej mi Was informować! :)
Miłego czytania x
Spojrzałem na ekran w szoku. Czy Jo właśnie do mnie dzwoni?
Dlaczego do cholery do mnie dzwoni? Byłem zdenerwowany, ale w każdym razie
odebrałem. Przyłożyłem telefon do ucha – Halo? – zapytałem, nie mogłem ukryć
zmieszania w moim głosie.
- Przepraszam, że do Ciebie dzwonię Niall, ale nie mam
nikogo z kim mogłabym porozmawiać teraz, a wiem, że byłeś tym z mostu, więc
wiesz. Głos Jo był napięty, szeptała. Brzmiała tak strasznie, praktycznie
złamało mi to serce. Więc ona pamięta. Nie zapomniała, więc dlaczego nic nie
powiedziała. Może zastanawia się nad tym samym w stosunku do mnie. Może
zastanawia się czemu byłem na moście tamtego dnia w środku nocy.
- W porządku Jo, możesz powiedzieć mi wszystko. Obiecuję, że
nikomu nie powiem – szepnąłem kojąco. Usłyszałem Jo jak bierze drżący oddech
zanim znowu zaczęła mówić – Niall, nikomu tego nie mówiłam… nikt nie zna
prawdziwej mnie, nie chciałam nawet, żebyś Ty wiedział. To była szansa
spotkania – powiedziała. Szansa spotkania? Zawsze myślałam, że to zależy od
losu.
- Prawdopodobnie zauważyłeś to, ale jestem przygnębiona.
Przechodzę przez depresję, nikt nic o tym nie wie, tylko Ty. Po prostu nie mogę
powiedzieć nikomu innemu. Proszę obiecaj, że nikomu nie powiesz, Niall? –
brzmiała desperacko i strasznie. Chciałem trzymać ją w ramionach i powiedzieć
jej, że wszystko będzie ok.
- Tak, obiecuję – cicho odpowiedziałem. Jo możesz mi
powiedzieć dlaczego jesteś przybita?
Nie – powiedziała Jo, wypuszczając kolejny, drżący oddech –
Przepraszam, po prostu nie mogę. To mój sekret. Nie powinnam być taka, ale nie
mogę nic na to poradzić. Powinnam być najszczęśliwszą dziewczyną na świecie,
ale nie jestem…Mogę z Tobą trochę pogadać, żeby odwrócić swoją uwagę?
- Oczywiście – odpowiedziałem. Trwała cisza, potem Jo powiedziała
– Niall możesz mi opowiedzieć o żarcie, który zrobiliście z Louisem Zaynowi?
Chcę usłyszeć coś, co mnie rozbawi.
Zacząłem opowiadać historię i usłyszałem, jak uśmiech Jo
cicho dzwoni mi w uszach. To było dziwne, ten śmiech był inny. Był bardziej prawdziwy
i przekonujący.
- Przepraszam! Nie powinnam się tak śmiać, to brzmiało
głupio – cicho się zaśmiała, ale tym razem był to fałszywy śmiech. Jak mogła
pomyśleć, że to brzmi głupio? To urocze, nie piękne.
- Dlaczego tak pomyślałaś? Kocham Twój śmiech! Jest uroczy,
piękny. Powinnaś używać go zamiast tego sztucznego śmiechu. – odpowiedziała. Jo
westchnęła – Wiesz, nie mogę używać tego śmiechu kiedy gram, wiesz?
- A co powiesz na jego używanie poza grą aktorską? –
zasugerowałem. Jo cicho się zaśmiała, nie wiedziałem dlaczego to zrobiła. –
Przepraszam, muszę wydawać się dziwna, dzwoniąc o 4 nad ranem. Prawdopodobnie
pospieszam naszą przyjaźń, nie wiem…Po prostu czuję, że mogę Ci ufać.
Poczułem uśmiech pojawiający się na mojej twarzy. Ufała mi i
powiedziała, że jesteśmy przyjaciółmi! To niesamowite! Chciałbym móc z nią być
właśnie teraz, trzymając ją w ramionach, ale nie mogę. – Też Tobie ufam. Czuję
się jakbym wiedział o Tobie wszystko, a widzieliśmy się tylko dwa razy. Pewnie
dziwnie to brzmi. – szybko dodałem, żeby zmniejszyć napięcie.
- Myślę, że oboje jesteśmy dziwni - zażartowała. Wkrótce rozmawialiśmy o
naszych dziwacznych nawykach i tym, jak jesteśmy dziwni. Tak lekko mi się z nią
rozmawiało. Dobrze się dogadywaliśmy.
- Niall, jest 6 rano, myślę, że powinnam trochę pospać –
powiedziała Jo. Dziękuję Ci za bardzo za rozmowę ze mną, to naprawdę pomogło.
Przepraszam za obudzenie Ciebie, to było niegrzeczne.
- Nie spałem Jo – odpowiedziałem.
- Yyy? – Jo zapytała zmieszana. Pomyślałem, że lepiej się
wytłumaczę – Miałem coś w stylu koszmaru i obudziłem się w środku nocy. Gdy się
obudziłem, zadzwoniłaś. Ironia losu, właściwie.
- Wow, to jest…dobrej nocy Niall. – Jo miała zamiar się
rozłączyć, ale szybko powiedziałem – Jo, może spróbowalibyśmy się spotkać, jako
przyjaciele? – szybko dodałem ostatnie 2 słowa, żeby nie pomyślała, że to
randka.
- Nie sądzę, że powinnam – Jo wymamrotała. Moje serce
utonęło. Nie może mnie znów zobaczyć. Miałem nadzieję, że będziemy mogli ze
sobą porozmawiać w realnym życiu. Wszystko szło za dobrze, myślałem, że się na
to zgodzi.
- Może mogłabym spróbować – powiedziała Jo, powodując, że
moje serce zaczęło się unosić. – Nie chcę by paparazzi zobaczyło nas w miejscu
publicznym, pomyśleliby, że się spotykamy. Jeśli nadal chcesz się spotkać, co
chciałbyś robić?
Myślałem przez chwilę, aż przyszedł mi do głowy pomysł –
Znam park, który jest jakieś 10 mil od mojego domu, jest bardziej na wsi, co
myślisz o tym?
-…Brzmi dobrze. Jestem wolna w poniedziałek, pasuje Ci? –
zapytała Jo. Nie mogłem powstrzymać uśmiechu na twarzy. – Poniedziałek jest
idealny. Wyślę Ci wskazówki jak dojechać i będziemy mogli się spotkać.
- Cześć Niall. – powiedziała Jo.
- Pa Jo – odpowiedziałem, zakończyła połączenie.
Przycisnąłem telefon do klatki piersiowej, ściskając zamknięte oczy.
Przegryzłem wargę, mając chęć podzielenia się szczęściem. Położyłem się na
plecach na łóżku, kładąc telefon z powrotem na szafkę nocną.
Przykryłem się kołdrą, a potem zacząłem gapić się na sufit.
Słońce za oknem zaczynało wschodzić, ale zamierzałem iść spać na kilka godzin.
Zobaczę ją w ciągu 2 dni. Zobaczę znów Jo. Nie mogę w to uwierzyć! To takie
niesamowite!
*
Spojrzałem w lustro, na to jak wyglądam. Czy to
wystarczająco dobrze dla niej? Czy wyglądam ok? Byłem ubrany w koszulkę z
Beatlesami ze sweterkiem. Miałam na
sobie parę jeansów i sneakersów. Moje włosy ułożone były częściowo do góry i
wyglądałem całkiem nieźle, tak myślę.
Dlaczego tak się przejmuję, by dobrze wyglądać? Jesteśmy
tylko przyjaciółmi. Boże, nienawidzę bycia tylko przyjaciółmi. Zerknąłem na
zegarek i zobaczyłem, że jest druga. Będzie lepiej jeśli napiszę do Jo i dowiem
się czy jedzie na miejsce. Powiedziała, że woli się spotkać na miejscu, niż
żebym ja po nią podjechał. Chwyciłem telefon i napisałem do Jo. Po minucie
odpisała – Tak, wsiadam do auta i jadę. Do zobaczenia niedługo.
Odpisałem jej – Pa i schowałem telefon do kieszeni.
Wyszedłem na zewnątrz i wsiadłem do auta. Czas zobaczyć Jo.
*
Zaparkowałem auto przed parkiem. Wyglądał tak jak
zapamiętałem, był opuszczony. Widziałem auto Jo, którym zaparkowała również
przed parkiem. Wysiadła z samochodu, i nie mogłem po prostu w to uwierzyć, że
to ta sama Jo, którą widziałem na imprezie z okazji wydania albumu.
Jej włosy były w nieładzie, lekko falowane. Miała eyeliner
na powiekach i trochę tuszu do rzęs, ale to byłoby na tyle makijażu. Miała na
sobie biały sweter i parę spodni w kwiaty z kozakami. Wyglądała idealnie.
- Cześć Nialla – powitała mnie radośnie, uśmiech pojawił się
na jej twarzy. Też się uśmiechnąłem – Cześć Jo – odpowiedziałem. Spoglądała na
park podejrzliwie – Więc to tutaj? – zapytała. Przytaknąłem. – Tak, to jest to miejsce – odpowiedziałem,
podchodząc w kierunku starego placu zabaw. Metalowa ślizgawka była pokryta
rdzą, cały metal był nią pokryty. Huśtawki wyblakłe, nie było żadnych
plastikowych elementów. Było dosyć źle.
- Um…dlaczego tutaj? – zapytała Jo zmieszana. Usiadłem na
jednej ze starych huśtawek – Jest cicho i nikogo tu nie ma. Nie wiem, lubię to
miejsce. Mogę tu przyjść, kiedy chcę pobyć sam, bez prasy, fanów i hałasu
miasta.
Jo uśmiechnęła się i usiadła na huśtawce obok mnie - To słodka przyczyna – odpowiedziała,
machając nogami w przód i tył. To było urocze, jak jej stopy latały ponad
starym żwirem, robiąc odcisk, kiedy poszły za daleko. Przód jej buta
przyciśnięty do żwiru, zrobił miniaturową dziurę.
- Niall, słyszałam, że Twój brat umarł – powiedziała,
patrząc na mnie swoimi brązowo-zielonymi oczami. Wspomnienie mojego brata
spowodowało u mnie ciszę. Nie, nie on. Nie chciałem, żeby Greg pojawił się w
tak idealny dzień. Przytaknąłem – Tak, umarł.
- Przykro mi – odpowiedziała Jo, patrząc znowu na żwir.
Pokręciłem głową – Niepotrzebnie. Nie chcę, żeby ludziom było przykro. Nie
zabiłaś go, ani nic w tym rodzaju. Ja to
zrobiłem, zabiłem go.
- Tak, to prawda – wymamrotała Jo, gapiąc się w ziemię.
Spostrzegłem, że patrzę się na nią, zamiast na ziemię. Jo patrzyła na żwir,
kiedy mówiła – Nie chcę być niegrzeczna, ale co się stało?
Zamknąłem oczy i odwróciłem od niej głowę. Kiedy je
otworzyłem, postanowiłem, że powiem Jo – Umarł w wypadku samochodowym –
odpowiedziałem. Jo spojrzała na mnie i kiwnęła głową, żebym kontynuował. – Więc
byłem w aucie…inne auto przegapiło światło, więc przyspieszyło, w tym momencie
Greg jechał przed siebie. Samochód uderzyło w stronę Grega i widziałem
przerażenie w jego oczach, tuż przed uderzeniem. Auto natychmiast zabiło Grega,
ale nie mnie. Dowiedziałem się później w szpitalu.
Jo siedziała cicho przez chwilę i spojrzała mi prosto w
oczy. Nie mogłem się odwrócić. Wreszcie powiedziała – Winisz siebie, prawda?
Moje oczy się rozszerzyły. Skąd wie? Czy to takie oczywiste?
Gdyby to było tak oczywiste, to czy chłopcy i reszta rodziny nie zauważyłaby
tego do teraz? Nie rozumiem tego…
Wziąłem moją dolną wargę między zęby i przytaknąłem – Tak,
winię się – przyznałem. Jo przytaknęła znowu – Zrobiłam to samo, Niall –
szepnęła. Zrobiła to samo…może nie myśli o mnie jako o szaleńcu, jeśli powiem
jej jaki jestem przygnębiony. Nie…nie powinienem…wyjdzie na to, jakbym błagał,
by ktoś zwrócił na mnie uwagę. Jo znów siedziała cicho i zeskoczyła z huśtawki –
Mamy ten park dla siebie, dlaczego by tego nie wykorzystać! – Jo wykrzyknęła,
podbiegając do zardzewiałej ślizgawki. Zaśmiałem się – Tylko się nie zabij!
- Jeśli to zrobię, to będzie Twoja wina! – zażartowała,
wspinając się po drabinie na ślizgawkę. Podbiegłem ku niej i stanąłem u dołu
ślizgawki. Nie chciałem zjeżdżać w tym samym momencie co ona, bojąc się, że to
połamię. Jo pisnęła, ześlizgując się w dół i pobiegła ku domkowi, wspinając się
jak najwyżej mogła. Próbowałem za nią nadążyć, ale miała w sobie tyle energii.
Poddałem się i usiadłem na drewnianej ławce, która też się
rozpadała, jak reszta parku. Jo podbiegła do mnie i usiadła obok – Już zmęczony?
– zażartowała, jej zielone oczy spoglądały na mnie. Nie mogłem nic poradzić, że
wpatrywałem się jej w oczy.
Jej oczy były piękne, pełne tajemnic. Część nich wyglądała
radośnie, jak gdyby nic na świecie nie mogło jej zdołować, inna część była
pusta, jakby wszystko na świecie zepchnęło ją na dno. Ale jaki był jej świat?
- Jo, miewałaś kiedykolwiek koszmary nocne? – Nie miałem
tego na myśli, ale wymsknęło mi się. Natychmiast chciałem cofnąć to, co
powiedziałem. Byłem zaskoczony tym, co Jo odpowiedziała. – Tak, pełno. – jej wzrok
powędrował na ziemię. Spojrzała z powrotem na mnie i się uśmiechnęła. Jej oczy
wyglądały sztucznie – A co z Tobą panie Horan? – powiedziała, drocząc się ze
mną.
- Raz na jakiś czas – skłamałem. Miałem dużo koszmarów.
- Czasami czuję, jakbym popełniła ogromny błąd…ale potem
inna część mnie mówi mi, że to nie był do końca błąd – spojrzałem na Jo, która
patrzyła się w dal, wietrzyk dmuchał w jej włosy.
Jej oczy natychmiast wróciły do mnie – Przepraszam –
powiedziała. – Tak tylko myślałam.
- Wiesz, Twoje włosy są naprawdę ładne – powiedziałem i
kolejny raz chciałem je cofnąć. Czemu powiedziałem coś tak głupiego? Nie mogłem
być choć raz normalny i zrozumieć, że ona ma chłopaka?
Jo zachichotała – Naprawdę? – zapytała, bawiąc się
końcówkami włosów. Była tak urocza. – Nikt nigdy nie powiedział mi tego, kiedy
moje włosy są takie.
Zmarszczyłem brwi – Naprawdę? Dlaczego nie? – zapytałem. Jo
wzruszyła ramionami – Nie wiem, są w nieładzie. Nienawidzę układać tych włosów –
zażartowała, biorąc kosmyk włosów jak najdalej – Wszyscy lubią idealne loczki,
jak w filmach.
- Filmy są zbyt fałszywe – powiedziałem. Jo gapiła się w ziemię – Tak – wymamrotała. Czy
powiedziałem coś nie tak?
Nagle telefon Jo zadzwonił, szybko go odblokowała. Jej oczy
się rozszerzyły – Ej Niall przepraszam, ale muszę iść do domu, dowiedziałam się
właśnie, że muszę przeczytać swój scenariusz w godzinę. Przepraszam!
Przytknąłem – W porządku, w każdym razie robi się późno.
Wstałem z Jo. Miałem zamiar odejść, kiedy Jo mnie objęła,
przytulając mnie. Czułem jakby moje serce płonęło. Każdy dotyk był jak iskra
rozchodząca się po mojej klatce piersiowej. Odsunęła się i uśmiechnęła –
Dziękuję Ci za niesamowity dzień, Niall! Do zobaczenia później! – uciekła,
machając.
Wszystko co mogłem zrobić to machać lekko ręką. Była dla
mnie zbyt idealna, ale nie mogłem nic poradzić, że się w niej zakochałem.
JAK WAM SIĘ PODOBAŁ? CO MYŚLICIE O JO? PISZCIE W KOMENTARZACH.