Cześć kochani :)
Wybaczcie mi ten długi okres oczekiwania, wiem, że zawaliłam. Ostatnio jakoś nie miałam głowy/czasu/motywacji do tego za co bardzo przepraszam. Postaram się poprawić :)
Mam nadzieję, że ten rozdział Wam się spodoba, miłego czytania xx
Pamiętam, kiedy otrzymałem telefon. Zobaczyłem numer mojej
mamy na ekranie i niepokój wypełnił moje ciało. Byłem przerażony. Martwiłem
się, że dzwoni, by powiedzieć mi, że ktoś umarł, a ja nie byłbym w stanie
znieść tego smutku.
Moje drżące palce w końcu odpowiedziały na połączenie.
Nerwowo podniosłem telefon do uszu – Um, cześć mamo – odpowiedziałem.
- Niall, właśnie się zastanawiałam czy masz zamiar odezwać
się do rodziny – zażartowała mama.
Zaśmiałem się z ulgą – Oh, przepraszam. Byłem ostatnio
bardzo zajęty – skłamałem. Prawdą było, że bałem się z nimi rozmawiać.
Martwiłem się czy są na mnie źli. - Jesteście zajęci w przyszłym tygodniu?
Mogłabyś z tatą przyjść do mojego mieszkania? – zapytałem, wstąpiło we mnie
trochę pewności siebie. W końcu są moją rodziną. Nie powinienem ich unikać.
Poza tym naprawdę za nimi tęsknię.
- Mogę przyjść. Czy nie przeszkadzałoby Ci, gdyby Denise i
Theo też przyszli? – zapytała mama.
Natychmiastowo zamarłem. Denise i Theo? Nie oczekiwałem, że
przyjdą. Byłem mentalnie przygotowany na mamę i tatę, nie Denise i Theo. Byli
tymi, którzy utknęli w moich koszmarach. Bałem się zobaczyć ich znów.
- Jasne – cicho odpowiedziałem. Nie wiedziałem co więcej
powiedzieć. To nie było tak, że mogłem powiedzieć mamie, że Denise i Theo nie
mogą do mnie przyjść, ponieważ pojawiają się w moich koszmarach. Muszę robić
dobrą minę do złej gry. – Możecie wszyscy przyjść do mojego mieszkania i zostać
tak długo, jak chcecie.
- Dziękuję bardzo Niall. Zatem do zobaczenia później. Kocham
Cię, pa – powiedziała.
- Też Cię kocham mamo, pa – odpowiedziałem i zakończyłem
połączenie. Schowałem telefon z powrotem do kieszeni i usiadłem na skraju
łóżka, gapiąc się na moje stopy.
Mam nadzieję, że moje koszmary nie sprawdzą się w życiu.
*
- Więc Twoja rodzina przychodzi? – zapytała Jo. Uwolniłem
górną wargę, która była między moimi zębami. Tonąłem w niepokoju. Tak bardzo
chciałem powiedzieć Jo o moich wewnętrznych uczuciach, ale nie mogłem. Gdybym
to zrobił, wszystko inne wyszłoby na jaw.
- Tak.
- Powinno być miło – powiedziała Jo. Gdyby tylko wiedziała.
Potem szaleńczy pomysł wpadł mi do głowy. Nie mogłem w to
uwierzyć, że o tym pomyślałem, ale tak się stało - Chciałabyś przyjść i poznać ich? –
natychmiastowo pożałowałem swoich słów.
Prawdopodobnie nie chce poznać mojej rodziny. Ledwo mnie
zna, to sprawiłoby niezręczną dla niej sytuację – Nie musisz. Wiem, że ledwie
się znamy, ale –
Na szczęście mi przerwała. Nie miałem pojęcia, co chciałem
osiągnąć.
- Chciałabym, ale muszę ćwiczyć mój scenariusz z resztą
obsady do mojego następnego filmu. Zostają dzień dłużej? Może mogłabym zobaczyć
ich w inny dzień.
Jest taka uprzejma. – Tak, będą tu cały tydzień, więc możesz
przyjść kiedy chcesz. Nie czuj się tak jakbyś musiała przyjść, jeśli nie
chcesz. Zrozumiem – powiedziałem szybko. Jo cicho się zaśmiała – Nie, chcę
przyjść. Spróbuję przyjść w niedzielę. Dziękuję za zaproszenie.
- Nie ma problemu.
- Muszę już iść, porozmawiamy później. Pa, Niall. –
uwielbiałem kiedy mówiła moje imię.
- Cześć Jo – powiedziałem. Na linii było cicho, więc
schowałem telefon do kieszeni.
*
Nerwowo rozejrzałem się po pokoju, upewniając się, że
wszystko jest na swoim miejscu. Odłożyłem parę talerzy na miejsce. Zazwyczaj
nie jestem tym, który dużo sprząta, ale czułem, że dla nich musi być idealnie.
W końcu zrujnowałem ich życia.
Kiedy skończyłem sprzątać, zacząłem dreptać. Nie mogłem być
spokojny. W końcu przekonałem się, żeby usiąść. Usiadłem na kanapie i gapiłem
się na drzwi. Niepokój zżerał mnie od środka. Moje stopy zaczęły tupać,
próbując pozbyć się zdenerwowania ze mnie.
Wbiłem paznokcie w dłonie, obcierając skórę. Moje zęby
chwyciły moją górną wargę, uwolniły ją i znowu między zęby wielokrotnie. W
końcu zaprzestałem mojego dziwnego nawyku i uwolniłem ją. Zerknąłem na zegarek
i zobaczyłem, że jest 14. Mogli tu być w każdej chwili. Boże, jestem tak
zdenerwowany. Przypominałem sobie, że są moją rodziną, nie koszmarami.
Niestety, ta taktyka na niewiele się zdała. Zamknąłem oczy na sekundę i
zobaczyłem Grega. To był widok z jego pogrzebu.
To nie był Greg.
Spojrzałem na dół i zobaczyłem, że pół ramienia zostało odcięte. Pewnie
amputowano mu rękę, ponieważ była zmasakrowana. Ujrzałem, że próbowali ukryć tak dużo jak to możliwe. Nie chciałem
patrzeć pod ubrania. Pod ubraniem musiała być cała krew. Co jeśli jego brzuch
był rozcięty? Co jeśli jego wnętrzności próbowały wydostać się na zewnątrz,
trzymane jedynie przez parę szwów? Co jeśli pod ubraniem była krew, dużo krwi
płynącej po ciele? Co jeśli obróciłbym jego głowę i zobaczył wgniecenie z tyłu
głowy, gdzie został uderzony?
Nagle moje myśli przerwał dzwonek do drzwi. Natychmiast
podskoczyłem, to było jak wrodzony instynkt. Moje nogi chwiały się, a dłonie
były spocone, kiedy szedłem w kierunku drzwi. Wypuściłem z siebie ostatni
oddech zanim dotknąłem klamki. Przekręciłem klamkę i otworzyłem drzwi.
- Niall! – usłyszałem jak mama radośnie wykrzykuje. Zmusiłem
się do uśmiechu na twarzy – Hej – powitałem
moją rodzinę, kiedy wchodzili do mieszkania. Tato był za mamą. Przywitał
się ze mną i wszedł do mieszkania. Potem Denise i Theo. Theo był bezpieczny w
ramionach Denise.
Nigdy nie będzie
dorastał z ojcem. Denise jest wdową. To przez Ciebie. Pamiętasz kiedy załamała
się w kościele, desperacko pragnąc, by jej mąż wrócił? Chodzi o to, że nie
wróci. I to tylko wyłącznie Twoja wina.
Mrugnąłem, próbując odpędzić myśl. Moja bratowa obdarzyła
mnie małym uśmiechem
– Hej Niall – powitała mnie, kiedy byłem cicho. Natychmiast
odepchnąłem myśli – Oh przepraszam, cześć Denise, cześć Theo – dodałem.
Denise podążała za rodzicami w głąb mojego mieszkania. To
wydawało się zbyt znajome. Przyszli w takim gronie ostatnim razem. Ostatnim
razem ktoś nie wrócił do mojego mieszkania. Tym razem…czy mogę być to ja?
- Twoje mieszkanie wygląda ładnie, Niall – moja mama
skomentowała, jej oczy rozglądały się po pokoju – Nie mogę uwierzyć, że sam
posprzątałeś dom – zażartowała.
Cicho się zaśmiałem – Więc miałem trochę
wolnego czasu.
Wszystko było takie dziwne. Nie wydawało się jakbyśmy
prowadzili normalną rozmowę. Każde słowo było sztuczne. Wiedziałem, co chcą
powiedzieć. Desperacko chcieli powiedzieć jak bardzo mnie nienawidzą. Dziwną
rzeczą było to, że bardzo chciałem, żeby powiedzieli mi to w twarz.
- Więc co ostatnio porabiałeś? – zapytał tato.
Oh bałem się każdego
momentu, w którym żyję, oprócz chwil, kiedy byłem z Jo Levon lub myślałem o niej, dziewczynie, w której
jestem szalenie zakochany. Każda sekunda z nią spędzona, sprawia, że czuję się
jakby serce miało eksplodować z powodu przytłaczającego szczęścia. Nigdy nie
czułem się tak zakochany, to niesamowite uczucie. Ale ona jest zajęta. Spotyka
się z Asherem Lee. Prawdopodobnie o nim słyszeliście, a kto nie? Jest jedną z
największych nastoletnich gwiazd na równi z One Direction. Jest idealny, jestem
zazdrosny cały czas. Jo naprawdę go kocha. Nie powinienem się w niej zakochać,
ale nie mogłem nic na to poradzić, jest idealna. Zanim spotkałem Jo, czułem żal
po śmierci Grega. Nie, żal brzmi zbyt lekko. Żałowałem, że pozwoliłem jemu
umrzeć. Próbowałem się zabić, ale potem zobaczyłem Jo na moście, z którego
chciałem skoczyć. Nie była międzynarodową, znaną gwiazdą, tylko załamaną
dziewczyną. Nie wiedziałem wtedy, że jest sławna. Martwiłem się, że nigdy
więcej jej nie zobaczę, ale zobaczyłem ją znów. Zobaczyłem ją na imprezie z
okazji wydania albumu. Byłem niezmiernie szczęśliwy, nawet wtedy, gdy
dowiedziałem się, że spotyka się z Asherem Lee. Parę dni temu została u mnie w
mieszkaniu. Przyszła do mojego domu szlochająca. Miała na sobie tylko
wieczorową suknię. Jej ciało był sine od zimna i małe płatki śniegu pokrywały
jej ubranie i włosy. Była znów załamana, ale nie chciała mi powiedzieć
dlaczego. To sprawiedliwe, bo też nigdy jej nie powiedziałem, co mnie się
stało. Tak działa nasza przyjaźń: oboje wiemy, że mamy sekrety, ale nie mówimy
nic. Jo powiedziała mi o tym, że każdy skrywa jakiś sekret i nie mogę przestać
o tym myśleć. Każdy to robi, zastanawiam się czy mnie nienawidzicie. Dlaczego
się nad tym zastanawiam, tak jest. Jestem okropny. Nienawidzę siebie. Więc to
jest to czym zajmowałem się ostatnio, a Wy?
- Niewiele, chłopcy i ja nie byliśmy tak bardzo zajęci, więc
miałem trochę wolnego czasu – odpowiedziałem. To kłamstwo. Nie mogę nawet
powiedzieć nic więcej mojej rodzinie. – A Wy?
- Też odpoczywałam. Nie ma za dużo do robienia, kiedy nie ma
nikogo w domu – cicho się zaśmiała. Wbiłem paznokcie w dłonie. Nie ma nikogo
dookoła. Ma tylko jednego syna, który rzadko ją odwiedza.
- Ja tak samo – włączył się tato.
- Zajmowałam się Theo i powrotem do pracy. Jest ciężej bez
Grega – odpowiedziała Denise. Nie, proszę tylko nie Greg. Proszę nie mów o
Gregu.
- Musi być ciężej bez niego, moja droga – dodała mama.
Mój oddech był drżący, poczułem jak moje ręce zaczynają
drgać. Obrazy Grega pojawiły się w mojej głowie. Mogłem zobaczyć strach w jego
oczach. Zobaczyłem strach w jego oczach, zanim uderzyło w nas auto. Nie, to
wszystko znów się dzieje. Czuję się jakbym nie mógł tego dłużej unikać. To
wszystko uderza mnie naraz. Mają zamiar znów rozmawiać o Gregu i jeszcze raz
zapamiętam jego śmierć.
- Tak, jest ciężko bez niego, ale myślę, że zaczynam iść
naprzód. Ja…ja tylko nie mogę przestać o
nim myśleć – powiedziała Denise. Nie,
proszę, dlaczego nie przestaną? Dlaczego nie mogą przyznać, że mnie nienawidzą.
To ułatwiłoby wszystko, jeśli tylko wyjawilibyśmy swoje uczucia. Czekaj, kogo
oszukuję? Jak mógłbym powiedzieć własnej rodzinie, że próbowałem się zabić?
- Tęsknię za nim
bardzo – powiedziała cicho mama. To rani mnie najbardziej. Nadal za nim
tęsknią, nie mogą sobie z tym poradzić. Wszyscy chcieliby, żeby tu był i to
jest moja wina, że tu go nie ma.
Czułem się jakby
wszystko działo się w zwolnionym tempie, nadal pamiętam każdy szczegół.
Szczegóły nie opuszczą nigdy mojej głowy. Pamiętam jak krzyczałem na Grega,
wskazując samochód, ale nie miał czasu. Samochód uderzył nas w ułamku sekundy.
Zamknąłem oczy, próbując przepędzić koszmary pojawiające się
ponownie w mojej głowie. Dlaczego muszą teraz wracać? Chciałbym, żeby wróciły
kiedy będę sam. Nie chcę, żeby coś przez przypadek się wydało.
- Niall, radzisz sobie, wiesz ze stratą i tym wszystkim? –
zapytała mnie mama.
Ona wie. Psiakrew, ona wie. Wie co chciałem sobie zrobić.
Zna moje myśli. Wie, że zabiłem Grega. Wie to wszystko. Wszystko wyjdzie na jaw
naraz. Proszę, pozwól im krzyczeć na mnie, nie pozwól by moja uczucia się
ujawniły.
Przebłyski wszystkie zaczęły pojawiać się w mojej głowie.
W tym samym czasie
kiedy Greg wyjechał, auto z innego pasa przejeżdżało skrzyżowanie. Greg jechał
prosto, ale na pasie po którym jechało inne auto było czerwone światło.
Samochód ten jechał z pełną prędkością i nagle uderzył w nas. Czułem jakby
wszystko działo się w zwolnionym tempie. Wciąż pamiętam każdy szczegół. One
nigdy nie opuszczą mojej głowy. Pamiętam jak krzyczałem do Grega, wskazując auto,
ale on nie miał czasu. Samochód uderzył nas w ułamku sekund. Uderzenie było
okropne. Auto wjechało w nasze od strony Grega. Widziałem przerażenie w jego
oczach, natychmiast stracił przytomność, drzwi się zatrzasnęły i także
zemdlałem. To wszystko co pamiętam z wypadku.
– N-Niall…? – mama
szepnęła, jej głos się załamał i był słaby. G-Greg…nie żyje.
Spojrzałam przed
siebie na Denise i Theo, którzy siedzieli w pierwszym rzędzie. Denise zaczęła
głośno płakać, chwytając przy tym swojego syna. Mama zabrało Theo z jej ramion,
a potem Denise rzuciła się na podłogę, zawodząc „Greg…Greg, wracaj!”
Presja w mojej głowie
rosła, wciąż widziałam w oczach Grega i jego ciało. On nie żyje. Mój brat nie
żyje. Widziałeś jak umierał. Pozwoliłeś mu umrzeć.
- Taa, zaczerpnąć
świeżego powietrza, raczej zostaniecie zaatakowani przez tłum fanów. –
burknąłem.
Liam zmarszczył brwi –
Wiesz, że możesz popracować nad swoim nastawieniem?
On po prostu nie
rozumiał. Nikt z jego rodzeństwa nie umarł, nie, myślę, że w końcu by się
pozbierał. Nie widział jak jego rodzeństwo umiera przed nim. Nie zrozumie, co
to dla mnie znaczy. Nie ma koszmarów każdej nocy.
Ta rzecz dotyczy
depresji, najpierw wyrzekasz się jej. Potem, kiedy uświadamiasz sobie, że ją
masz, akceptujesz to. To przejmuje nad Tobą kontrolę. Zaczynasz karać siebie za
wszystko. Nienawiść do samego siebie rośnie, aż nagle uderza.
- W każdym razie,
pytałem jak radzisz sobie ze stratą brata? – zapytał dziennikarz. Dlaczego
muszą pytać się o Grega? Dlaczego nie pozwolą mi tu po prostu być?
Podniosłem się – Przepraszam
– wymamrotałem do publiczności i wyszedłem z wywiadu. Gapiłem się na ziemię,
mój wzrok zamazywał się przez formujące się łzy. Znalazłem drogę do łazienki,
zamykając się w jednej z kabin.
Mój umysł mnie
przeraża. Greg nie jest jedyny. Myśli są straszne. Byłem najszczęśliwszą osobą
na świecie, zmieniło się to bardzo szybko…mam teraz samobójcze myśli, które
mnie przerażają.
Miałem wyciągnąć
łyżkę, kiedy coś zobaczyłem. Lekka poświata księżyca zza okna oświetlała nóż w
szufladzie. Podniosłem nóż, ostrze trzymałem w drugiej dłoni. Zamknąłem
szufladę i obszedłem ladę. Oparłem się o krawędź granitu. Spojrzałem na ostrze.
Wyglądało idealnie.
Zacząłem piąte piwo i
w połowie, stało się coś okropnego. Nie czułem się szczęśliwy, a nieznośnie
smutny. To było jakby najgorsza fala depresji mnie uderzyła. Czułem jak Greg
krzyczy na mnie, żebym się zabił. Przestałem pić i gapiłem się w szkło.
To zbyt duży cios. To
za dużo. To za dużo. Nie mogę tego znosić dłużej. Zabiłem Grega. Widziałem jak
umierał i nic z tym nie zrobiłem. Pozwoliłem mu prowadzić, miał żonę i dziecko.
Denise jest wdową, a Theo będzie dorastać bez ojca. Moi rodzice nigdy nie będą tacy
sami. To wszystko moja wina. Muszę umrzeć. Musiałem wydostać się z tego z baru.
Czułem napływające łzy. Nie płacz. Nie płacz. Nie płacz. Jeśli to zrobię,
wszystko mnie uderzy. Muszę stąd wyjść – Hey Zayn, wychodzę zaczerpnąć świeżego
powietrza, zaraz wrócę – kłamstwa.
Nagle zobaczyłem most.
Był wysoki i długi. To jest to, mój bilet to piekła.
Kiedy miałem to
zrobić, usłyszałem pociągnięcie nosem, odgłos szlochania. Odwróciłem się i parę
metrów dalej ujrzałem dziewczynę.
Potem zadzwonił dzwonek do drzwi. Natychmiastowo ocknąłem
się ze swoich okropnych wspomnień. Wszystko uderzyło mnie naraz. Chciałem
krzyczeć i płakać w jednym momencie, ale nie robiłem tego. Mechanicznie
zerwałem się na równe nogi i poszedłem w kierunku drzwi.
Proszę, niech to wszystko się zatrzyma. Niech to wszystko
zniknie. Nie obchodzi mnie jak, chcę, żeby odeszło na trochę. Mogą wrócić
później, ale nie teraz. Jestem z rodziną, nie mogę się przed nimi załamać.
Położyłem dłoń na klamce i przekręciłem. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem Jo
stojącą za nimi, jej kostka była owinięta, szła o kulach.
PRZYPOMINAM:
NA GÓRZE ZNAJDUJĄ SIĘ 2 ZAKŁADKI:
- TWITTER - MIEJSCE, GDZIE MOŻECIE KIEROWAĆ WSZYSTKIE PYTANIA DO MNIE
- INFORMOWANI - WYSTARCZY NAPISAĆ W KOMENTARZU POD NOTKĄ SWOJĄ NAZWĘ Z TT :)
+ MOŻNA DODAWAĆ DO OBSERWOWANYCH (PO PRAWEJ)
DZIĘKUJĘ ZA KOMENTARZE POD POPRZEDNIM ROZDZIAŁEM :)
BARDZO CENIĘ SOBIE WASZE SŁOWA! <3
CO MYŚLICIE O TYCH RETROSPEKCJACH, KTÓRE POJAWIŁY SIĘ W ROZDZIALE?
JAK MYŚLICIE CO PRZYDARZYŁO SIĘ JO?
PISZCIE W KOMENTARZU :)